Reklama

Okiem hejtera, odc. 122 - Pan płaci, Pani płaci, ja płacę...



Można być niemądrym, albo złośliwym. Każdy ma prawo. Gorzej, jeśli ktoś musi za to zapłacić. I jest to Pan, Pani, Państwa pies, albo ja. Albo wszyscy razem.

Czytanie ze zrozumieniem - trudna sprawa. A rozczytywanie ironii - sprawa prawie niewykonalna. Tak przynajmniej wydawałoby się, gdyby wziąć pod uwagę poczynania pewnej osoby (tak, podejrzewam że to dwukrotnie ten sam facet), dzięki której w ciągu ostatniego miesiąca już dwukrotnie miałem do czynienia z polskimi organami ścigania. Nie, żebym na to "do czynienia" narzekał. W obu przypadkach funkcjonariusze byli nad wyraz mili i ogarnięci. Chodzi o coś innego.

Chodzi o to, że istnieje taki typ ludzi, którzy - czy z głupoty, czy złośliwości, czy wreszcie potrzeby uwagi - zawracają dupę mnie (do czego mają święte prawo - nie myślę im go odbierać) i policji (za co płaci już każdy z nas, a więc sytuacja nie jest taka prosta). O co chodzi? Chodzi o to, że rok z hakiem temu, w starych "hejterach" kilkakrotnie użyłem słowa "ciapaty". Kto z Białymstokiem obcował choćby przez chwilę doskonale wie, jak ten termin hasa w języku potocznym i co oznacza, albo kogo zwykło się tak tytułować. Sęk w tym, że przy każdej okazji, kiedy używałem słowa "ciapaty" w którymś z felietonów, robiłem to przekornie i nie po to bynajmniej by obrazić rzeczonych "caiapatych", ale prędzej tych, którzy z zapałem godnym lepszej sprawy chcą tak nazywać żyjące wśród nas mniejszości. Myślałem, że moja intencja obrony tych mniejszości jest absolutnie czytelna, tymczasem...

Okazuje się, że ktoś ma problemy z tej intencji odczytaniem. Więcej, zapytany przez funkcjonariuszkę, czy aby przeczytał tekst(y) do końca, ów powiedział, że nie, nie przeczytał. Ot, wyrwał jedno zdanie z kontekstu, kompletnie bez zrozumienia i nie mając widać nic innego do roboty (a mógł się w tym czasie gdzieniegdzie drapać), postanowił zgłosić mnie do prokuratury. Pomijam, że zgłoszenie wymaga pewnie więcej wysiłku, niż doczytanie artykułu do końca. Pomijam, że z samych tekstów, jak i całego mojego lewackiego zaplecza felietonistycznego, płynie przekaz doskonale odwrotny od tego, o jaki posądził mnie ów pan. Pomijam, że (bo znam jego rocznik urodzenia) od dziś będę przeciwny każdej akcji z serii "Komputer dla seniora". Pomijam, że muszę tłumaczyć się z oczywistości i tracę czas, bo pewnie gdyby nie to, traciłbym go inaczej. Wszystko to nieważne. Ważne co innego.

To mianowicie, że przez czyjąś głupotę, złośliwość, albo potrzebę zwrócenia na siebie uwagi, bogu ducha winny prokurator i bogu ducha winni policjanci muszą, zamiast pracować nad czymś poważnym, zajmować się pierdołami. A jeśli funkcjonariusze budżetówki zajmują się pierdołami, płaci za to Pan, Pani, ja...

Niedawno znajomy basista opowiadał mi o podobnej sytuacji. Przerobił w zabawny sposób czołówkę "Reksia", po czym wrzucił powstały filmik na Youtube"a. Nie posiadał się ze zdziwienia, kiedy dostał pozew. Od prawników tej firmy zajmującej się animacją z Bielska-Białej. Za pogwałcenie praw autorskich. Prawa autorskie - sprawa skomplikowana, nie będę meandrował na temat przebiegu całej sprawy. Wspomnę może tylko, że pozwany został nie tylko on, a spośród kilku tysięcy pozwanych, kilka osób miało postawione zarzuty. Sprawy poumarzano ze względu na niską szkodliwość społeczną, ale rozprawy musiały się odbyć. Rozprawy i masa czynności przygotowawczych. A, że chodziło o zamieszczenie filmików na Youtubie, wszystkie reguły portalu związane z prawami autorskimi i zamieszczaniem filmików musiały zostać każdorazowo przetłumaczone z angielskiego na polski. Przez tłumacza przysięgłego, którego stawki są wyższe od średniej stawki tłumacza. I tak oto, nadgorliwość panów z Bielska-Białej kosztowała podatnika sumarycznie kilkaset tysięcy Euro. Tak, tak. Pozwano w końcu kilka tysięcy osób - przypuszczalnie każdego, który przerabiał jakiegokolwiek Matołka, Bolka i Lolka, czy Pomysłowego Dobromira.

Pozostaje jeszcze casus pana Nowaka z tego śmiesznego ruchu obrony przed sektami, który szuka tylko okazji, by poczuć się po katolicku obrażony (podejrzewam, że ma jakiś radar w pupce) i pozwać. Najchętniej kogoś znanego, najlepiej artystę, żeby sobie podpucować PR. Powiecie że to nieszkodliwy wariat. Otóż wcale nie taki nieszkodliwy, bo gdyby policzyć ile kosztowały skarb państwa jego bzdurne pozwy, zebrałaby się całkiem niezła sumka.

Teoretycznie można się przed takim sądowym trollingiem bronić. Istnieje paragraf, który mówi, że składanie zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie samo jest przestępstwem. Problem tylko w tym, że w powyższych kwestiach jest to ciężko dowodliwe. Nie dowiodę, że osoba, która nie zrozumiała mojego felietonu, udaje że go nie zrozumiała z czystej złośliwości. Kolega nie dowiedzie, że powodowie w jego sprawie spowodowali marnotrawstwo publicznych pieniędzy z wredoty. A kolejni pozywani przez Nowaka artyści nie dowiodą, że wcale nie był urażony, kiedy składał któryś z pozwów.

Następnym razem kiedy przyjdzie mi do głowy utyskiwać na opieszałość sądów, czy policji, przypomnę sobie te trzy kwestie. Bo niekoniecznie dlatego owe organa pracują powoli i mozolnie, że są niekompetentne, albo leniwe. Czasem dlatego, że ich cenny czas ktoś zajmuje kompletnymi pierdołami, które z urzędowego obowiązku muszą rozpatrywać, samemu rozumiejąc jak absurdalna to sytuacja. A że absurdalna również ekonomicznie... Że Pan płaci, Pani płaci, ja płacę... Pozwotrollom akurat to powiewa. Gdzie? Dokładnie tam...

A żeby już zupełnie w oczywisty do inerpretacji sposób poddać panu, który mnie pozywa kolejne zabawne powody: proszę Pana - mam na nodze zrobioną pandę z WWF, więc heil panda WWF. Więc mój wewnętrzny Hitler nawołuje pewnie do eksterminacji pand i innego życia biologicznego na Ziemi.  Mam też przy kostce chasyda, więc proszę pozwać mnie sugerując utrącenie kostki, bo pewnie jak go mam, to nawołuję do zniszczenia ludzi antropologicznie semickich... Do których, poza Żydami, zaliczają się oczywiście wszyscy Arabowie. Mam też na piszczeli warszawski pomnik powstańca. To i też pewnie Polaków chciałbym wpakować do bydlęcego wagonu jadącego do niedziałającego już Oświęcimia na eksterminację. Chciałbym, by miał Pan taką energię do ścigania prawdziwych nazistów/faszystów, czy choćby odciągania dzieciaków od przekazu, który jest dla nich łatwy, bo oferuje siłę i proste rozwiązania. Pan się może nie zorientował, ale ja zawsze promuję indywidualizm, myślenie jednostkowe, tolerancję i - jeśli wojnę - to najwyżej na przekonania.

To jak w końcu ze mną jest? Nazista? Punk? Idiota? Ktoś na tyle niepełnosprytny, że tatuuje sobie byle co? Proszę na przyszłość czytać ze zrozumieniem. Potem ewentualnie sprawdzić resztę (przecież jasne że lewicowej) publicystyki. Albo moje publikacje tyczące się muzyki etnicznej (jasne - nazista, co w połowie tekstów zachwyca się muzyką i kulturą innych grup etnicznych - serio - wiarygodne, proszę Pana). Proszę znaleźć sobie hobby. Znaczki, motyle (motyle może nie, bo to sadyzm), pasjansa...

A przede wszystkim, jeśli miał Pan jakieś wątpliwości, może celniej byłoby po prostu wcześniej do mnie napisać i spytać, co? Wtedy może by Pan mi (i organom) nie przymarudził. Pozdrawiam. Mam nadzieję, że znindżuje Pan ten tekst i może coś z niego wyciągnie. Życzyłbym sobie tego.  :)

(Paweł Waliński)

P.S. Proszę Pana, mam też w planach wytatuować sobie wieloryba na nodze. Czy wtedy posądzi mnie Pan o nienawiść do wszystkich ssaków? Pozdrawiam.
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Marek - niezalogowany 2015-08-29 14:44:57

    Subtelne, dosadne. Uśmiałem się. Cep stoi blisko cepa i nic redaktorze nie poradzisz.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    - niezalogowany 2015-08-28 15:18:44

    Oj chłopie, drugi już tekst bez sensu, słaby i nudny. Zmień nazwę na "pamiętnik frustrata". Ostatnia szansa dla Ciebie w 3 tekście. Unlike albo wracasz do formy!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do