Reklama

Raz Prozą: Ksiądz Popiełuszko Nie pasował ani do PRL-u, ani do III RP

Nigdy nie mogłem zrozumieć: jak to możliwe, że tacy fachowcy, tacy profesjonaliści, takie zimne, wyrachowane, starannie przeszkolone czerwone *******syny mogły popełnić taki błąd strategiczny. Jak mogli odstawić taką fuszerkę. Jak mogli nie przewidzieć, że zamordowanie uwielbianego przez naród księdza, przewodnika moralnego dla Polaków, wywoła gigantyczną falę oburzenia i sprzeciwu. Przecież mnóstwo rodaków dopiero wtedy otworzyło oczy na prawdziwy smród komunizmu, i odwróciło się od niego na dobre, uznając, że to już o jeden most za daleko.

Długo się zastanawiałem, jak mogli aż tak bardzo spartaczyć robotę. Nie dość, że porwać się na ikonę, na człowieka o nieskazitelnym wizerunku, to jeszcze wykonali to w ramach totalnej fuszerki. Dali się złapać jak amatorzy, jakby nie mieli żadnego planu. Jakby wręcz... chcieli dać się złapać. I jeszcze ten kierowca księdza, który po porwaniu ucieka z pędzącego auta, a esbecy nie gonią go tylko jadą dalej - mimo że ich przecież widział i potem zidentyfikował. Przecież to się wszystko nie trzyma kupy. Już pomijam wiarygodność tej wersji wydarzeń, i spór wokół prawdziwej roli tego kierowcy w tym wszystkim.

I dopiero niedawno dotarła do mnie przygnębiająca refleksja -

że im się to wszystko... opłacało. Że oni od samego początku mieli to wszystko wkalkulowane w koszt. Że wszystko się potoczyło zgodnie z ich planem i przewidywaniami.

Antykomunistyczny bunt i gniew narodu gwałtownie wybuchł, a za chwilę przygasł, ustępując poczuciu bezradnej złości. Wykonawcy zadania dostali jakieś śmieszne wyroki, potem jeszcze obniżone, a są świadkowie twierdzący, że zaraz po wyroku widywali esbeka Piotrowskiego na wolności. Komunie jako takiej nic się nie stało - ucierpiała wizerunkowo, tylko jakie ma znaczenie wizerunkowy ubytek dla bezkarnego reżimu...? Ma jedynie wymiar symboliczny, nic więcej. Urban, ten sam który polecał Kiszczakowi późniejszego twórcę stacji TVN, Mariusza Waltera - rzucił stekiem propagandowych bzdur na konferencjach prasowych, ukarano płotki, grube ryby mogły dalej pływać w swoim luksusowym basenie z poczuciem dobrze wykonanego zadania.

Z perspektywy czasu widać wyraźnie, że komunistom opłaciło się zamordować księdza Popiełuszkę. Bo dziś się już takich Polaków nie produkuje. To był ostatni wielki antykomunista, taki z prawdziwego zdarzenia. Był dla komunistów wyjątkowo niewygodny właśnie dlatego, że nie nawoływał do fizycznej wojny z komunistami - nawoływał do duchowej walki z komunizmem. Był szczególnie niewygodny właśnie dlatego, że nawoływał, by zło zwyciężać dobrem. Nie uczył wiernych jak skutecznie napadać na funkcjonariuszy ZOMO, nie zachęcał (ani jawnie ani prywatnie) by strzelać do sowieckich sługusów - uczył jak żyć w wewnętrznej wolności i jak nie dać się zarazić nienawiścią do swoich prześladowców. Ten prosty człowiek z małej, zabitej dechami wioski, wzniósł pojęcie człowieczeństwa gdzieś wysoko w przestworza, kiedy komuniści robili co mogli żeby trzymać je na parterze albo w piwnicach. Przywracał zniewolonemu narodowi godność zakopaną razem z mundurami oficerów w Katyniu. Wzniósł pojęcie patriotyzmu, odwagi i dobra do poziomu nie widzianego w Polsce od czasów Witolda Pileckiego. Ustępował papieżowi Janowi Pawłowi II erudycją, ale nikomu z sobie współczesnych nie ustępował heroizmem, miłością do prawdy i zdolnością do zarażania ludzi prawdziwą, dobrze rozumianą wolnością.

Uczył Polaków tego, czego dziś świat oducza kolejne pokolenia. Nadawał człowieczeństwu wartość, namawiał do pracy nad sobą, oduczał egoizmu. ,,Po co politykował", pytają niewolnicy uzależnieni od swoich łańcuchów. A my? Wzruszamy się na filmie o nim, ronimy łezkę widząc na zdjęciu jego zmasakrowane zwłoki, ale ilu z nas robi cokolwiek, żeby przyswoić jego nauczanie w codziennym życiu? Ilu z nas ćwiczy się w odporności na jad komunizmu? Ilu z nas faktycznie poszukuje PRAWDY, a nie wygody i świętego spokoju? Kto z nas może szczerze i z czystym sumieniem powiedzieć jeszcze: w życiu chodzi mi o coś więcej niż tylko o własną dupę i jej dobro?

Ksiądz Jerzy Popiełuszko przywracał zniewolonym obywatelom PRL-u polskość w jej rzeczywistym, obiektywnym, nie podlegającym negocjacjom wymiarze. Polskość, czyli wolność, czyli szacunek do dorobku naszych przodków, czyli postawę: nie jesteśmy na sprzedaż. Dziś miliony Polaków sprzedają swoje wartości za złamanego grosza - on uczył, że prawdziwe wartości są bezcenne. Uczył, że to co dobre, wymaga pracy i musi kosztować, darmowa jest tylko tandeta.

Dlatego musiał zginąć.

Nie pasował ani do PRL-u, ani do III RP.

Nie pasował do koncepcji.

(Źródło: https://www.minds.com/RazProzaRazRymemWalczymyZAntypolskimRezimem, https://www.facebook.com/razproza/, a także http://www.razproza.pl/ Foto: Flickr.com/ Senat RP)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do