
Zdania psychologów i naukowców są podzielone w kwestii SKALI szkodliwości pornografii, ale jeśli ktoś w 2020 roku nadal uważa, że zniechęcanie do pornosów to tylko kwestia moralna, religijna czy zaściankowa, to jest totalnym ciemniakiem na poziomie posłanki Schleswig-Holstein, i zwyczajnie nie ma pojęcia o czym pisze, bo masturbację do pornoli zna tylko z praktyki, a o teorii nie ma zielonego pojęcia.
Jeśli w naukowych sporach na ten temat da się wyciągnąć jakiś w miarę sprawiedliwy wspólny mianownik, to brzmiałby on mniej więcej tak: oglądanie materiałów pornograficznych MOŻE, ALE NIE MUSI mieć bardzo szkodliwych konsekwencji i uzależniać jak narkotyki. Ale to działa tak samo w drugą stronę: NIE MUSI, ALE MOŻE.
Może wypaczać odbiorcy obraz rzeczywistości, może negatywnie wpływać na jego psychikę, zachowania, itp. Przytoczę tu może już trochę wyświechtany ale jednak bardzo solidny przykład - seryjny morderca i gwałciciel Ted Bundy na dzień przed śmiercią w sfilmowanym wywiadzie opowiedział, jak pornografia zniszczyła mu psychikę, i jego ostatnim przesłaniem było przestrzeganie przed nią.
Ktoś powie: „bzdura, ja sobie trzepałem do pornoli wiele razy i nic mi się nie stało, nie uzależniłem się, nie mam psychopatycznych tendencji, mam żonę, dzieci i dobrą pracę". Gratulacje, ale równie dobrze (oczywiście to hiperbola) legenda TVN-u, Kamil D., może powiedzieć: „nachlałem się jak świnia, wsiadłem za kierownicę, przejechałem kilkaset kilometrów i jakoś nikogo nie zabiłem". Więc wniosek końcowy: jazda po pijaku jest mocno demonizowana i nie jest szkodliwa? Czy może raczej: po prostu miałeś farta, inni nie mieli tyle szczęścia?
Tak samo można powiedzieć: to nie prawda, że zostawianie niemowlaka na parapecie przy otwartym oknie na ósmym piętrze jest złym pomysłem - bo przecież nie każdy niemowlak wychyli się, spadnie i zabije. No, to prawda. Nie każdy. Zostawianie więc niemowlaka na parapecie, nawet na cały dzień, jest nieszkodliwe, bo nie wiadomo, czy spadnie czy nie. Prawda?
Roi się od świadectw opowiadanych przez osoby, którym pornole dosłownie ZRUJNOWAŁY ŻYCIE, i które po wyjściu z tego bagna poświęcają czas żeby przestrzegać przed tym innych, którym media wmawiają, że żadnego zagrożenia nie ma i że to wszystko teorie spiskowe.
Nawet magazyn „Time" opublikował wyniki badań, według których małżonkowie oglądający materiały pornograficzne, są DWA RAZY BARDZIEJ narażone na to, że w następnych latach się rozwiodą. Podobnych badań jest bardzo wiele. Oczywiście, istnieją też badania o innym wydźwięku, ale te zwykle są szeroko publikowane, natomiast te „niewygodne", wchodzące w interesy branży pornograficznej (generującej miliardy dolarów zysku), często są zamilczane.
Dlatego kiedy widzę, że jakaś tępa celebrytka opowiada, że chętnie obejrzałaby pornola ze swoimi niepełnoletnimi córkami żeby im wytłumaczyć co i jak (bo „nie da się ich przed tym powstrzymać"), to jeszcze bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że cywilizacja zachodnia JUŻ nie żyje, a to co obserwujemy to drgawki agonalne.
Pewnie, że nie da się powstrzymać dzieci przed wszystkim co jest potencjalnie szkodliwe, ale jeśli ktoś faktycznie zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo może być potencjalnie szkodliwa pornografia, to bez problemu znajdzie wiele opinii ekspertów, statystyk i relacji osób nią dotkniętych, które może dzieciom wyjaśnić. Zamiast siadać z nimi przed kompem i oglądać z nimi pornola, bo to nie postępowość tylko patologia.
Jeśli ktoś mówi: nie oglądaj pornola bo NA PEWNO się uzależnisz i NA PEWNO zniszczysz sobie życie - nie jest uczciwy. Nie jest też uczciwy ten kto powie: śmiało oglądaj sobie pornole ile chcesz i jakie chcesz, bo NA PEWNO nic ci nie będzie. Uczciwe jest postawienie sprawy z akcentem na to, że to MOŻE prowadzić do bardzo groźnego w skutkach uzależnienia.
A jeśli dziś będziemy mówić, że NIE DA SIĘ powstrzymać dzieciaków (którzy są w takim etapie rozwoju, podczas którego kształtuje się ich osobowość i spojrzenie na życie) przed oglądaniem pornosów, więc lepiej z nimi oglądać i komentować - to gdzie dojdziemy za 10 lat?
Nie da się powstrzymać dzieciaków przed wpływem rówieśników, więc lepiej żeby mama usiadła z córkami i żeby wspólnie dali sobie w żyłę dawkę heroiny? Bo lepiej czystą strzykawką, pod opieką mamy? Bo „nie każdy kto da sobie w żyłę, ten się uzależni i skończy na dworcu"? No, to prawda.
Nie każdy.
(Źródło: https://www.minds.com/RazProzaRazRymemWalczymyZAntypolskimRezimem, https://www.facebook.com/razproza/, a także http://www.razproza.pl/ Foto: Flickr.com/ Digitas Photos)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie