Reklama

Parkingi zawalone śniegiem

Nie ma litości i nie ma zrozumienia, nawet w tak trudnych warunkach pogodowych. Kierowcy nie mają gdzie zostawić aut, tylko mało kogo to obchodzi. Parkingi są nieodśnieżone, a pracownicy strefy parkowania i straż miejska wystawiają kolejne wezwania do zapłaty.

W wielu miastach w Polsce w czasie obfitych opadów śniegu ułatwia się życie kierowcom, którzy mają wówczas bardzo trudno. Nie dość, że jeżdżą po nieodśnieżonych ulicach, to jeszcze często zaparkować nie ma gdzie, bo miejsca postojowe są zasypane, że nie da się wjechać. Na przykład w Katowicach już kilka lat temu, kiedy szalała śnieżyca, pracownicy strefy płatnego parkowania zamiast wystawiania wezwań do zapłaty, łapali za łopaty i przygotowywali miejsca postojowe. W tych dniach też nie były pobierane opłaty za parkowanie.

- Chcemy odzyskać miejsca parkingowe dla kierowców i stwierdziliśmy, że należy zrobić ze śniegiem porządek – mówił na łamach katowice.naszemiasto.pl Jakub Jarząbek, rzecznik katowickiego magistratu.

Z opłat za parkowanie zwolnieni byli kierowcy w Szczecinie, Lublinie, Żorach, Gorzowie Wielkopolskim i w wielu innych miastach. Powód wszędzie ten sam – nieodśnieżone miejsca parkingowe. W Białymstoku tymczasem kontrolerzy wędrowali i sprawdzali czy kierowcy mają wykupione bilety za parkowanie, chociaż miejsca postojowe nie były przygotowane do parkowania. Ale to nie wszystko.

Straż Miejska, która powinna w pierwszej kolejności upominać zarządów nieruchomości o obowiązku odśnieżania, podjeżdżała i wystawiała swoje wezwania. Często w takich miejscach, w których nie było widać, gdzie zaczyna się i kończy chodnik lub teren zielony. Pod zwałami śniegu trudno jest ocenić kierowcy czy zaparkował właściwie, czy też zajął fragment do tego nieprzeznaczony. Tak być nie powinno zdaniem wielu kierujących. I na przykład w Warszawie strażnicy miejscy potrafią w takich sytuacjach pomagać, a nie tylko karać.

- Od początku stycznia mieliśmy ponad 700 zgłoszeń dotyczących problemów z odśnieżaniem. W przypadku, gdy zarządcy uchylają się o tego obowiązku, to my nie wyciągamy w pierwszej kolejności bloczków mandatowych, najpierw przypominamy o obowiązkach – tłumaczyła dla TVN Warszawa rzeczniczka warszawskich strażników Monika Niżniak.

- Musiałem pojechać do chorej matki i pomóc jej, bo sama w taką pogodę nie wyjdzie. Zaparkowałem jak się dało. Tu nie widać, gdzie jest chodnik, a gdzie trawnik. Stanąłem tak, żeby było jak przejść i przejechać. Jak wróciłem, już za wycieraczką miałem wsadzone w folii wezwanie – mówi zdenerwowany Ryszard.

Podobnych sygnałów od zmotoryzowanych mieszkańców Białegostoku otrzymaliśmy znacznie więcej. Wydaje się, że miejskie służby w pierwszej kolejności skupiły się nie na obowiązku odśnieżania, ale karania kierowców. Widocznie tak najłatwiej. Ale być może część z tych wezwań uda się anulować po złożeniu wyjaśnień i przypomnieniu mundurowym, że zimą nie widać często pasów jezdni, krawędzi chodnika, a zieleni zwyczajnie nie da się uszkodzić, gdyż jest i tak zakryta śniegiem.

(Cezarion/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Jorguś - niezalogowany 2017-02-09 20:37:05

    I o tym już pisałem. Kontrolerom łopaty w dłoń i niech zasuwają, a jak już ogarną temat, to wtedy niech swoją pracę wykonują. Wczoraj, przed Urzędem Wojewódzkim prawie nikt nie parkował, bo jak już się wbił w te zaspy, to nie mógł wyjechać. I na nic tłumaczenia kierowcy kolesiowi w kanarkowej kamizelce, oni dalej, jak z zabetonowanym mózgiem i kasą w oczach. PŁACIĆ TRZA, BO TO STREFA I DROGA PUBLICZNA!!!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do