Reklama

Obywatel Gie Żet: Jak działają naciągacze – wstęp

Bywałem ostatnio kilka razy na spotkaniach organizowanych przez telemarketerów. Trzy razy na AGD i raz na usługach medycznych. Punktem wyjścia zawsze była prezentacja prozdrowotnych rozwiązań. Ale wcześniej dzwonił telefon. Na kiedy umówić? Na jutro... łachudry.

Spotkania trwają 2-3 godziny, a grupy są po ok. 30 osób. Prowadzący nigdy nie wiedzą, kto nabierze się na ich sztuczki, ale pierwszą preferencją jest wiek. Im ktoś starszy, tym większe szanse. Niemniej należy spośród słuchaczy wyłowić najlepiej rokujących. Nazywam to „typowaniem frajerów”. Luźna opowiastka lidera komiwojażerów przeplatana jest pozornie niewinną konwersacją ze słuchaczami. „Mam takie pytanie, czy ktoś już ma taką wyciskarkę? Proszę, rączka w górę.” Ludzie chwalą się, że mają, mówią czy są z niej zadowoleni, jakiej jest firmy, a prowadzący odsiewają ich w pamięci z listy naiwniaków. Weź człowieku namów tych, co już mają.

Ponieważ pamięć jest zawodna, zdarza się, że wykorzystuje się bardzo przebiegły wybieg. Najpierw prezentowana jest działalność charytatywna firmy, a następnie pada „Czy ktoś z Państwa ma już produkty firmy Welmax?”. Osoby, które podniosą rękę, mają nalepiane na klapy ubrań słoneczka „mecenasów jakiejś tam fundacji”. Jest to dla nich już częściowe zabezpieczenie – będą typowani jako frajerzy w drugiej kolejności.

Prelekcja co pewien czas przerywana jest prośbą o ocenę prezentowanego produktu. Szczególnie wartościowa jest wiedza, komu się one podobają, kto jest w jakiś sposób podekscytowany. A organizatorzy już dbają o to, żeby ukazać kosmiczne (wręcz dosłownie!) walory zwykłych, dostępnych powszechnie rzeczy. Fakt, że zwykle z górnej półki, ale nie takich, nad którymi odprawia się religijny rytuał przed użyciem.

Od pewnego momentu zaczyna też być podnoszona temperatura i pojawia się na głos wypowiedziane zastanowienie „a może, gdybyśmy obniżyli cenę o 1000 zł, kto uznałby, że to dobra promocja?”. Znów podnoszone są ręce i analizowana sytuacja. Nadmienić trzeba, że wszystkie produkty są wyceniane na początku o kilka tysięcy powyżej wartości rynkowej. Odkurzacz piorący kosztuje 6900 zł (w sklepach podobne są po 850-1200 zł), wyciskarka do soków za 2999 zł (normalnie 150-500 zł), pościel z wełny wielbłądziej 7900 zł (ok. 1100 zł) itd.

Cena na umowie, którą się podpisze jest absurdalna, dlatego zmorą objazdowych sprzedawców jest brak natychmiastowego zdecydowania u klientów, chęć zastanowienia, skonsultowania z rodziną. Jeżeli ludzie dostaną odpowiednio wiele czasu NA PEWNO NIE KUPIĄ. Dlatego cwaniacy mają główny cel pierwszej części prezentacji: odnaleźć potencjalnych zaciekawionych i nie ewidentnie przestraszonych. To ci najaktywniejsi będą później specjalnie urabiani.

Właśnie tak: U-RA-BIA-NI!

(Obywatel Gie Żet)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do