Reklama

Obywatel Gie Żet: Konflikt o Krywlany – Miasto kontra Lasy Państwowe – zapowiada się na długie lata

Władze Białegostoku chcą po cichu obciążyć Lasy Państwowe kosztami utrzymania i odpowiedzialnością za część infrastruktury lotniskowej. Zdumione są przy tym oporem leśników.

Inauguracyjna gazetka niedoinformująca białostockiego urzędu miejskiego jako temat przewodni wybrała sobie lotnisko na Krywlanach. Mowa o pisemku, które trafia do skrzynek pocztowych. Nie bez przyczyny nazywam je niedoinformującym. Miasto co prawda nadało wydawnictwu szumny walor „biuletynu informacyjnego”, ale pewne rzeczy ukrywa, inne fałszuje i przedstawia jednostronnie.

Artykuły z „Bialystok.pl” poświęcone Krywlanom streścić można w kilku słowach. Białemustokowi lotnisko jest potrzebne – z tym nie sposób się nie zgodzić – ala na drodze stoją instytucje państwowe, które tworzą trudności. Przede wszystkim są to Lasy Państwowe. Lasy Państwowe są złe i białostoczanie są zachęcani, żeby opowiedzieć się po stronie Miasta i wywrzeć presję na właścicielach Lasu Solnickiego, żeby ustąpili. Wszak spowalniają nasz marsz do wyższej ligi.

Jak się wydaje, Urząd Miejski nie podjął rozmów z kluczowym do rozbudowy lotniska podmiotem i dziwi się, dlaczego w ogóle tamten się sprzeciwia. Tymczasem Lasy Państwowe mają szereg powodów, żeby nie być zadowolonymi, gdyż Miasto – świadomie czy nie – wprowadza je na minę.

Według przekazu władz Białegostoku, Lasy Państwowe mogą prowadzić zwykłą gospodarkę leśną na przestrzeni tzw. powierzchni ograniczających przeszkody lotnicze. Jedynie co trzeba robić, to co jakiś czas las przystrzyc, kiedy urośnie zbyt wysoki

Czego nie ma w biuletynie niedoinformującym

Urzędnicy nie uzgodnili jednak, kto ma corocznie typować drzewa do wycinki. Te będą rosły i co sezon należałoby sprawdzić wysokość i pozbyć się osobników ponadnormatywnych. Niepodjęcie negocjacji w tej kwestii oznacza, że po cichu rola ta ma spaść na Nadleśnictwo Dojlidy i to one będą ponosiły koszty przeglądu 80 hektarów drzewostanu i to one będą dźwigały brzemię odpowiedzialności i konsekwencji, jeśli coś się wydarzy. Można powiedzieć, że Białystok idzie na łatwiznę, aczkolwiek oficjalne wystąpienia prezydenta i wiceprezydenta wskazują, że mogą nie być do tej pory w ogóle świadomi konfliktu interesów. W każdym razie nie widać gestów woli do przejęcia lub partycypacji w odpowiedzialności. Jest za to brnięcie w narrację o wycinkach selektywnych i zachowaniu lasu jako takiego.

Prawo lotnicze dodatkowo wiąże ręce leśnikom na kilka sposobów. Nie zezwala na sadzenie drzew w obszarze powierzchni ograniczających. Będą miały więc tam miejsce co najwyżej odnowienia naturalne (samosiejki), a nie zaplanowana gospodarka leśna, co pogarsza lub całkiem eliminuje sens ekonomiczny hodowli.

Poza tym przepisy obciążają kosztami wycinek właściciela terenu, o ile drzewa, będące przeszkodami lotniczymi są starsze niż 20 lat. Bardzo prawdopodobne, że na białostockim lotnisku będą za to ponownie płaciły Lasy Państwowe.

Podsumowując: na 80 hektarach lasu nie będzie można prowadzić ekonomicznej gospodarki leśnej, trzeba będzie ponosić koszty sezonowych przeglądów i wycinek drzew o pogarszającej się jakości, pod presją odpowiedzialności moralnej i karnej, jeżeli dojdzie do wypadku.

Urząd Miejski w Białymstoku podejmuje kroki, żeby do takiego stanu doprowadzić, posługując się nastawianiem mieszkańców przeciwko służbom leśnym, zamiast rozpocząć negocjacje.

(Obywatel Gie Żet/ Foto: Facebook Nadleśnictwa Dojlidy/ Źródło: https://strzalka.press/2021/04/09/w-konflikcie-miasto-kontra-lasy-panstwowe-miasto-na-razie-wydaje-sie-nie-wiedziec-co-sie-dzieje/)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do