Reklama

Robert Żyliński: Działanie wobec niektórych branż jest nieuczciwe. Brakuje mi tu sprawiedliwości

O sytuacji w gospodarce, po ponad roku od pierwszego wykrytego w Polsce przypadku zakażenia koronawirusem, rozmawiamy z Robertem Żylińskim (na zdjęciu). Były prezes Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej i wiceprezes Podlaskiego Klubu Biznesu, obecnie przedsiębiorca, dyrektor Instytutu Doradztwa Inwestycyjnego, ocenia najnowsze dane GUS, wprowadzanie i luzowanie obostrzeń wobec wybranych branż oraz poziom bezrobocia i wzrost płac w województwie podlaskim.

Piotr Walczak, Dzień Dobry Białystok: Widział pan dane Głównego Urzędu Statystycznego na temat PKB za 2020 rok? (Chodzi o wstępne szacunki, według których produkt krajowy brutto w 2020 roku był realnie niższy o 2,8 proc. w porównaniu z 2019, wobec wzrostu o 4,5 proc. w 2019 r.).

Robert Żyliński: Tak, widziałem. Spadek o 2,8 proc. można uznać za sukces w realiach pandemii. Niestety, aby mieć pełen obraz, trzeba by te dane zderzyć chociażby z inflacją i zadłużeniem budżetu. Niemniej jednak, w mojej ocenie, to niezły wskaźnik.

I jak pan je ocenia? Wygląda to na gospodarczy dramat...

- Patrząc na cyfry i makrosytuację, wydaje się, że dramatu nie ma. Niestety jest to krzywe zwierciadło. Dzisiaj musimy na gospodarkę patrzeć inaczej. Chodzi mi o to, że poszczególne branże gospodarki bardzo mocno ucierpiały, gdy rzeczywiście inne tego nie odczuły, a jeszcze inne wzrosły. Niestety sektorowo rozgrywają się ludzkie dramaty i nie możemy o tym zapominać.

Są pierwsze zapowiedzi, że po świętach nastąpi luzowanie obostrzeń, być może dla wszystkich branż. Załóżmy, że tak się stanie. I wtedy co, gospodarczy wystrzał w górę, czy dopiero zobaczymy serię upadków jako pokłosie obecnego stanu?

- Oj, nie byłbym optymistą z tym luzowaniem obostrzeń. W tej chwili stoimy przed trzecią falą pandemii. Jeśli chodzi o upadki, to są one nieuniknione i dzieją się codziennie. Wszyscy powinniśmy myśleć, jak temu zaradzić. Jeżeli jest szansa na luzowanie obostrzeń, to trzeba to robić. Jeśli już trzeba to robić wybiórczo, to jestem zdania, że należy to robić sprawiedliwie. Oczywiście mówię tu o poszczególnych gałęziach gospodarki. Skoro przed świętami Bożego Narodzenia otworzyliśmy handel wielkopowierzchniowy, aby go później zamknąć i ponownie otworzyć, to w stosunku do rzeszy restauratorów, hotelarzy jest to nieuczciwe. Ograniczamy ryzyko zakażeń blokując wolność gospodarczą. Ok, ale jeśli zamykamy, otwieramy, to róbmy to naprzemiennie w stosunku do poszczególnych branż. Uważam, że po świętach trzeba było otworzyć gastronomię, hotele, branże turystyczną, a nie kolejny raz wielkopowierzchniowy handel, który mógłby być ponownie odmrożony przed Wielkanocą. Brakuje mi tu trochę sprawiedliwości, którą zakłóca chyba siła danej branży gospodarki.

Alfredo Cuevas, ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego, twierdzi, że Polska jest dobrze przygotowana do silnego ożywienia. Jego zdaniem rok 2021 powinien być znacznie lepszy niż 2020. Przewiduje, że w roku 2022 odbicie gospodarcze w Polsce całkowicie się utrwali. Pan by podzielił to zdanie?

- I tu znowu wszystko jest zależne od "kąta" spojrzenia, a wszystko zweryfikuje czas. Bo czy dziś możemy jednoznacznie oceniać silne zadłużanie się państwa? Mówiąc o faktach, przewiduję wiele sektorowych upadków, ale też trzeba przyznać, że kierowane środki, chociażby na infrastrukturę, podtrzymują gospodarkę. Nie bez znaczenia jest też sięgniecie Polaków po własne oszczędności i inwestowanie ich chociażby w nieruchomości. W mojej ocenie fundamentalne znaczenie będzie miało szybkie i dobrze wycelowane uruchomienie środków UE z nowej perspektywy.

Na koniec stycznia stopa bezrobocia w Podlaskiem ukształtowała się na poziomie 8,1 proc. W 2020 było to 7,3 proc. Wzrost nie jest spektakularny, ale jednak skok wyraźny.

- Tak, skok jest wyraźny. Może być to wzrost sezonowy, bo zima zatrzymała sporo, np. w budownictwie. Niestety, prognozuję, że to nie chodzi tylko o porę roku i bezrobocie utrzyma się w 2021 roku na wyższym poziomie. Co nie znaczy, że łatwo znajdziemy wykwalifikowanego pracownika.

To jeszcze kwestia płac. W styczniu 2021 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w województwie podlaskim osiągnęło poziom 4 647,02 zł, tj. o 4,8 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2020 r. - rok wcześniej wzrosło o 6,8 proc. Czyli wolniej, ale płace rosną. Jak pan to skomentuje?

- Tak, płace rosną. Szkoda tylko, że ceny również. Tak naprawdę więc sytuacja ta obciąża tylko pracodawcę, a pracownicy nie odczuwają tego w domowym budżecie. Ale żeby nie było tak pesymistycznie, to dodam, że wykwalifikowany pracownik, specjalista w danym zawodzie jest coraz lepiej wynagradzany.

Dziękuję za rozmowę.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do