Reklama

Raz prozą: Natura nie znosi próżni

W Szczecinie ktoś zgłosił projekt obywatelski, proponujący wydanie milionów złotych z budżetu na oddanie czci Szatanowi. W Portland członkowie antify i Black Lives Matter spalili Biblię. W Warszawie dwie tęczowe faszystki sprofanowały wizerunek Chrystusa swoimi tęczowymi szmatami.

I teraz jeszcze ten przećpany lewicą tęczowy kretyn macający się po kroczu na oczach dzieci maszerujących by oddać należny hołd bohaterom walczącym w Powstaniu Warszawskim.

Im dłużej prowadzę ten profil, tym bardziej dochodzę do przekonania, że kiedy wolność sama w sobie staje się dla ludzi ostatecznym celem, nie prowadzi to świata do niczego dobrego.

Bo kiedy wolność, dobrobyt, tolerancja i pokój stają się końcowym celem, to jak grzyby po deszczu zaczynają się mnożyć poważne problemy.

To powinny być – bardzo ważne, ale jednak – tylko NARZĘDZIA do osiągania wyższych, ważniejszych celów - a nie cele same w sobie.

Jeśli wolność staje się metą, a nie tunelem do niej prowadzącym, to bardzo często deformuje się i przekształca w nadużycia, bezczelność i arogancję – tym bardziej, że nieograniczona wolność jednego człowieka bardzo często odbywa się kosztem ograniczenia wolności i praw innego człowieka.

Jeśli dobrobyt i łatwe, wygodne życie, staje się dla ludzkości poprzeczką, po osiągnięciu której nic więcej nie jest już godne podjęcia starania - to z takiego dobrobytu wypływają z czasem toksyny egoizmu, lenistwa, próżniactwa, postawy roszczeniowej, a w konsekwencji prowadzi to do cofania się w rozwoju.

Jeśli dla kogoś największą świętością jest tolerancja i życie w społeczeństwie bezgranicznie otwartym, to taka wizja staje się karykaturą wynikających z niej dobrych zamiarów, jest wzorem myślenia życzeniowego, wyrazem bezmyślnej naiwności i przeobraża się w utopię skazaną na samounicestwienie.

Wreszcie, jeśli ktoś myśli, że ostatecznym i najważniejszym celem ludzkości powinno być dążenie do „pokoju za wszelką cenę", jest ignorantem. Celem nadrzędnym wobec świętego spokoju jest sprawiedliwość – dopiero kiedy ten cel zostanie osiągnięty (choć to niestety również utopijna wizja), można myśleć o budowaniu świata na zasadach równowagi i pokoju. Obłudny, fałszywy „pokój" polegający na zamiataniu brudów pod dywan to odłożenie problemów w czasie i przesunięcie ich (w spotęgowanej postaci) na kolejne pokolenia, czyli - wyraz cynicznego egoizmu.

Ludzie nie mają dziś ważniejszych problemów, niż obrona praw osób, których prawa mają się aż za dobrze, nie mają większych zmartwień więc kombinują ile nowych płci wymyślić i jakie nowe „-fobie" wpisać do postępowego słownika. Natura nie znosi próżni, a ludzkość, jak widać – źle się czuje żyjąc w świecie bez realnych problemów, więc na siłę generuje sobie te urojone, a w konsekwencji prędzej czy później ściągnie na siebie te prawdziwe.

Jak ktoś mądry zauważył: „Ciężkie czasy tworzą twardych ludzi. Twardzi ludzie tworzą dobre czasy. Dobre czasy tworzą słabych ludzi. Słabi ludzie tworzą ciężkie czasy".

(Źródło i foto: https://www.minds.com/RazProzaRazRymemWalczymyZAntypolskimRezimemhttps://www.facebook.com/razproza/, a także http://www.razproza.pl/)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do