Reklama

Permanentny atak na legalnie wybrane władze przeprowadzili mieszkańcy?

Coś niedobrego może się dziać ze zdrowiem prezydenta Białegostoku, skoro we wszystkim co się dzieje, upatruje zamachu na swoje stanowisko. Nawet w takich przypadkach, kiedy ludzie nie mają żadnych możliwości wysadzić go z zajmowanego stołka. O niecne zamiary podejrzewa nawet zwykłych mieszkańców.

W miniony poniedziałek, podczas sesji Rady Miasta, prezydent miał odpowiadać na pytania radnych dotyczące transakcji zabytkowej kamienicy z Dąbrowskiego 14. Jak przebiegała ta debata opisaliśmy już szeroko kilka dni temu. Tylko w tej sprawie jest jeszcze jeden szczegół wart uwagi. Chodzi o to, że prezydent wyrzucił radnym, zwłaszcza PiS-u, że zadają mu pytania, co oznacza ni mniej ni więcej, że to dalsza część nagonki i ataków na jego osobę. Podkreślał, że spóźnił się na sesję Rady Miasta, bo ataki musiały zatrzymać go w prokuraturze, gdzie składał wyjaśnienia. W dalszej części zwrócił się do radnych w takich słowach:

- Żyjemy w tej chwili w takiej rzeczywistości, rzeczywistości permanentnego ataku na władze samorządowe, które zostały legalnie wybrane. Przy użyciu różnych metod, metod związanych z zawiadomieniami do prokuratury, z metod związanych z uchwałami na zjeździe partii. Teraz już nie powiecie, że nie jest to atak polityczny sterowany przez władze polityczne. Dlatego, że podjęliście państwo stosowną uchwałę, więc są to działania wymierzone przeciwko legalnie wybranym władzom Białegostoku, prezydenta miasta, który wybierany został trzykrotnie – mówił do radnych PiS-u Tadeusz Truskolaski.

Skąd prezydent wysnuł tezę, że musiał być w prokuraturze z powodu ataków na władze samorządowe i ataku politycznego na własną osobę, lepiej będzie pozostawić specjalistom. A prawda jest taka, że Tadeusz Truskolaski owszem – był w prokuraturze. Tyle, że nie z powodu zawiadomienia żadnego z polityków, ale z zawiadomienia mieszkańców. Od grubo ponad roku toczy się postępowanie przed organami ścigania w związku z rozebranym prywatnym parkingiem na jednej z posesji na osiedlu Jaroszówka. O tej bulwersującej sprawie także można było poczytać na naszych łamach. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na niedopełnieniu obowiązków lub przekroczeniu uprawnień przez urzędników miejskich, złożyło małżeństwo – Maria i Józef Bzura. To przedsiębiorcy nie należący do żadnej partii politycznej.

Czego sprawa dokładnie dotyczy można sprawdzić na zamieszczonym powyżej filmiku z naszym komentarzem video, który nagraliśmy jeszcze latem tego roku. Nie ma to nic wspólnego ani z polityką, ani z uchwałami, ani nawet z radnymi. Jednak prezydent musiał wyraźnie się zdenerwować zeznając w sprawie podległych sobie urzędników. Ewentualnie zostaje inne wytłumaczenie – czyli początki kłopotów zdrowotnych objawiających się manią prześladowczą i to na dodatek o zabarwieniu politycznym.

- Chcę już końca tej sprawy. Od pięciu lat walczymy o naszą posesję i o normalne prowadzenie działalności gospodarczej w naszym lokalu. Przez ten ugór, który tu jest od pięciu lat straciliśmy wielu klientów. Ludzie przyjeżdżają, patrzą że jest nieporządek i myślą, że świadczymy usługi wewnątrz na podobnym poziomie, co widać na zewnątrz. Chcielibyśmy normalności i przywrócenia tego parkingu, nic więcej. Jesteśmy zmęczeni, ale nie odpuścimy szkód, które zostały nam wyrządzone – komentuje właścicielka lokalu Maria Bzura.

W tej sytuacji można już tylko współczuć prezydentowi Białegostoku, że zmaga się z jakimiś myślami o prześladowaniu politycznym i nagonkach. W miniony poniedziałek wiele osób było tego świadkami. A w rzeczywistości w prokuraturze Tadeusz Truskolaski był jako świadek w związku z zawiadomieniem zwykłych mieszkańców miasta. Później musiał odpowiadać na normalne pytania radnych, które potraktował jako oskarżenia. A teraz… Teraz już nie tylko w kuluarach zaczęto mówić o jakimś niedomaganiu zdrowotnym gospodarza miasta.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do