
Spotkaliśmy się ha jarmarku staroci pod Centrum Rozrywki Krąg. Pan Arek niósł dwie wielkie gwiazdy i był uśmiechnięty od ucha do ucha. Cieszył się jak dziecko.
- Przepraszam, kupił Pan czy sprzedaje? – zapytałem, bo i mnie na widok gwiazd rozjaśniły się oczy
- Kupiłem – odparł Pan Darek – ale jedną mogę odsprzedać. Bo jedną kupiłem, żeby dzieci mogły z szopką chodzić i gwiazdą, a drugą chciałem schować, żeby nikt nie dotykał nawet. Toż to już zabytek!
I przypomniało mi się wówczas, jak dawno, dawno temu jeszcze w liceum chodziliśmy z szopką. Na gitarach grały Justyna Sieńczyło i Anna Chrulkiewicz, Darek robił za śmierć, ja byłem Żydem, Piotrek Jancewicz królem Herodem, Ernest i Modest robili za aniołki. Grzesiek Roman chyba szopkę nosił. Chodziło nas tam wtedy, że hej! Ja w drzwi stukałem "Witajcie dobrzy ludzie, nisko Wam się kłonię, tradycyjną szopkę ujrzycie z Turoniem, postaci w niej będą zapewne Wam nieobce, zabawne i straszne, jak to zwykle w szopce".
Poszedł Pan Arek ze swoimi gwiazdami. Nie odkupiłem. Niestety za drogie były jak na moją kieszeń. Kupiłem za to wahadło za 15 zł, kożuszek bez rękawów też za 15, książkę "Na samym dnie" Wallraffa 5 zł. I przedwojenne blaszane pudełko na papierosy. 4 złote.
"Po co Ci te pudełko?" – zapytała żona. Ja zaś się tylko uśmiechnąłem, bo wyobraziłem sobie minę żony Pana Arka! Hej kolęda, kolęda!
(Wojciech Koronkiewicz)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie