Piotr Firsowicz jako dyrektor Departamentu Urbanistyki miał zlecać opracowanie projektów architektonicznych i urbanistycznych Stowarzyszeniu Architektów Polskich, w którego władzach sam zasiadał. Prezydent Białegostoku twierdzi teraz, że o niczym nie wiedział. I dodaje, że Departament Urbanistyki nie zlecał żadnych projektów urbanistycznych czy też architektonicznych Stowarzyszeniu Architektów Polskich (SARP).
Kto mówi prawdę w tej sytuacji? To być może trzeba będzie ustalić za pomocą organów śledczych. Niedawno wyszło na jaw, że Piotr Firsowicz, jako dyrektor Departamentu Urbanistyki w Urzędzie Miejskim w Białymstoku zlecał Stowarzyszeniu Architektów Polskich opracowanie projektów architektonicznych i urbanistycznych. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że w tym samym czasie sam był skarbnikiem stowarzyszenia i rozliczał jego finanse, także te z wygranych konkursów, które nadzorował z kolei z pozycji dyrektora w urzędzie miejskim. Właśnie tego dowiedzieliśmy się słuchając zeznań Firsowicza, kiedy przed sądem pracy składał wyjaśnienia w sprawie Sebastiana Wichra.
Na zadane pytanie przez zwolnionego z pracy urzędnika, a dotyczące owych konkursów, Piotr Firsowicz zasłaniał się tym, że nie pobierał wynagrodzenia z tytułu zasiadania w sądach konkursowych, które rozstrzygały o najlepszych projektach. Obecnie Piotr Firsowicz pełni funkcję wojewódzkiego konserwatora zabytków, ale wcześniej był wieloletnim pracownikiem urzędu miejskiego – na stanowisku szefa Departamentu Urbanistyki. Dlatego też sam fakt zasiadania w sądach konkursowych, po uprzednim zleceniu opracowania projektów stowarzyszeniu, w którego władzach zasiadał, jest co najmniej nieetyczne. Być może nie jest nawet zgodne z prawem. Dlatego dopytywaliśmy Prezydenta Białegostoku czy wiedział o takiej sytuacji, która wydarzyła się co najmniej kilka razy.
- Prezydent Miasta Białegostoku nie wiedział o zasiadaniu przez p. Piotra Firsowicza we władzach Stowarzyszenia Architektów Polskich i o zlecaniu jakichkolwiek projektów urbanistycznych i architektonicznych – wyjaśnia Izabela Wolińska z Biura Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Białymstoku.
Czy tak rzeczywiście było? Nam raczej trudno w to uwierzyć, bowiem Piotr Firsowicz, podobnie jak inni urzędnicy, musiał podpisać, iż przyjął do wiadomości i stosowania się Kodeks etyki pracownika Urzędu Miejskiego w Białymstoku. Tam między innymi jest artykuł 8 i 9, w których czytamy:
„Pracownicy Urzędu kierują się interesem publicznym oraz dobrem interesanta, realizując powierzone im obowiązki, przedkładają dobro publiczne nad interesy osobiste, osób bliskich lub określonych środowisk, do których przynależą albo są z nimi związani” – czytamy z w art. 8 Kodeksu etyki urzędnika.
„W przypadku wystąpienia sytuacji, w której może chociażby zajść podejrzenie co do braku obiektywizmu pracownika, obowiązany jest on do wyłączenia się od udziału w rozpatrywaniu danej sprawy, nawet wtedy gdy przepis prawa bezwzględnie nie nakazuje takiego zachowania” – czytamy z kolei w art. 9 Kodeksu etyki pracownika Urzędu Miejskiego w Białymstoku.
W związku z tym musiał wiedzieć, że rozliczając pieniądze swojego Stowarzyszenia z otrzymanych dotacji narusza ów Kodeks i tym samym naraża się na utratę miejsca pracy na wzór i podobieństwo Sebastiana Wichra. Tymczasem SARP wygrywało i otrzymywało pieniądze również z racji realizacji projektów dla Miasta Białystok, które zlecał im nie kto inny jak Piotr Firsowicz, czyli członek zarządu stowarzyszenia i dyrektor departamentu urbanistyki w jednej osobie. Później ten sam Piotr Firsowicz na dodatek zasiadał w sądach konkursowych i decydował o tym, który projekt wygra. Można tylko się domyślić, jak Piotr Firsowicz był w tych konkursach bezstronny.
Efektem tej bezstronności były realizacje między innymi następujących projektów: zagospodarowanie bulwarów wzdłuż rzeki Białej, przebudowa placu Dmowskiego, adaptacja Starej Elektrowni na siedzibę Galerii Arsenał, czy budowa osiedla mieszkań komunalnych przy ul. Bema. Właśnie o te sprawy w sądzie pytał Piotra Firsowicza Sebastian Wicher. Na co Firsowicz bezkompromisowo odpowiedział.
– Byłem skarbnikiem Stowarzyszenia trzy kadencje. Zlecaliśmy różne rzeczy różnym podmiotom. Nie miałem wpływu na to, co wpłynie. Na pewno za to, że byłem członkiem sądu konkursowego nie pobierałem wynagrodzenia – mówił Piotr Firsowicz.
I być może na to, co wpływało wpływu nie miał, ale na to, co było akceptowane przez urząd miejski – raczej już tak. Trudno bowiem sobie wyobrazić, że projekty urbanistyczne czy architektoniczne, które napływały, miał akceptować jakiś urzędnik niższego szczebla, a nie szef. Tym bardziej, że tego rodzaju projekty, albo na ich podstawie realizowane inwestycje, są znacznej wartości. Ale Urząd Miejski w Białymstoku twierdzi, że sytuacja nie miała miejsca, choć w odpowiedzi nam udzielonej – sam sobie zaprzecza i to właściwie w jednym zdaniu.
- Departament Urbanistyki nie zlecał żadnych projektów urbanistycznych czy też architektonicznych Stowarzyszeniu Architektów Polskich (SARP). Dodatkowo, od 2011 r. postępowania konkursowe architektoniczno-urbanistyczne przygotowywane i przeprowadzane są we własnym zakresie przez Departament Urbanistyki – odpowiada nam Izabela Wolińska z Biura Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Białymstoku.
Czyli z tej odpowiedzi dowiadujemy się, że Departament Urbanistyki nie zlecał żadnych projektów, ale jednocześnie sam przeprowadzał konkursy, w których w zasadzie mógł wybierać na przykład te, oferowane przez Stowarzyszenie, w którego władzach zasiadał Piotr Firsowicz. Można zatem wnioskować, że żadnego nadzoru na takimi postępowaniami nikt nie miał. To tym bardziej dziwi w obliczu tego, co mówił nam Sebastian Wicher. On, choć nie pełnił żadnego kierowniczego stanowiska, ze swojej poza urzędowej działalności musiał się tłumaczyć przed przełożonymi.
- Musiałem tłumaczyć się panu prezydentowi Polińskiemu (choć przecież nie był moim przełożonym) z każdego mojego udziału np. w panelach organizowanych przez Fundację UwB, które odbywały się poza godzinami pracy i z których nie miałem żadnych korzyści. Nie byłem też nigdy członkiem żadnego stowarzyszenia – mówił nam niedawno Sebastian Wicher.
Z pewnością o etyce zawodowej urzędnika, w przypadku Piotra Firsowicza, można mówić właściwie w czasie przeszłym. I to tylko w sytuacji, jeśli będzie w stanie wykazać się takim postępowaniem. Jeśli w urzędzie miejskim w cudowny sposób znów znikną lub zaginą dokumenty, które mogłoby być dowodami w sprawie, jaką powinny się zająć organa ścigania, zawsze pozostają zeznania byłego dyrektora Departamentu Urbanistyki złożone w sądzie pracy pod koniec listopada tego roku. W tym przypadku mogło przecież dojść do naruszenia ustawy antykorupcyjnej. Być może za jakiś czas ktoś zechce sprawdzić czy osoby trzecie osiągały korzyści majątkowe z tytułu rozstrzygania konkursów przez Departament Urbanistyki na ich rzecz.
Komentarze opinie