
Kiedyś w internecie natknąłem się na taki wierszyk:
Trochę niemrawa
Lekko koślawa
Kapkę nieskładna
I nieporadna
Z awanturami
Oraz racami
Ale przynajmniej
Piękna, bo nasza!
Dzisiaj znów rusza
TA Ekstraklasa!
To prawda. Można się zżymać na poziom kopanej w wydaniu polskich klubów, ale umówmy się – jakie emocje wzbudzałby w nas pojedynek drużyn, dajmy na to z Hagi i Rotterdamu? Ołomuńca i Brna? Być może zainteresowałby się tym jakiś koneser. My czekamy na nasze Jagiellonię, Rakowy, Pogonie czy Wisły. Ze wszystkimi plusami i minusami. W tym miejscu warto zadać sobie pytanie: czy warto płacić, oglądać i przeżywać widowiska wątpliwej jakości piłkarskiej? Czy warto jechać niejednokrotnie setki kilometrów, żeby przeżyć gorycz porażki? Fenomenu piłki nożnej nie da się wytłumaczyć na logikę.
Brazylijczyk Neymar – jedna z gwiazd światowego futbolu, w chwili pisania zawodnik Paris Saint-Germain – klubu we władaniu arabskich szejków – otwarcie wypina się na swego pracodawcę i negocjuje jak dziki kontrakt różniący się milionem czy dwoma. Gość ma kasy na trzy pokolenia, ale najwyraźniej chce zabezpieczyć czwarte. U normalnego pracodawcy, Neymar wyleciałby z hukiem i potężną karą. Ale futbol i przepisy w nim panujące nie podlegają systemowi, który znamy z własnego poletka codziennej orki na ugorze.
Zastanówmy się, czym my się właściwie ekscytujemy? Wyścigiem o miejsce na pudle i grę w eliminacjach eliminacji europejskich pucharów? Były trener Jagi – Michał Probierz powiedział, że puchary dla polskich drużyn to pocałunek śmierci. I oglądając zeszłoroczny wyścig żółwi o mistrzostwo Polski – nie sposób oprzeć się wrażeniu, że najbardziej zależy na tym kibicom. W obecnej edycji, na dzień dobry Legia przeszła drużynę dzieci z Bullerbyn z Gibraltaru, notując na wyjeździe kompromitujący remis 0-0. Niewykluczone, że ci sami zawodnicy, którzy byli przeciwnikami drużyny ze stolicy, później odprawiali ich na lotnisku.
Nasza liga ruszyła w miniony weekend. Jagiellonia zaczęła z przytupem, wygrywając 3-0 na wyjeździe z Arką Gdynia i wskakując na razie na wygodny fotel lidera. Trochę obawiam się o najbliższy mecz w Białymstoku, mam nadzieję, że nie zapomną o zgłoszeniu imprezy masowej, ostatnio na sparing i prezentację drużyny udało się wejść 999 szczęśliwcom, a ponad drugie tyle odeszło z kwitkiem. Promocja, że ho ho!
Jako, że transfery do Jagi, to byli w większości obcokrajowcy, zastanawiam się nad komunikacją na boisku. Cholera wie, jako, że w tej chwili w Jagiellonii praktycznie nie grają Polacy, nie wspominając o wychowankach, to może na boisku biega tłumacz?
Tak czy tak, ruszył wyścig o pocałunek śmierci. Kto wygra? Piłka jest okrągła, a bramki są dwie.
(Włóczykij/ Foto: BL)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie