Miało być coś wyborczego, bo wszak ta tragedia już za kilka dni. Ale po wczorajszej debacie stwierdziłem, że nie ma po co. Do wyboru mamy lewaka, idiotów i gajowego, który też najbystrzejszy nie jest. To zamyka temat. Natomiast z racji, że od soboty choruję i - chcąc, nie chcąc - chłonę trochę treści telewizyjnych, postanowiłem napisać o reklamie. Bo temat to przepastny.
Nie wymagam, by każda reklama latająca w mediach była majstersztykiem godnym produkcji Kota Przybory. Nie. Poziom reklam jest paskudny, nadal jest paskudny. Więc po dwóch latach od ostatniego komentarza w temacie warto doń wrócić. Pokuśmy się o przegląd tematu.
Otóż... w Polsce tylko kobiety mają grzybicę stóp. Na trzy latające właśnie w TV reklamy środków na tę przypadłość widzimy tylko kobiety. Mężczyźni najwyraźniej stopy mają zdrowe, kobiety za to parchate. Pewno przez szpilki. Kredyt w Banku Millenium wziąć jest tak trudno, jak zrobić pełen obrót w powietrzu na motocyklu. Przynajmniej tyle rozumiem z reklamy, którą właśnie ów bank puścił do mediów, a która jest tak bełkotliwa i obdarzona tak denerwującym narratorem, że ciężko jej słuchać. Calgon brud na naczyniach przedstawia metaforycznie. Jako czarnego smoka. Drżę na myśl o potencjale intelektualnym twórcy tak subtelnej wizualnej metafory. Trzydziestoletnia - na oko - kobieta decyduje, że nie będzie już paradować z plamami po kawie na zębach, bo właśnie odkryła gumy Orbit. Gdzie się chowała (i przed kim?) przez wcześniejsze lata, nie chcę nawet zgadywać. Para z reklamy Ikei, urządza balkon i nie posiada się z radości, że dziecko zniszczyło im obrus. W reklamie Państwowej Komisji Wyborczej odprowadzająca partnera na dworzec niewiasta jest na tyle tępa, że dopiero na miejscu pyta go, kiedy ów wróci. Wiele jednak tu może tłumaczyć wzdęty brzuch. Wiadomo - ciąża, hormony...
Soczewki Crizal reklamuje się pokazując na ekranie właściwości okularów, co jest już tak abstrakcyjnie durne, że łapię się za głowę. Lotto nie robi przelewów, tylko wysyła wygrywającym ekipę ludzi przebranych za cyferki. Jeśli ma to być śmieszne, to ja - najwyraźniej - poczucia humoru jestem pozbawiony. Magdalena Różczka nie zdąży wyjść z Playa, a już, w innym ciuchu, reklamuje krem. No-Spa pozwala nie przejmować się bólem brzucha i kretyńsko rozwalać polaroidy po trawniku. Miłośnicy Coca-coli są za biedni, żeby kupić rodzinie wystarczającą liczbę krzeseł na grilla w ogrodzie. Widać za dużo wydają na colę. Dezodorant Dove jest niewidoczny na 100 kolorach. Na 101 pewnie staje się widoczny maksymalnie. Perfumy Mexx trzeba trzymać w lodzie, inaczej się psują. W ramach tygodnia polskiego w Lidlu w promocyjnej cenie kupić... olej. Bo - wiadomo - poza Polską olej jest sytuacją nieznaną. Jerseyową pościel można nabyć w... kawiarniach Tchibo. Że jest absurdalnie droższa od podobnej kupionej w normalnym miejscu - inna sprawa. Hydrominum przekonuje mnie, że piękna kobieta, którą widzę na ekranie jest tak naprawdę opuchnięta od nadmiaru wody (może w rejonie klatki piersiowej - ale prędzej to jej naturalny atut) i że przez ów nadmiar nie może się odchudzić i jest wredna.
Z reklamy Wschodzącego Białegostoku dowiadujemy się z kolei, że kiedy płyniemy kajakiem przez szuwary może nas napaść grupa nagich mężczyzn. Nie, żebym miał coś przeciw mniejszościom - przeciwnie - ale nie każdy jest tą mniejszością, więc ataku z jej strony (i to w opcji nagiej) może sobie nie życzyć. Zapuszczając psu Frontline Combo, zasadza mu się w futrze kilku zielonych wojowników ninja wyglądających jak żelki. Trzy obecnie latające reklamy korzystają z tej samej muzyki z "Carmen" Bizeta... I tak dalej, i tak dalej...
Wszystko to sprawiło, że w czasie choroby (lekkiej, bo lekkiej, ale zawsze), miałem mocniejsze nudności, mocniej bolał łeb. I leżąc dochodziłem do wniosku, że praca w agencji kreatywnej, czy agencji reklamy jest najlepszą na świecie. Bo hajs dostajecie nawet wtedy/za to, że jesteście prawdziwymi trepami. Źle wybrałem drogę kariery, oj źle. Reklama dźwignią pawia.
Komentarze opinie