Reklama

Rosja może zdecydować się na „przerwę operacyjną”, bo Ukraińcy wiedzą do czego służą wyrzutnie HIMARS

Ostatnie zdobycze terytorialne Rosjan w wojnie na Ukrainie były okupione tak ogromnymi stratami, że radości z tych zdobyczy nie ma żadnej. Tym bardziej, że cele strategiczne praktycznie w ogóle nie zostały osiągnięte. Tymczasem Ukraińcy w ostatnich dniach precyzyjnie niszczą składy amunicji oraz inną infrastrukturę wojskową wroga i to daleko od linii frontu, że Rosja nie wyklucza „przerwy operacyjnej”.

Rosjanie, którzy brali udział w walkach o Siewierodonieck i Lisiczańsk ponieśli ogromne straty. Zyskali niewiele, a już na pewno ani jedna, ani druga miejscowość nie ma znaczenia strategicznego. Siły rosyjskie potrzebują przerwy, aby się zregenerować. Nastroje wśród żołnierzy nie są, delikatnie mówiąc, rewelacyjne. Nawet propaganda rosyjska słabo daje radę w tym względzie. Owszem, stara się, ale najbardziej nacjonalistyczny procent społeczeństwa, który mógłby ponieść propagandę dalej, nie jest zadowolony z postępów.

Instytut Studiów nad Wojną (ISW) przeanalizował sytuację i twierdzi, że „przerwa operacyjna” jest niezbędna dla Rosjan. Z tym, że nie wiadomo, jak długo będzie ona trwała, jeśli kierownictwo armii rosyjskiej się w ogóle na nią zdecyduje. Wszystko dlatego, że Ukraińcy coraz częściej atakują infrastrukturę wojskową Rosjan dzięki nowemu sprzętowi jaki trafił w ich ręce. Mowa tu przede wszystkim o wyrzutniach HIMARS przekazanych przez Amerykanów.

Zwiększone możliwości sił ukraińskich w zakresie uderzeń na krytyczne rosyjskie instalacje wojskowe przy użyciu przekazanych przez Zachód systemów HIMARS pokazują, jak zachodnia pomoc wojskowa zapewnia Ukrainie nowe i potrzebne zdolności wojskowe” – analizują eksperci Instytutu Studiów nad Wojną.

Siły obrońców Ukrainy precyzyjnie niszczą składy amunicji na przykład w obwodzie charkowskim, w pobliżu frontu, ale także w obwodzie donieckim, to jest około 75 km od linii frontu. Tymczasem tak zwane postępy Rosjan dość ostro skrytykował były rosyjski dowódca wojskowy i zatwardziały nacjonalista Igor Girkin – znany pod pseudonimem Striełkow. Stwierdził on wprost, że druga faza „specjalnej operacji wojskowej” nie przyniosła żadnych znaczących postępów i nie został osiągnięty żaden z zakładanych celów. Wszystko zaś zostało okupione ogromnymi stratami, niewspółmiernymi do zdobyczy.

Rosjanie po zdobyciu Lisiczańska próbowali prowadzić działania zbrojne na północ od Charkowa i zachód od Bachmutu, ale ich wysiłki się nie powiodły. Ukraińcy natomiast zdołali za pomocą partyzantki odciąć od dostaw broni okupanta wysadzając tory kolejowe, którymi była dostarczana. Z uwagi na niskie morale wśród żołnierzy rosyjskich i brak chętnych do walk przeciwko siłom obrońców, możliwy jest pobór Ukraińców do rosyjskiego wojska. Taki scenariusz przynajmniej przewidują analitycy z Instytutu Studiów nad Wojną.

(Cezarion/ Foto: Twitter.com/ Defence of Ukraine)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do