Reklama

Nowoczesna na Podlasiu… R.I.P [*]

Partia Nowoczesna w samym tylko Białymstoku ma swoich przedstawicieli w Radzie Miasta, w kierownictwie władz miasta, posiada dla swoich działaczy stanowiska kierownicze i dyrektorskie w instytucjach podległych prezydentowi Białegostoku. Wygląda na to, że musi działać prężnie. Tymczasem w rzeczywistości można odnieść wrażenie, że to ugrupowanie istniejące już wyłącznie tylko z nazwy.

Nieco ponad dwa tygodnie temu wybrany został nowy szef Nowoczesnej w Polsce. Został nim poseł Adam Szłapka. Partia w ostatnich notowaniach sondażowych z początków listopada tego roku w poparciu społecznym jednak balansuje na granicy błędu statystycznego. Za to w ostatnich tygodniach już nawet w ogóle nie jest brana do statystyk sondażowych w badaniu opinii publicznej co do jej politycznych preferencji.

Jednak w Białymstoku partia ta musi działać chyba prężnie. Posiada bowiem zastępcę prezydenta, wiceprzewodniczącą Rady Miasta i oczywiście znalazło się kilka stanowisk za publiczne pieniądze. Ale stanowisk nie byle jakich, tylko kierowniczych i dyrektorskich – jak nie w urzędzie miejskim, to w instytucjach podległych. Wiadomo, jak koalicja, to koalicja i żartów nie ma. Działacze są, działają, pomagają w kierowaniu miastem, urzędem i instytucjami, więc wszystko się zgadza.

Czyżby? Sęk w tym, że chyba nie bardzo. Nowoczesna działa i w zasadzie można odnieść wrażenie, że partia jest i owszem, ale raczej już tylko z nazwy i po to, aby jakieś tam osoby mogły zajmować stanowiska za publiczne pieniądze. Skąd taki wniosek? Na przykład z oficjalnej strony internetowej partii Nowoczesna. Zajrzeliśmy na nią kilka dni temu i naszym oczom ukazały się informacje tak samo aktualne jak prognoza pogody sprzed roku.

Okazuje się, że według zamieszczonych na oficjalnej stronie internetowej podlaskiej Nowoczesnej, jej przewodniczącym w województwie podlaskim, jest… Krzysztof Truskolaski. Być może członkom tej partii gdzieś umknęło, że Krzysztof Truskolaski swoją partię opuścił ponad rok temu. Stery władzy miał przejąć obecny zastępca prezydenta Białegostoku – Przemysław Tuchliński. O tym nie ma nawet ani słowa, bo ostatni wpis, jaki się pojawił na stronie Nowoczesnej pochodzi z kwietnia 2018 roku, czyli jeszcze z więcej niż pół roku, zanim jej działaczy opuścił dotychczasowy szef.

Partia naprawdę musiała jednak na Podlasiu umrzeć śmiercią naturalną, skoro także na facebookowym profilu nie ma nawet jednego słowa o zmianach szefa partii, którym został poseł Szłapka, bo ostatni wpis jest… UWAGA! z 2 sierpnia tego roku. Ten oraz większość pozostałych wpisów czynionych w tym roku, to zwykłe udostępnienia z profilu ogólnopolskiej Nowoczesnej. I ani słowa o jakiejkolwiek aktywności polityków lokalnych.

A skoro tak wygląda sytuacja, można zacząć się zastanawiać, po co trzymać miejsca w samorządzie czy utrzymywać stanowiska kierownicze lub dyrektorskie dla działaczy Nowoczesnej, skoro nie ma ani jednej osoby, która przynajmniej zaktualizowałaby jakiekolwiek dane, albo poinformowała choć jednym słowem o tym, co partia robi lub co robią jej działacze dla społeczności Podlasia i Białegostoku. Utrzymywanie fikcji w tym przypadku kosztuje podatnika dość sporo. A biorąc pod uwagę stan budżetu tylko miasta Białegostoku, to po odsunięciu wszystkich jej członków żyjących za pieniądze białostoczan, można by było na pewno zrezygnować przynajmniej z jednej podwyżki od nowego roku. W skali roku nazbierałoby się bowiem na pewno przynajmniej około miliona oszczędności z tego tytułu. Jest jeszcze i taka możliwość, że zaktualizowanie informacji na nośnikach internetowych Nowoczesnej, jest ponad możliwości intelektualne i techniczne jej członków. Co tym bardziej skłaniałoby do zastanowienia, po co płacimy za etaty polityków z tej formacji?

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do