Reklama

Rosjanie wcale nie mają zamiaru odbudowywać infrastruktury na okupowanych terenach

Jak nie zdobywać poparcia ludności uczą w tej chwili Rosjanie na Ukrainie. Bo choć twierdzili, że ludności rosyjskiej przychodzą z tak zwaną „bratnią pomocą”, to rzeczywistość pokazuje, że tak nie jest. Co więcej, jest gorzej, bo to właśnie z ich rąk ludność rosyjska i rosyjskojęzyczna na Ukrainie doświadcza czy tak naprawdę jest „ruskij mir”.

Ci mieszkańcy Ukrainy, którzy wierzyli, że jak wejdzie armia rosyjska, ich los ulegnie poprawie, właśnie boleśnie przekonują się na własnej skórze jak wygląda życie pod rosyjskim butem. Od lutego ubiegłego roku musieli nauczyć się żyć bez prądu, wody, gazu i możliwości przemieszczania się. Na dodatek okazało się, że na terenach zajętych przez wojska rosyjskie nikt nie zamierza odbudowywać zniszczonej infrastruktury. Żadnej. Poczynione jedynie zostały jakieś drobne inwestycje służące propagandzie rosyjskiej i to wszystko.

Rosjanie wcale nie mają zamiaru odbudowywać infrastruktury na okupowanych terenach. Nie zamierzają odbudowywać osiedli mieszkaniowych, ani nawet domów, więc na terenach okupowanych nadal będą widoczne ruiny, a życie codzienne wciąż będzie przypominać to, jak z XIX wieku. Ludzie pozostaną bez wody bieżącej, bez ogrzewania, bez gazu i prądu, bez normalnych ulic. Wykonane wcześniej prace miały tylko charakter orientacyjny i słabej jakości. Mówił o tym ostatnio Sergiej Gajdaj, szef ługańskiego obwodu w programie na antenie ukraińskiej telewizji.

- Absolutnie nic się nie odbudowuje. Znamienne jest, że próbowali przeprowadzić jakieś naprawy, ale w bardzo dziwny sposób – delikatnie mówiąc, były to prace kiepskiej jakości, bez przeglądów. Czasami po prostu odcinają wszystkie baterie zasilania w wysokościowcach, w tym także w tych nowych. Na tym remont się kończy, nie ma dalszej budowy. O odbudowie wsi i miast zbombardowanych przez Rosjan nikt nie mówi. Już nawet mówią wprost, że nie będą nic odbudowywać, bo to nie ma sensu – powiedział Sergiej Gajdaj.

Według niego, dzisiaj, biorąc pod uwagę, że linia frontu jest jak najbliżej miast, Rosjanie po prostu zamykają miasta i nikogo nie wpuszczają ani nie wypuszczają. Wiedzą o tym także mieszkańcy Zaporoża, gdzie przez około miesiąca nie można było nigdzie wyjechać, ani też do miejscowości Zaporoża wjechać.

Jak informują ukraińskie media, rosyjscy agresorzy wpuszczają, na przykład, do zdobytego Łysyczańska w obwodzie ługańskim tylko i wyłącznie osoby, które mają tam miejscowe meldunki.

(Cezarion/ Foto: Flickr.com/ Jeroen Akkermans)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do