Reklama

Raport z XXVI sesji Rady Miasta w dniu 24 października 2016 - Sesja dietetyczna

Sesja rozpoczęła się o godzinie 9:00, w porządku obrad znajdowało się zaledwie 29 punktów, więc wszystko wskazywało na to, że uda nam się szybko skończyć. Próżne nadzieje.

Już na wstępie Prezydent zgłosił dodatkowe trzy projekty uchwał. Zaś Maciej Biernacki poprosił o informację w sprawie budynku komunalnego przy ulicy Rzymowskiego. Mieszkańcy byli w piątek na Komisji Infrastruktury, wówczas nie było jednak urzędnika, który mógłby odpowiedzieć na ich pytania, radni zaprosili zatem mieszkańców na sesję. W czym problem? Wysokość czynszu. Za mieszkania 60-70 metrowe płacić muszą 960-1000 zł miesięcznie. Samego czynszu. Smaczku tej historii nadaje fakt, że budynek został zbudowany dzięki holenderskim pieniądzom, konkretnie zaś z Eidhoven, które postanowiło pomóc osobom niepełnosprawnym. Na parterze znajduje się szereg mieszkań dostosowanych do potrzeb osób na wózkach. I przez szereg lat mieszkańcy płacili czynsz o połowę niższy. Aż pewnego dnia zostali włączeni do TBS. I czynsz poszybował dwukrotnie w górę. Mieszkańcy przyszli więc z prośbą, aby umożliwić im zakup mieszkania lub zastanowić się nad obniżką czynszu. To swoją drogą bardzo ciekawe – w jaki sposób ustalana jest wysokość czynszu? Od czego to zależy? I dlaczego w lokalach będących własnością miasta czynsze są dwukrotnie wyższe? Złożyłem interpelację w tej sprawie. Swoją drogą chętnie przeczytałbym artykuł, gdzie porównano by wysokość czynszu w poszczególnych spółdzielniach i wysokość pensji prezesa oraz zarządu.

W programie pojawiały się kolejne punkty. Muzeum Sybiru wydzielono, aby stał się jednostka silną i samodzielną. Centrum Ludwika Zamenhofa dołączono, aby stał się jednostką silną. Radny Wasilewski, który już kiedyś miał okazję komentować postać Ludwika Zamenhofa i jego osiągnięcia, tym razem również pozwolił sobie na kilka przemyśleń nazywając esperanto „ten nieszczęsny język” zastanawiał się, dlaczego nie promujemy w Białymstoku języka staroelfickiego z powieści Tolkiena, czy języka używanego w serialu „Star Trek”. Na zakończenie wyraził opinię, że powstanie „normalny ośrodek kultury, wolny od zaśmiecana serc i umysłów”, a także „Pani Dyrektor będzie niosła prawdziwą kulturę”.

Trzynasta.

Zaczynamy procedować nazwy ulic. Powraca Nora Ney. I ulica powstaje. Nie na Bojarach, ale na osiedlu Piaski. Rano przeczytam w komentarzach, że to nie ulica, ale dróżka na parking. Fakt, nie ma tam żadnych adresów. Ale ktokolwiek chodzi ulicą Skłodowskiej, ten wie, że w ciągu godziny przechodzi tamtędy więcej osób, niż przez cały dzień przez ulicę Modlińską, od której odchodzi uliczka o pięknej historycznej nazwie Stary Rynek. Ja się cieszę, ze tę nazwę udało się uratować. Cieszę się, że na rogu ulicy Skłodowskiej zobaczę tabliczkę upamiętniającą przedwojenną białostocka aktorkę. Uważacie, że uliczka jest zbyt skromna i zbyt mała? Przejdźcie się na Bojary. Porównajcie.

Czternasta.

Przed nami staje budynek kamienicy przy ulicy Dąbrowskiego. Tej obok stacji benzynowej, gdzie kiedyś była lecznica dla zwierząt, a od kilku lat stoi pusta. Trzeba przegłosować projekt 10% bonifikaty. Inaczej zapłacimy nawet 50% ceny zakupu. Głosowanie zdawałoby się proste. Ale podczas dyskusji radni zapytali – zaraz, a dlaczego ta kamienica nie jest wyremontowana? Zaraz, zaraz, czy inwestor podczas zakupu nie zobowiązał się do remontu w/w budynku do końca roku 2015? No i się zaczęło. Kamienicę sprzedano w 28 lutego 2014 roku. Za około 1,5 mln złotych. Wielką kamienice wraz z działką tuż przy wjeździe do centrum. Dlaczego taka cena? Może dlatego, że warunkiem było ukończenie remontu do końca 2015 roku? Wniosek o wydanie pozwolenia na remont wysłano 30 grudnia 2014 roku. Od tego czasu trwa nieustanna wymiana korespondencji pomiędzy inwestorem, a konserwatorem. Nie chcę przytaczać wszystkich faktów, dość powiedzieć, że choć remont miał być ukończony do końca 2015 roku, to do dzisiejszego dnia nie został nawet zaczęty. Co na to miasto? Czy egzekwowało w jakikolwiek sposób warunek zawarty w umowie. Pani Dyrektor powiedziała „Prezydent analizował czynności pomiędzy inwestorem, a konserwatorem”. I kolejne zdanie „Postępowanie w sprawie odkupu stało się niecelowe”.

Po piętnastej robimy przerwę.

Szesnasta.

Wznawiamy obrady. Trzy uchwały zgłoszone przez Prezydenta

Siedemnasta

Zmiany w budżecie. Wystąpienie Pani Skarbnik trwa 33 minuty. Komentarze radnych – około 10 minut.

Dwudziesta

Plany Zagospodarowania Przestrzennego. Jaroszówka zajmuje nam godzinę. Ale jest. Plan w końcu udało się uchwalić.

Dwudziesta pierwsza

Uchwalamy też kilkakrotnie już procedowany plan zagospodarowania dla okolic Bema. Do wnioskodawcy wraca inny plan z Jaroszówki (okolice ulicy Jagiełły), prosimy o wyjaśnienie kwestii prawnych dotyczących umowy dzierżawy jednej z działek.

Dwudziesta trzecia

Ustalenie regulaminu boisk piłkarskich. Nie ustalono.

Dwudziesta trzecia trzydzieści osiem

Diety radnych. Sala się ożywia. Czekaliśmy na to cały dzień. Na widowni jest reporterka Polskiego Radia Białystok. Dziennikarzy podczas dzisiejszej sesji było wielu. Wytrzymała z nami tylko Ona.

Na mównicę wchodzi Karol Masztalerz „Kochani” powiada. Ale o miłości będzie niewiele. Dowiadujemy się, że nie dochowujemy standardów demokratycznych, brak nam punktualności, jakość naszych prac jest żenująca, uchylamy uchwały Prezydenta, a potem rozliczamy Go z nie wykonania budżetu i obniżyliśmy pensję, uchylamy plany zagospodarowania przestrzennego, nasze diety powinny być również obniżone, a pieniądze z tego tytułu przeznaczone na cele charytatywne.

Na mównicę wkracza radny Sebastian Putra. Przygotował prezentację. Na wykresach widać, kto ile razy był nieobecny na sesjach, kto nie brał udziału w głosowaniach, kto był na tak, a kto na nie. „Naprawdę chcecie stosować odpowiedzialność zbiorową?” zapytał.

Na mównicę wkracza Piotra Jankowski. Chwali pomysł przekazywania diet na cele charytatywne. Twierdzi, że oddaje całą dietę. Że ma na to dowody w postaci przekazów. Zachęca radnych postulujących obniżki do podobnego zachowania. Nie z przymusu, ale z dobrej woli.

Na mównice wchodzi Anna Augustyn. Podczas obrad rady dochodzi do poniżania człowieka. Zwłaszcza Prezydenta Miasta. Któremu z racji na wiek i zajmowane stanowisko należy się szacunek. Podobne zachowania dotyczą też innych. Zwykłych radnych. Wręczanie batoników „Żebyś nie gwiazdorzył”, złośliwe odzywki „Zamieniliście obrady rady Miasta w polityczny ring”.

Pilnie notuję zarzuty. Wchodzę na mównicę i raz jeszcze głośno je wszystkie odczytuję. Tak właśnie bowiem jest. Ale czy obniżka diet radnych w jakikolwiek sposób pomoże? Poprawi punktualność? Podwyższy demokratyczne standardy? A może zapobiegnie uchylaniu uchwał i poniżaniu drugiego człowieka? Ale w jaki sposób? Czy naprawdę nie ma innych rozwiązań niż tylko obniżka diet?

Na mównicę wchodzą kolejni radni. Skoro jesteśmy niepunktualni, to wprowadźmy kary dla spóźniających się. Piętnujmy na bieżąco ordynarne słowa. Na bieżąco i indywidualnie, a nie stosując odpowiedzialność zbiorową.

Przed głosowaniem pada wniosek o sprawdzenie kworum. Czterech radnych nie ma. Ale nie słyszałem wniosku, żeby sprawdzić, czy zostawili usprawiedliwienia, Mówimy o standardach, ale nie wprowadzamy ich w czyn.

Uchwała upada. Nie będzie obniżek. Nie wiem czy będą kary za spóźnienia.

Pierwsza w nocy

Interpelacje radnych.

Pierwsza dwadzieścia

Koniec sesji.

Dziś rano w internetowym komentarzu przeczytałem „Nie zgadzam się, aby o losach miasta decydowali nieprzytomni w środku nocy zombie”

(Wojciech Koronkiewicz/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2016-10-26 09:04:28

    Prosimy tak zawsze Panie Radny Koronkiewicz opisywać to co się dzieje. Bo czasami jak się czyta to straszno i śmieszno.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do