Reklama

Prezydent wycofał się rakiem z własnych pomysłów. W tle podział w Forum Mniejszości Podlasia

Białostoczanie wyznania prawosławnego i narodowości białoruskiej nie mieli czasu na zapoznanie się z projektem uchwały w sprawie łączenia placówek oświatowych w zespoły. To stało się powodem awantury, która skończyła się tym, że na poniedziałkowej sesji Rady Miasta radni nie będą zajmowali się tym tematem. Dodatkowo Forum Mniejszości Podlasia odcięło się od swoich radnych, którzy tworzą klub Koalicji Obywatelskiej razem z radnymi PO oraz Nowoczesnej.

Kuriozalnie wygląda to, co zrobiły władze Białegostoku razem z niektórymi radnymi z Koalicji Obywatelskiej oraz przedstawicielami Związku Nauczycielstwa Polskiego mającego korzenie jeszcze w głębokiej peerelowskiej komunie. Zaledwie w dniu 3 stycznia tego roku wszyscy zgodnie, jednym głosem grzmieli, że proponowana przez ministerstwo edukacji reforma w oświacie, która ma dać rodzicom większe prawa, a kuratorom większy nadzór nad placówkami oświatowymi, to powrót do komuny. To przynajmniej starał się przekazać zastępca prezydenta Białegostoku odpowiedzialny za edukację – Rafał Rudnicki.

- Zabiera się samorządom wpływ na to jak ma funkcjonować oświata. Te zmiany, które są proponowane mają być powrotem do tego, że to nie samorząd, nie rodzice, nauczyciele, dyrektorzy decydują o tym, co dzieje się w szkole. Te decyzje będzie podejmowało Kuratorium Oświaty, a tak naprawdę minister. Rola prezydenta, wójta, burmistrza ma być sprowadzona do tego, że staje się, tak jak za komuny, naczelnikiem, który wykonuje polecenia, które zapadają w Warszawie, ministerstwie, kuratorium, a jego wpływ na szkołę jest w zasadzie żaden – mówił 3 stycznia tego roku Rafał Rudnicki.

I już następnego dnia jego szef ogłosił konsultacje społeczne w sprawie łączenia placówek oświatowych w Białymstoku, a wśród nich de facto likwidację jedynej w kraju placówki przedszkolnej, która w swoim statucie posiada zapisy gwarantujące funkcjonowanie grup dla dzieci z białoruskiej mniejszości narodowej. Konsultacje społeczne ogłoszono więc w dniu, kiedy większość mieszkańców miasta narodowości białoruskiej i mieszkańcy wyznania prawosławnego szykowali się do Świąt Bożego Narodzenia. Nie jest to czas na konsultacje, a przynajmniej nie powinno się ich w takim okresie ogłaszać.

Właśnie na to zwracali uwagę mieszkańcy, którzy w większości o planach połączenia placówek w zespoły szkolne dowiedzieli się dopiero po Świętach, a dokładniej z posiedzenia komisji edukacji w Radzie Miasta. Rodzice dzieci uczęszczających do przedszkola samorządowego nr 14 z językiem białoruskim dopiero wtedy w zdecydowanej większości dowiedzieli się o pomyśle połączenia placówek, a de facto likwidacji jedynego w kraju przedszkola gwarantującego nauczanie w języku białoruskim. Co ciekawe, koronnym argumentem były tu rzekome oszczędności wynikające z takiego połączenia. Tylko, że nikt nie umiał i do chwili obecnej nie umie powiedzieć o jakie konkretnie oszczędności chodzi. A nie umiał, ponieważ nikt tego nie policzył, co bez pardonu przyznała pełniąca obowiązki szefowej departamentu edukacji w urzędzie miejskim Wiesława Ćwiklińska.

- Takie analizy będą robione, jak zostanie wybrany w konkursie dyrektor nowego zespołu – mówiła urzędniczka.

- Przecież to jest sprzeczne z uzasadnieniem do tego projektu uchwały. Bo tam jest zapisane, że będą oszczędności z utworzenia zespołu – mówiła Julita Stepaniuk, której dziecko uczęszcza do przedszkola z językiem białoruskim.

Trudno się dziwić takiemu głosowi, skoro w uzasadnieniu jest mowa o oszczędnościach, ale nikt z urzędników nie wie, czy takie w ogóle będą. Ale kuriozalne jest, że kiedy przez ostatnie dni władze samorządowe grzmią na cały regulator o ograniczaniu roli rodziców w to jak funkcjonować będą placówki oświatowe, to same tych rodziców stawiają de facto przed faktem dokonanym. W każdym razie rodzice błyskawicznie uruchomili petycję „w sprawie niewłączania Przedszkola Samorządowego Nr 14 w Białymstoku w skład Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 7 w Białymstoku”, którą w ciągu zaledwie kilku dni podpisało blisko 700 osób.

W pierwszej kolejności jesteśmy poruszeni faktem, że my, rodzice dzieci uczących się w Przedszkolu Samorządowym nr 14 w Białymstoku, nie zostaliśmy poinformowani przez organ prowadzący – Miasto Białystok, na temat planów reorganizacji naszej placówki. Idea społeczeństwa obywatelskiego zakłada współudział obywateli w kształtowaniu życia społecznego. Jesteśmy zaniepokojeni brakiem oficjalnej informacji ze strony Władz oraz pozbawieniem nas możliwości wyrażenia zdania w tak ważnej dla nas kwestii” – napisano w petycji do władz Białegostoku.

Co więcej, pomysł w sprawie założenia Zespołu Szkolno-Przedszkolnego Nr 7 w Białymstoku, w którego skład miałoby wchodzić przedszkole z nauczaniem języka białoruskiego, jednogłośnie negatywnie zaopiniowała rada pedagogiczna. Jak to się ma do cytowanych wyżej słów Rafała Rudnickiego, zastępcy prezydenta Białegostoku? Raczej słabo. Ale jeszcze słabiej wypadli radni Forum Mniejszości Podlasia będący w klubie Koalicji Obywatelskiej, którzy poparli pomysł prezydenta Białegostoku w sprawie likwidacji przedszkola nr 14 i włączenia go do zespołu.

Sprawa stała się tak poważna, że Forum Mniejszości Podlasia wydało w tej sprawie nawet specjalne oświadczenie. W nim stanowczo odcina się od radnych FMK, pisząc wprost, że „Radni Rady Miasta Białystok, wchodzący w skład Klubu Radnych Koalicji Obywatelskiej, którzy kandydowali z ramienia Forum Mniejszości Podlasia, nie reprezentują naszego Forum”. Czego dalej wydaje się nie rozumieć szefowa komisji edukacji w Radzie Miasta Joanna Misiuk, właśnie z Forum Mniejszości Podlasia. Całość oświadczenia poniżej, gdzie można poczytać tylko już nieliczne komentarze, bo te zostały wyrażone o wiele krytyczniej w mediach społecznościowych, na różnych prywatnych profilach mieszkańców Białegostoku narodowości białoruskiej.

W związku z taką awanturą, a także zapowiedzią radnych z Polski 2050, że nie zagłosują za uchwałą w sprawie tworzenia placówek oświatowych w zespoły, bo całość została ich zdaniem źle przygotowana i powstał bałagan, a dodatkowo podobnie zresztą uważają radni Prawa i Sprawiedliwości, prezydent Truskolaski zdecydował się zdjąć z porządku obrad poniedziałkowej sesji punkt dotyczący łączenia placówek oświatowych. Poinformował o tym na swoim profilu na Twitterze.

Podjąłem decyzję o zdjęciu z porządku obrad poniedziałkowej sesji uchwał związanych z powstaniem Zespołów Przedszkoli nr 5 i 6 oraz Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 7. Uchwały te wymagają dodatkowych konsultacji w związku z zmianami prawa oświatowego, w ramach tzw. Lex Czarnek” – napisał Tadeusz Truskolaski.

Uchwały przede wszystkim wymagają jakichkolwiek konsultacji, a nie stawiania ludzi przed faktem dokonanym. Choć z drugiej strony, kiedy przywołuje się w pamięci niedawne protesty rodziców, którzy także nie chcieli aby szkoły były łączone w zespoły, a jeszcze wcześniej, kiedy rodzice protestowali przeciwko dyrektorom szkół i przedszkoli, jakich forsował prezydent z zastępcami, to Tadeusz Truskolaski oraz Rafał Rudnicki są raczej ostatnimi osobami, które powinny zabierać głos w sprawie odbierania rodzicom prawa do decydowania o sposobie kształcenia ich dzieci.

(Cezarion/ Foto: bialystok.pl)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Lutek - niezalogowany 2022-01-17 17:30:04

    Prezydent Truskolaski wraz ze swoimi wiernymi giermkami - wice , pokazał w praktyce jak rozumie Demokrację w Samorządzie. Dla nich większość nie ma znaczenia. Mniejszość i to Mniejszość Forum Podlasia ma głos decydujący. A dlaczego? Niech by spróbował się nie liczyć z Mniejszością to jego synalek Truskolaski junior przy kolejnych wyborach do parlamentu RP odczuł by co znaczy Mniejszość. Szczególnie w powiecie hajnowskim. Wtedy ta Mniejszość stałaby się Większością.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do