Reklama

Problemowe utylizowanie śmieci

Utylizowanie śmieci jest drogie, znacznie droższe niż zakładano. Powodem jest to, że w naszym mieście utrzymanie spalarni spoczywa przede wszystkim na budżecie Białegostoku, choć powinny się dokładać to tego biznesu jeszcze inne gminy z aglomeracji białostockiej.

Już kilka miast w Polsce będzie toczyło procesy przed sądem w sprawie dostarczania odpadów do utylizacji. Sytuacja przypomina tę, która ma miejsce w Białymstoku. Chodzi o to, że wybudowano duże zakłady do spalania odpadów, ale ich utrzymanie spoczywa głównie na budżetach miast, w których zostały zrealizowane. Na pierwszy rzut oka wygląda to logicznie. Kiedy jednak sięgnąć głębiej okazuje się, że utrzymanie powinno być w gestii wielu innych gmin, dla których spalarnię budowano.

W sądzie toczyć spory będzie przede wszystkim Toruń i Bydgoszcz. Powód? Sąsiedzi dostarczają zbyt mało odpadów do tamtejszej spalarni. Być może również i Białystok pójdzie tą samą drogą, ponieważ w 2010 roku została podpisana umowa z gminami aglomeracji białostockiej. Na jej podstawie poszedł wniosek o dofinansowanie budowy inwestycji, bo ta miała służyć utylizacji odpadów ze wszystkich gmin, które zdecydowały się na wspólny projekt. Po otwarciu zakładu już tak dobrze nie było. Większość gmin ościennych woli swoimi odpadami zajmować się sama. Nie dostarczają śmieci do naszego zakładu, choć w zasadzie powinny.

Argumentem na pewno jest w tym przypadku zmiana ustawy o gospodarce odpadami. Od kilku lat obowiązuje prawo, zgodnie z którym, każda gmina ma obowiązek swoimi śmieciami zajmować się sama. A skoro ma się zajmować sama, to i dbałością o finanse tłumaczą się poszczególne gminy, ale też nałożonymi normami recyklingowymi. W związku z tym – nie korzystają z usług białostockiej spalarni śmieci. Jest im zdecydowanie za drogo. Ceny za usługi utylizowania śmieci są wręcz zaporowe. Dlatego utrzymanie całego obiektu, spłata zaciągniętych kredytów oraz bieżące zobowiązania, spoczywają przede wszystkim na mieszkańcach Białegostoku.

Choć dziś obowiązuje inne prawo niż przed podpisaniem umowy przez inne gminy z Miastem Białystok, to żadna z tych umów nie została wypowiedziana. To może być podstawą do procesu sądowego. Przecież gdyby nie umowa, możliwe że władze naszego miasta nie decydowałyby się na tak dużą i kosztowną inwestycję.

- Takich konfliktów, które kończyć się będą nawet przed sądami, trzeba się spodziewać więcej – powiedział portalowi samorządowemu dr Marek Goleń z SGH w Warszawie.

Jeszcze przed wejściem w życie obowiązujących przepisów eksperci ostrzegali, że w szybkim czasie może zabraknąć surowca do spalania w zakładach utylizacji. Już wówczas znana była dyrektywa unijna, która nakłada na gminy przede wszystkim odzysk, czyli recykling, a do tego ograniczanie spalania śmieci. Także w Polsce w ubiegłym roku rząd przyjął uchwałę, w której mowa jest o zwiększeniu recyklingu i ograniczaniu utylizacji śmieci.

Wydaje się, że sytuacja jest patowa, a system gospodarki odpadami nie działa, albo jest mocno dziurawy. W każdym razie, w istniejącej sytuacji, zakład utylizacji odpadów w Białymstoku, nie był inwestycją ani trafioną, ani mądrą. Samo to, że jest to nowoczesny zakład to trochę za mało, aby chwalić się inwestycją jako taką. Dziś utrzymanie jej spoczywa niemal wyłącznie na mieszkańcach z Białegostoku, a przecież do dobrego biznesu nie powinno się dokładać.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do