Reklama

Ogień trawi Biebrzański Park Narodowy. Trwa dramatyczna walka z żywiołem! [ZDJĘCIA]

20 kwietnia o godz. 14.31 straż pożarna otrzymała zgłoszenie o pożarze nieużytków, suchych traw i trzcinowisk na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego. Ogień początkowo objął ponad 10 hektarów trudno dostępnego, podmokłego i bagnistego obszaru. Jak podaje Państwowa Straż Pożarna, pożar trzcinowisk wybuchł na terenie powiatów monieckiego i augustowskiego. Już po godzinie 15 z ogniem walczyły 23 zastępy strażaków, w akcji pomagały służby leśne, uruchomiono samolot gaśniczy i śmigłowiec Lasów Państwowych. Z każdą godziną okazywało się, że potrzebne są coraz większe siły i środki.

W niedzielnych popołudniowych komunikatach przekazano, że wiadomo już o ponad 60 hektarach spalonych traw i trzcinowisk. Z żywiołem walczą strażacy Państwowej Straży Pożarnej i Ochotniczej Straży Pożarnej, funkcjonariusze Lasów Państwowych i policji oraz żołnierze. Późniejsze doniesienia były coraz bardziej niepokojące.

Na miejsce skierowano ponad 100 strażaków PSP i OSP z terenu województwa podlaskiego. Ze względu na trudne warunki terenowe, strażacy i sprzęt są transportowani m.in. quadami, terenowym pojazdem specjalnym Sherp, który dzięki swoim unikalnym możliwościom poruszania się po wodzie i bagnach, dociera w miejsca niedostępne dla innych pojazdów - poinformowała 20 kwietnia przed godziną 18 Państwowa Straż Pożarna. - Działa grupa dronowa z Komendy Wojewódzkiej PSP w Białymstoku, prowadząca rozpoznanie sytuacji z powietrza w czasie rzeczywistym. Drony pomagają określić kierunki rozprzestrzeniania się ognia i wspierają dowodzenie działaniami gaśniczymi. Do akcji włączyły się również Lasy Państwowe, które skierowały dwa statki powietrzne: samolot gaśniczy typu Dromader oraz śmigłowiec wyposażony w zbiornik Bambi Bucket do zrzutów wody.

Reklama

Przed godziną 20 podano, że pożar gasi już ponad 150 strażaków. Zadysponowano kompanię szkolną Centralnego Odwodu Operacyjnego z Akademii Pożarniczej oraz moduł GFFF z województwa lubelskiego. GFFF to moduł naziemnego gaszenia pożarów lasów bez użycia pojazdów. Składa się z wyspecjalizowanych strażaków oraz sprzętu, który umożliwia gaszenie pożarów lasów w trudno dostępnych miejscach.

Trwają intensywne działania gaśnicze na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego, gdzie pożarem objętych jest już ponad 400 hektarów trudnodostępnych, podmokłych i bagnistych terenów oraz obszarów leśnych. W akcji uczestniczy ponad 240 strażaków z Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej, wykorzystując 93 pojazdy gaśnicze - to już aktualizacja danych z 21 kwietnia, z godziny 9.

Reklama

Strażacy walczą nie tylko z ogniem, ale także z trudnymi warunkami terenowymi oraz porywistym wiatrem, który utrudnia opanowanie sytuacji. Zabezpieczenie medyczne działań zapewnia SRMed Białystok.

W poniedziałek do akcji dołączył policyjny śmigłowiec Black Hawk, wyposażony w podwieszany zbiornik na wodę o pojemności trzech tysięcy litrów.

Do mieszkańców trzech powiatów - monieckiego, grajewskiego i augustowskiego - wysłane zostały wiadomości SMS z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa o treści: "Uwaga! Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Nie zbliżaj się do zagrożonego terenu. Stosuj się do poleceń służb".

Reklama

Jak podkreślił wojewoda podlaski na konferencji prasowej zwołanej w Niedzielę Wielkanocną o godzinie 19.30, dzięki stałemu kontaktowi z ministrem spraw wewnętrznych i administracji zadysponowane zostały siły i środki także spoza województwa podlaskiego.

Od rana do akcji włączone będą cztery helikoptery Black Hawk z Grudziądza, dołączą chorąży z Warszawy i Lublina, będziemy korzystali z Black Hawka policji, za chwilę zadysponowani zostaną żołnierze z Wojsk Obrony Terytorialnej. Sytuacja jest dynamiczna, a siły i środki są adekwatne - mówił wczoraj Jacek Brzozowski.

Reklama

Komendant wojewódzki PSP tłumaczył, że nadbiebrzańskie trzcinowiska są bardzo suche i przy silnym wietrze, zwłaszcza w trudnym terenie, taki pożar bardzo trudno ugasić.

Do frontu pożaru trudno się dostać, ciężkie samochody nie są w stanie dojechać, dlatego dowozimy strażaków quadami i Sherpami. W nocy ze względu na zagrożenie dla strażaków będziemy dozorować ogień, w warunkach nocnych nie mogą też działać śmigłowce. Front pożaru ma już kilometr długości - wyjaśnił w niedzielne popołudnie st. bryg. Janusz Kondrat.

Reklama

Przyczyny pożaru będzie badać policja. Jak przypomniał komendant podlaskich strażaków, źródłem 80 procent pożarów są podpalenia, dlatego tak ważne jest, by nie wypalać traw, o czym Państwowa Straż Pożarna przypomina każdej wiosny.

(Piotr Walczak)

Aktualizacja: 21/04/2025 22:43
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do