Reklama

Okiem hejtera, odc. 113 - Znów już kuce, nie mustangi



Z wielką radością przyjmuję spadające wyniki sondażowe Kukiza. Bo oznaczają, że ci którzy powinni iść won, won poszli.

I nie mam na myśli około-kukizowych działaczy, bo to - jak wiadomo - zbieranina z przypadku i różnorodnych proweniencji, jak brzytwy się chwytająca wokalisty, by się brudną wodą nie zachłysnąć. Mówię o tych, którzy w medialnym dyskursie zwykle traktowani są jak święte krowy - wyborcach. Tak. Bo czemu niby wyborcy mam nie pohejtować, jak jest durniem? A no właśnie.

Bliska mi osoba była ostatnio zagniewana, że gros jej nie interesujących się na co dzień polityką znajomych, dostało nagle pod ogon terpentyny i  zaczęło pohukiwać, jak to oni zagłosują na Kukiza, jak obalą system, jak przegonią darmozjadów. Pewnie przy okazji również zlikwidowaliby głód w Afryce, rozwiązali Chińską Partię Ludową, zrobili Kim Dzong Unowi dobrą fryzurę i wypromowali Baltazara Gąbkę w Hollywood. Wszystko jednym Kukizem. Denerwujące to głównie z jednego powodu. Jeśli ktoś normalnie trzyma się z dala od czytania gazet, oglądania publicystyki, śledzenia bieżących informacji politycznych, ma zwykle niewielką, jeśli jakąkolwiek wiedzę z zakresu polityki. Gdzie niski stan wiedzy, tam małpa z żyletką. A dowodem, że wyborcy Kukiza, to właśnie takie małpy z żyletkami były choćby JOW-y. Cała praktycznie kampania wyborcza oparta na postulacie, który wobec zamiarów Kukiza byłby przeciwskuteczny - miast odbetonować, zabetonowałby. Bo JOW-y to wszak symbol ustrojów dwupartyjnych. Poza tym nie przez przypadek poza USA i UK funkcjonują tylko i wyłącznie w jakichś niemozliwych kraikach afrykańskich. Kukiz tego nie rozumie, nie rozumieją tego jego wyborcy. Więc jedyne, co tymi JOW-ami może ugrać to to, że stanie się pożytecznym idiotą PiS-u i PO. No, chyba że wie i w grę wchodzą argumenty pozamerytoryczne. Ale nie mam o tym żadnej wiedzy, więc nie chcę rzucać na człeka kalumnii. Tak, czy inaczej: jeśli nie masz podstawowej wiedzy (z własnej przecież woli): won!

Inną grupą są ci, którzy nawet przy ostatniej kampanii się nie zaktywizowali, a wszem i wobec głoszą jak spsiała jest krajowa polityka (jakby poza naszym krajem spsiała nie była). Kanapowi oburzeni. Z całym szacunkiem, czy - wróć - przy całkowitym braku szacunku: jeśli ktoś nie bierze udziału w procesach demokratycznych, wśród których są wybory, powinien zamknąć mordę i nie ujadać. I argument pana redaktora naczelnego "Wprost", Tomasza Wróblewskiego, że "mają prawo, bo płacą podatki" jest tu idiotyczny szczególnie, bo to tak, jakby powiedzieć, że przedsiębiorcy uciekający na Wyspy Owcze, czy Wyspy Jersey przed podatkami, powinni mieć żywy wpływ na tamtejszy ustrój. Chcesz narzekać, uczestnicz. Nie chcesz uczestniczyć: won!

Jeszcze kolejna grupa, to histerycy. Ci, którzy omdlewają shakespeare"owsko i wygrażają (tylko komu? rodzinie chyba), że pójdą na emigrację, że nie wrócą, że "wnuki będziecie widzieć dwa razy w roku". Tymczasem gdyby byli w miarę zaradni - lepiej, lub gorzej - poradziliby sobie w kraju. Ale często nie chce im się kreatywnie myśleć i reprezentują klasyczną postawę roszczeniową. Są tzw attention whores, "atencyjnymi ku*wami", które jak się ich nie dopieszcza, usychają, płaczą w kąciku i ssają kciuka. Nie, na Zachodzie też nie dostaje się za darmo (chyba, że jest się muzułmaninem z piątką dzieci - ale to temat na inną okazję). Macie w kieszeni nowego smartfona, na ścianie wielkiego LCD-ka, jecie melony, papaye i marakuję. Ale chciałoby się więcej nie? Bugatti Veyrona w garażu, golfa codziennie i żeby kamerdyner mówił do was "Panie", co? Jedźcie więc jak turas (bez urazy dla większości Turków) ssać hajsy od Camerona. No, na co czekacie? Powiedzieliście "A", powiedzcie "B" - bez was będzie nam lepiej, spadnie bezrobocie... Jednym słowem: won!

Teraz kilka słów, które uprzedzą durne ataki. Nie, nie jestem wyborcą PO. Nie podoba mi się polityka ciepłej wody. Mierzi mnie, kiedy premier mojego rządu jedzie do Watykanu i całuje białego papę w pierścionek (dobrze jeszcze, że nie cmoknęła w pindola). Z drugiej strony pamiętam żenadę rządów PiS, kiedy praktycznie codziennie pisowi aparatczycy odwalali takiego babola, że człowiek się czerwienił na samą myśl, jaką polewkę ma z nas reszta świata. Jeśli gdzieś mi blisko, to do dawnych środowisk z okolic Unii Wolności. Ale z nimi to jak u Villona: gdzież są niegdysiejsze śniegi? Otóż... w dupie. I to na wasze życzenie. Bo jak była partia, czy środowisko polityczne, gdzie rozmawiało się spokojnie, merytorycznie, gdzie ludzie mieli żyłkę państwowca, to plebs na tę partię i to środowisko nie głosował. Bo przeintelektualizowane. Bo zbyt elitarne. Bo za mało obiecywało. Lepiej było brać Lepperów, Krzaklewskich, czy Kaczory. No i teraz macie za swoje. Ludzi naprawdę dużego formatu, jak choćby Frasyniuk - poza polityką, polityką się brzydzących. A w najlepszym przypadku działających w jakichś organizacjach pozarządowych. Macie, na co pracowaliście - scenę polityczną pełną łasych na ośmiorniczki półdebili. I nieważne, czy to Szydło mówiąca, że do UE weszliśmy w 1993 roku, Joński wpisujący stan wojenny w II wojnę światową, czy kolesiów z Sowy i Przyjaciół. Różnią się kolorem tylko i logówką. Mentalność mają tę samą.

Polska rajem nie jest. I nie ma prawa być. Bo - niestety - przez pięćdziesiąt lat prowadzono tu eksperyment społeczny, do którego wielki ekonomiczny sentyment ma PiS. Jesteśmy państwem na dorobku. Co znaczy, że bogactwo Zachodnich sąsiadów będzie nas trochę kłuć w oko. Ale nie demonizujmy. Kiedyś pomarańcze mieliśmy dwa razy w roku, teraz żyjemy w całkiem przyzwoitym standardzie. Jesteśmy - czego może nie widać zawsze - uprzywilejowani. Biali (to nie rasizm, ale stwierdzenie pewnego geopolitycznego faktu), Europejczycy. Już samo to jest wielkim kopem na rozpęd. Bo co? Lepiej byłoby urodzić się w jakiejś Hotentockiej wiosce, albo za Morzem Śródziemnym i uciekać teraz przed ISIL? Mamy dużo. I jasne, że każdy chciałby więcej. Że kapitalizm i demokracja mają swoje wady. Że mamy przerost liczby urzędników, że zdarzają się głodne dzieci, niesprawiedliwe sądy... Wszelakie aberracje. Ale - z definicji - aberracje, więc nie zdarzają się tak często. A na to, żeby było lepiej trzeba pracować. Wspólnie i ambitnie. Nie - wzorem Kukiza - rozpie*dolić wszystko i potem zastanawiać się co dalej. Eksperyment z głupotą i ekstremizmem odrabiają Grecy. Węgrzy, jakby im podłego głąba Orbana było za mało - zaraz będą mieli marsze z pochodniami Jobbiku (swoją droga u nas też są tacy, co maszerują z pochodniami - wnioski wyciągnąć nietrudno). No, chyba, że się ogarniemy i zamiast jak małpa walić w stół, aż się nożyczki (albo brzytwa, czy żyletka) odezwą - zaczniemy postępować racjonalnie.

Czego wam, Kuce, życzę.

(Paweł Waliński)
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Anfernee - niezalogowany 2015-07-11 16:41:17

    Pierwsza połowa tekstu mnie oczarowała. Myślę sobie, koks odstawił ten lewak czy co... ale gdzie tam. Druga połowa to zjazd na z góry upatrzone pozycje. Frasyniuk bohaterem ludowym, ten farbowany lis, ten cwaniak i papierowy tygrys z Wrocławia. Aż zajady mam od śmiechu :-) Lewactwo to nie pogląd, to stan umysłu.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    maruder - niezalogowany 2015-07-11 16:40:41

    Pierwsza połowa tekstu mnie oczarowała. Myślę sobie, koks odstawił ten lewak czy co... ale gdzie tam. Druga połowa to zjazd na z góry upatrzone pozycje. Frasyniuk bohaterem ludowym, ten farbowany lis, ten cwaniak i papierowy tygrys z Wrocławia. Aż zajady mam od śmiechu :-) Lewactwo to nie pogląd, to stan umysłu.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    mmm - niezalogowany 2015-06-25 21:27:48

    Frasyniuk - człowiek dużego formatu. Ten kto tak myśli sam potrzebuje formatu - mózgownicy.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Mirosław - niezalogowany 2015-06-25 19:51:37

    A już myślałem że ty się wyniesiesz "won" do warszawki i miałem nadzieję że nie będziesz już srał w tych swoich pseudo artykułach na wszystko i na wszystkich. Ty może masz dobrze, dostajesz kasę za te swoje histeryczne artykuliki i może jeszcze za coś tam. Niestety młodzi "nie wściekli" nie mają wyjścia tylko ucieczkę z kraju bo tu (szczególnie na ścianie wschodniej olewanej przez rządzących) jeśli już dostaną pracę to za najniższą krajową czyli 1400 na rękę i za to mają kupić sobie mieszkanie i założyć rodzinę?. Człowieczku jeśli nie masz pojęcia co się dzieje bo sam żyjesz w innym świecie tak jak obecnie rządzący to się nie odzywaj i nie krzycz "won" bo to do ciebie tak powinni powiedzieć młodzi bezrobotni choć często wykształceni młodzi ludzie. Mam nadzieję że nie Do zobaczenia.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do