Reklama

Obywatel Gie Żet: Pokazywanie języka



Minione wieki wpisały się w nasz język współczesny w znaczny sposób. W mowie pozostały duchy starodawnych sprzętów, zjawisk, stanów, których lata aktualności albo całkowicie minęły, albo przynajmniej zaczęły nim się urodziliśmy.

Bywa wszak, że plan „spali na panewce”, zwłaszcza gdy mamy „słomiany zapał”, to i owo „na tapecie”, a cała „para idzie w gwizdek”. Kto inny wraca „na tarczy”, ale „z podniesioną przyłbicą”. „Stanął w szranki”, lecz był niestały jak „kurek na wietrze”. Chwiejność odziedziczył „po mieczu”, a co „po kądzieli”? - „ściągnę wodze” wyobraźni. Co innego, gdyby przeczytał cokolwiek „od deski do deski”. „Konia z rzędem” temu, kto się nie „usmoli”, urządzając „karczemną” burdę. Na wakacje mkniemy jak „rakiety”, żeby „naładować sobie akumulatory”. W „telegraficznym” skrócie – oczekujemy sielanki, „kurna chata”.

I tak sobie myślę – czy nam współczesne przedmioty i zjawiska również utrwalą się w przyszłości? Wydaje się, że tak. Swoje miejsce znalazły już komputery. Coś tam „zapisujemy sobie w pamięci”, choć niekiedy brakuje nam „RAM-u”. Potrafimy na chwilę „się zawiesić”, ale po weekendzie oczekujemy „resetu”. Zadanie zrobimy metodą „kopiuj-wklej” – od kolegi, którego ojciec prowadzi szkolenia z „programowania” zachowań klientów. Co ciekawe – informatyka i elektronika podkradały słowa skądinąd (np. „spam”, „dysk”, „e-mail”, „mysz”).



Telefonia komórkowa dostarczyła zwrotu „być w zasięgu”, ale radzi sobie zadziwiająco słabo z historycznymi realiami, skoro młodzież puszcza telefonami... „strzały”. Podobnie jest z GPS-em – wynalazek to wdzięczny, powszechny, charakterystyczny, aczkolwiek częściej ktoś lub coś bywa „kompasem” na drodze niż „nawigacją”. A propos drogi – pokonując problem z czyjąś pomocą nie mamy takiej satysfakcji, niż gdybyśmy zrobili to „bez wspomagania”. Użyłem zwrotu upowszechnionego przez motoryzację, jednego z licznych z drugim życiem („zadrapać lakier”, „silnik”, „kierować z tylnego siedzenia”, „gaz do dechy” itp.). Ale znów – pod maską są „konie mechaniczne”, a nasz „wóz”, to niekiedy „bryka”.

Im bardziej zbliżamy się do 2016 roku, tym trudniej o typowanie. Czy coś z fejsa („dawanie lajków”), czy selfie, a może Street View – które najnowsze technologie pozostawią po sobie wielowiekowy pomnik? A może to słowa „imigrant”, „zamach”, „zielone ludziki” nabiorą nowego, potocznego kontekstu?

Faktu, że język żyje doświadczamy również na własnym podwórku. W Białymstoku obserwujemy przykładowo wśród pewnych grup wyłanianie nowego znaczenia słowa „beton” (choćby w zwrocie: „tylko asfalt i beton”), który przestał być mieszaniną żwiru i cementu albo symbolem skostniałych struktur, ale opisuje filozofię podejścia do kształtowania przestrzeni, pozbawionej przyrody, krótkowzrocznej, monokoncepcyjnej.

Co jednak będzie używane za 100 lat? – nie wiem, poddaję się, „game over”.

(Grzegorz Żochowski/ Obywatel Gie Żet/ Foto: sxc.hu/ cheeky-tongue)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do