Za tydzień będę mogła napisać kto został nowym radnym, prezydentem, kto ponownie sprawuje funkcję z woli wyborców. Ale jeszcze dziś i przez kilka kolejnych dni wszyscy są kandydatami. Warto przyjrzeć się i dokładnie zapamiętać jak się zachowują.
Niedawno miałam okazję rozmawiać na Facebooku z jedną z kandydatek Komitetu Truskolaskiego do Rady Miasta. Nie była to dla Niej łatwa rozmowa. Zresztą sama o tym napisała. Ale nie ignorowała, nie wyrzucała ze znajomych, nie blokowała wpisów. Obeszło się również bez wyzwisk i wzajemnych podjazdów. Rozmowa toczyła się najpierw wokół budowy stadionu, później odnośnie finansów i wydawania publicznych pieniędzy. Tą osobą była Beata Kropiewnicka. Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że tak właśnie powinien rozmawiać każdy kandydat. Jeśli zostanie wybrany na radnego lub prezydenta, w taki sposób również powinien rozmawiać i później. Dlatego, że jest reprezentantem we władzach miasta moich interesów, jako mieszkańca. Każdy od radnego, po urzędnika na prezydencie kończąc.
Rzeczywistość pokazuje jednak, że część kandydatów w ogóle nie rozumie tego, po co startuje w wyborach. I bardzo przykro, że muszę to napisać o komitecie urzędującego prezydenta. On jeden pokazał jak bardzo „słucha” głosu wyborców. Nie słucha, wie swoje. I skoro już dziś kandydat nie ma zamiaru lub nie życzy sobie rozmowy z ludźmi, nie będzie tego robił tym bardziej po wyborach. Wielu osobom w tyłkach się poprzewracało z samego faktu, że byli, są lub będą radnymi lub prezydentami. Strach pomyśleć, co będzie jak da się im władzę.
Przypominam w tym miejscu, że ludzie wybierają Was po to, abyście reprezentowali nasze (!) interesy, zadbali o naszą (!) przyszłość. Nie waszą prywatną! W Wasze ręce składamy swój los, swoich najbliższych, dzieci. Jeśli komuś się wydaje, że jest inaczej, nie ma prawa nazywać siebie samorządowcem, bo nie ma pojęcia o znaczeniu tego słowa. Jeśli ktoś mówi, że chce pomagać ludziom i jednocześnie odwraca się do nich tylną częścią ciała, nigdy nie powinien reprezentować niczyich interesów.
Jaki mogę mieć szacunek do jeszcze póki co kandydata, który nie potrafi rozmawiać na trudne tematy? Jak mogę cenić i widzieć w takim osobniku swojego reprezentanta, który ani razu nie podjął żadnej rozmowy ze mną? Jak mogę powiedzieć choćby jedno, dobre słowo o osobie, która wypowiadała się wulgarnie na mój temat, nie rozmawiając ze mną i nie próbując wyjaśnić wątpliwości, aby nie dochodziło do niepotrzebnych nieporozumień? Moją rolą jako dziennikarza jest zadawanie pytań, również tych trudnych i bardzo niewygodnych. Taka praca po prostu. Jako obywatelowi miasta przysługują mi dokładnie takie same prawa. Bo mam prawo wiedzieć, dlaczego wydarzyło się tak lub inaczej, dlaczego podjęta została taka, a nie inna decyzja. Miasto to ludzie, a nie władza! Bez ludzi nie było władzy, żadnej!
Niestety Komitet Truskolaskiego jako jedyny przyjął za postawę ignorowanie nie tylko mnie, ale wielu innych ludzi. Blokowanie wpisów, komentarzy, blokowanie nawet zadawania pytań. Tym wszystkim został potraktowany wyborca. Kiedy nawet zdarzyło się, że podobnie zachował się Komitet Roberta Żylińskiego, nie było trudności z udzieleniem odpowiedzi na pytanie – dlaczego zablokował kilku użytkowników Facebooka. Odpowiedział mi szef tego komitetu. Też nie było mu łatwo, ale odpowiedział. Nie unikał i nie zignorował żadnego mojego pytania ani prośby. Przez całą kampanię wyborczą dało się współpracować z każdym kandydatem, z każdym komitetem, oprócz jednego.
Poza tym Komitet Truskolaskiego od początku powstania nie zaprosił mnie, ani nikogo z naszej redakcji na ani jedną konferencję, ani jedno spotkanie, ani jedno wydarzenie. Nie odpowiedział na ani jedno pytanie skierowane drogą mailową, nie wskazał ani jednej osoby, z którą można by było skontaktować się telefonicznie w celu uzyskania jakichkolwiek informacji. Wszystkie, co do jednego, materiały o poczynaniach Komitetu urzędującego prezydenta mogliście poczytać wyłącznie dzięki temu, że radio Akadera informowało mnie, że cokolwiek się dzieje. Czasami byli to inni dziennikarze, ale ani razu nie zrobił tego nikt z członków komitetu.
Są źli, że piszemy o nich krytycznie? A jak na przykład ja mam pisać, skoro nie dali się poznać, polubić, nawiązać współpracy, żeby łatwiej było z informowaniem ludzi o ich programie i pomysłach? Nikt, absolutnie nikt, nie podjął żadnego dialogu, oprócz jednej jedynej kobiety, z którą miałam okazję pierwszy raz porozmawiać przez interent. Nikt absolutnie nie zadbał, aby za naszym pośrednictwem przekazać wyborcom, że warto na nich zagłosować. Nie będę mówiła – „nie głosujcie na nich”. Każdy decyzję podejmie sam. Jednak moim obowiązkiem jest podanie wszystkim czytelnikom informacji o sposobie zachowania członków tego czy innego komitetu.
Na koniec pragnę tylko zaapelować do wszystkich. W niedzielę idźcie do wyborów! Zagłosujcie na kogokolwiek chcecie, kto jest Wam najbliższy w poglądach, programie, sposobie bycia, ale idźcie do wyborów. Marzeniem moim jest jednak to, abyście zawsze, także w niedzielę, oprócz programów i pomysłów wzięli pod uwagę i zastanowili się nad jedną i najważniejszą rzeczą. Czy osoby, które zaznaczacie na kartach wyborczych będą Was reprezentować? Wasze interesy? Wasze potrzeby? Będzie brany Wasz głos pod uwagę? Czy chcecie być stadem, które nic nie znaczy dla osób lub osoby, które przez najbliższe cztery lata będą miały wypłacane wynagrodzenia z Waszych pieniędzy? Władza to nie rządzenie nami, ale działanie w naszym interesie! We władzach mają być nasi reprezentanci, którzy będą działać dla naszego dobra, a nie swojego.
Przykre, że tylko trzech kandydatów zainteresowało się trudną sytuacją 30 letniej Agaty, która porusza się na wózku inwalidzkim, który jest już za mały i za ciasny i powoduje dodatkowe dolegliwości. To najdotkliwszy dowód na to, jak kandydaci interesują się problemami ludzi. Bo wyborcy, kochani kandydaci, to LUDZIE! A nie tylko i wyłącznie krzyżyki na kartach wyborczych.
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Przykre, że tylko trzech kandydatów zainteresowało się trudną sytuacją 30 letniej Agaty, która porusza się na wózku inwalidzkim, który jest już za mały i za ciasny i powoduje dodatkowe dolegliwości. To najdotkliwszy dowód na to, jak kandydaci interesują się problemami ludzi. Bo wyborcy, kochani kandydaci, to LUDZIE! A nie tylko i wyłącznie krzyżyki na kartach wyborczych.