Kilka sekundników miało się pojawić w tym roku na białostockich skrzyżowaniach, ale najprawdopodobniej ich nie będzie. Nie jest to winą ani urzędników, ani podwyżki cen za takie urządzenia. Ministerstwo Infrastruktury ogłosiło, że nie będzie więcej pozwoleń na instalację sekundników, a ponadto planowana jest zmiana przepisów nakazująca demontaż tych już istniejących.
System zarządzania ruchem w Białymstoku działa nieco lepiej niż na początku, ale nadal nie jest tak, jak być powinno. Dlatego radni zdecydowali się zapisać kilkadziesiąt tysięcy złotych w budżecie miasta na ten rok, aby na kilku skrzyżowaniach pomóc kierowcom. Miały być zamontowane sekundniki. To te urządzenia miały pokazać czas jaki pozostał do zmiany świateł. Dzięki temu kierowca nie zostałby nagle zaskoczony zmianą świateł i uniknąłby przejazdu na czerwonym świetle. Najprawdopodobniej jednak pieniądze zapisane na ten cel trzeba będzie przeznaczyć na coś innego.
Dokładnie wczoraj Gazeta Wrocławska podała informację, że Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa negatywnie ocenia działanie sekundników i stwierdza nawet, że są one nielegalne. Do tego powołuje się na badania przeprowadzone jeszcze w 2010 roku w dziewięciu europejskich krajach. I następnie na badania z 2014 roku na badania przeprowadzone przez Zarząd Dróg Miejskich w Grudziądzu. W obydwu przypadkach wynik badań sprowadza się do jednego – z sekundnikami nie jest bezpieczniej na drogach.
- Z przeprowadzonej analizy wynika, iż instalowanie liczników czasu przy sygnalizatorach świetlnych nie wpływa na poprawę bezpieczeństwa oraz efektywności ruchu drogowego – powiedział wiceminister Jerzy Szmit.
Wiceminister wyjaśnił również, że sekundniki spełniają właściwie swoje zadanie tylko w jednym przypadku – tam, gdzie trwają roboty drogowe i cały ruch odbywa się wahadłowo. Jak donosi Gazeta Wrocławska, ministerstwo wkrótce ma zająć się bardziej kompleksowo sekundnikami. A dokładniej rzecz ujmując – dokonać stosownych zapisów, które nakażą demontaż urządzeń w tych miastach, w których zostały już zainstalowane. Co również istotne – nie zamierza zmieniać przepisów, które zabraniają ich stosowania.
- Obowiązujące przepisy nie dopuszczają stosowania przedmiotowych urządzeń w sygnalizacji świetlnej na drogach – napisał w odpowiedzi dla Gazety Wrocławskiej wiceminister infrastruktury i budownictwa Jerzy Szmit.
Z tego wynika, że Białystok raczej sekundników się nie doczeka. Tłumaczenia ministerstwa w tym względzie są jednoznaczne. Pieniądze zapisane w budżecie naszego miasta na ten cel trzeba będzie najprawdopodobniej przeznaczyć na coś zupełnie innego, bo w przeciwnym razie wydamy je na urządzenia, które trzeba będzie zdemontować zaraz po wprowadzeniu przepisów, które to nakażą.
W tej sytuacji pozostaje nam liczyć już wyłącznie na to, że system zarządzania ruchem w naszym mieście w jakiś cudowny sposób ulegnie samonaprawieniu lub ktoś w końcu pójdzie po rozum do głowy i poprosi o wsparcie techniczne, aby światła na skrzyżowaniach zmieniały się w jakiś bardziej przewidywalny sposób.
Jesli chodzi o system to absolutnie nie można mówić o poprawie co najprościej można zauważyć po lewoskretach które uruchamiają się mimo że nikogo nie ma do skrętu w lewo. A kilkadziesiąt milionów na to poszło... Sprawa dla cba generalnie
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jesli chodzi o system to absolutnie nie można mówić o poprawie co najprościej można zauważyć po lewoskretach które uruchamiają się mimo że nikogo nie ma do skrętu w lewo. A kilkadziesiąt milionów na to poszło... Sprawa dla cba generalnie