Reklama

Obywatel Gie Żet: #PieniądzeWBłoto

Mam mieszane odczucia gdy przychodzi ocenić podobne akcje Urzędu Miejskiego. Kilkadziesiąt tysięcy zł za stojący napis. Z formy zaprezentowania nazwy miasta, czyli dodania na początku znaczka „#”, wprost wynika, że nie ma on być zrozumiały dla ludzi starszych, będących z dala od internetu lub nie żyjących w mediach społecznościowych. Trudno.

Dla wyższego dobra poświęcamy czytelność. Z drugiej strony, na ile taka kompozycja będzie efektywną reklamą miasta w sieci? – bo o to chyba chodziło autorom, żeby zaprząc niezliczone wszak rzesze spacerujących zimą po Rynku Kościuszki nastolatków oraz turystów, żeby ci robili zdjęcia i tagowali je w internetach właśnie widzianym napisem. Myślę, że nawet gdyby fotografia dotarła do 100 tys. ludzi, to efekt będzie milisekundowy – chwilę krótszą niż błyskawica trwa przecież przewijanie pojedynczego kadru na nieskończonej liście Instagramu, Pinterestu czy Facebooka.

Mogę się oczywiście mylić. Istnieje szansa, że w tej chwili chmary Japończyków ładują walizki, bo tak im się spodobały choinka i kościół i betonowy plac, że wzięli bezpłatne urlopy i jadą na zimowy wypoczynek. Dlatego uczciwe podkreślę, że nie można koncepcji odmówić pomysłowości. Ciekawe skąd ściągnięte. Bo nie przywykłem, że w Białymstoku, tym bardziej w urzędzie urodzi się coś oryginalnego. Podtrzymam jednakowoż zdanie, że litery są sympatyczne, ciekawe, urozmaicające nasze miasto. Nawet jeśli nieskuteczne.

Nie inaczej prezentują się na dzień dzisiejszy „śledzie książkowe”. Przyglądam się temu wynalazkowi i czasem zajrzę do środka. Wczoraj na przystanku przy Sienkiewicza była jedna, przywodząca wspomnienia z lat PRL-u książeczka oraz całkiem sporo współczesnej literatury reklamowej, może nawet jeszcze z aktualnymi promocjami. Do tego ulotki. Spomiędzy skrzydeł drzwiczek wystawało pół metra pomiętolonej uszczelki okiennej. Zwróciłem na nią uwagę, bo „śledzie” nie mają samodomyku, czyli drzwi pozostawione przez kogoś w stanie otwartym muszą czekać wyłącznie na odpowiedni wiatr, jeżeli ma być ochroniona zawartość. Ale i mimo zamknięcia, nie są hermetyczne. Zatem siekący deszcz wcześniej czy później przemieni zebrane w środku śmieci w papierową pulpę. Idea fajna, wykonanie niedoskonałe. Technicznie nawet odrobinę trzeba by było zganić konstruktora, łagodząc ton na wspomnienie kilku mimo wszystko rozsądnych elementów regalika.

Generalizując szereg innych posunięć władz i urzędników (włącznie z konsultacjami społecznymi, dniami darmowej jazdy autobusami, drzewkami w doniczkach, rozdawaniem kotylionów, etc., etc.), ma się jednak wrażenie, że są one ciągiem miłych dla oka, sympatycznych, nic tak naprawdę nie dających niepowodzeń.

(Obywatel Gie Żet/ Foto: Bartłomiej Abakanowicz)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2017-12-31 22:46:14

    coś podobnego jest w Zakopanem

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do