
Myślę, że nasi pradziadowie dokładnie wiedzieli, jak żyć w świecie z COVID-19. Wymienię tylko kilka wyniesionych z domu starodawnych, rodzinnych zaleceń, a zobaczycie, że podłoże mogły mieć właśnie antyepidemiczne. Niegdyś był to bowiem jedyny sposób na zapobieganie rozprzestrzenianiu chorób i funkcjonowaniu w ich otoczeniu. Z czasem przekształciły się w kanon dobrego wychowania.
Jak jesz, to nie gadaj. Nie gadaj z pełnymi ustami.
Mówcie co chcecie, sprzeczajcie się, ale nie będziecie mieli racji – mówiący ludzie plują. Myślę, że większości się zdarza. Niektórzy i bez pożywienia w jamie ustnej. A to w kącikach ust gromadzą się nitki schnącej śliny, odrywające się od czasu do czasu i ulatujące w powietrze, z reguły w stronę słuchacza. A to – przy podniesionym głosie – wprost z gardzieli i języka. A już w ogóle nie da się zapanować nad rozsiewaniem mikrobów, jeśli w policzkach napchane ma się gotowane ziemniaki i śpiewa „Hej Sokoły”.
Mówicie co chcecie, sprzeczajcie się, wypierajcie, ale ludzie mimowolnie „plują”. Ty i ja prawdopodobnie też, z tym że łatwiej zobaczyć gębowy mikrogejzer u kogoś. Nie upierałbym się, gdybym szczególnie nie zwracał ostatnio na to uwagi. Jedzący bryzgają nawzajem do talerzy, do kubków, na sztućce i nie mają najmniejszego pojęcia, że tak się dzieje. Wraz z natężeniem głosu i zapalczywością wypowiedzi rośnie podobieństwo do spreja. Dlatego złym pomysłem jest rozmowa o politykach i polityce przy jedzeniu. Chyba tylko bezlitosnym biciem do krwi udałoby się powstrzymać starszego człowieka opowiadającego o czymś w pasji, przed usyfieniem całego stołu drobinkami swoich wydzielin. Zatem nie poruszajcie przy posiłkach emocjonujących tematów, żadnych teorii spiskowych, żadnych nazwisk, bo o bałwana przekonanego o posiadaniu racji, a za argumenty mającego wyłącznie siłę głosu – nietrudno.
Chcesz się drzeć, to idź do lasu.
Struny głosowe są mokrymi, drgającymi fałdami. Mokre drgające fałdy mają to do siebie, że są w stanie produkować aerozole. Im silniej drgają, tym efektywniej. Weź ulubioną gitarę do kąpieli i sprawdź. Rozumiemy już, dlaczego rząd szybko wycofał się z zakazu wchodzenia pomiędzy drzewostany. Zapewne, żeby chcący drzeć japę mieli gdzie to robić w sposób bezpieczny dla ludzi.
Osobiście mam hipotezę, tłumaczącą skąd taka siła epidemii we Włoszech i Hiszpanii. Obstawiam, że między innymi dlatego, iż nacje te lubią wspólnie przesiadywać, często przy jedzeniu, w knajpach, a zarazem język mają strasznie głośny i na potęgę się nim posługują. Cichsza mowa Słowian i stonowany temperament w kontekście wirusów prawdopodobnie sprzyjają medycynie.
Zaraz słonia połkniesz. Nie ziewaj tak, bo mnie połkniesz.
Ziewanie także nie jest całkowicie bezpieczne. Nie wspominam o osie, czyhającej tylko, żeby wlecieć do otwierającej się jamki. Zdarza się także, że język i mięsiwo twarzy tak się ułoży, że może psiknąć cieczą (potwierdzone obserwacją). A tego nie chcemy.
Zakryj usta kiedy kichasz.
Fundament aseptycznego savoir-vivre’u. Osoba kichająca oraz kaszląca nie reaguje odruchem, jeśli nie ma powodu. Często jest nim choroba. Nieważne jaka. Prychnięcie oznacza momentalne wyrzucenie mgły z wirusami, a każdy, kto nabierze kropelek w płuca ryzykuje zdrowiem. Im większe drobiny (nie zatrzymane ubraniem, maseczką, dłonią), tym groźniejsze.
Oczywiście błędem jest skupianie wyłącznie na modnej grypie. Zasady dziadków sprawdzą się także przy wszelkich innych chorobach.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Krotko mówiąc-same pierdoły.