
Oto znów rozgorzała dyskusja na temat LGBT, ideologii, człowieczeństwa i czegoś tam jeszcze. Ale trwała ona bardzo krótko. W zasadzie dziś już nie ma o czym mówić, bo padły argumenty ostateczne. Podsumowuję tylko w tym felietonie to, co przewinęło się przez debatę publiczną w kilku ostatnich dniach.
Dzisiejszy felieton będzie tak naprawdę podsumowaniem bardzo krótkiej debaty na temat LGBT, która przetoczyła się przez ostatnie dni przez internet i media. Bardzo krótkiej, bo trwającej zaledwie tylko kilka dni. Zaczęło się od podpisania Karty Rodziny przez prezydenta Andrzeja Dudę. Miało to miejsce dokładnie w ostatni dzień przed długim weekendem, więc raptem 5 dni temu. I jeszcze tego samego dnia pisałam na swoim prywatnym profilu na twitterze, że ta Karta to nic innego jak wyrażone wsparcie dla polskich rodzin oraz instytucji małżeństwa – a jedno i drugie jest zapisane w Konstytucji. Ale przewidziałam też, że rozpocznie się tradycyjna nawalanka.
Nie myliłam się. Ani nic. Zaczęło się jeszcze tego samego dnia i moim zdaniem właśnie dobiegło już końca. Ale to co wydarzyło się w tych kilku dniach sprawia, że włosy stają mi dęba. Instytucja małżeństwa jest zapisana w Konstytucji i to prawie na jej samym początku. Śmieszy mnie mocno, gdy te same osoby, które nieustannie powtarzają o łamaniu Konstytucji przez obecnie rządzących nie zauważają, że ich zachowanie i działania zmierzające do faktycznych możliwości złamania tej Konstytucji im nie przeszkadzają. Sorry, ale to nie ja, ani Andrzej Duda, ani nawet tak znienawidzony przez lewą stronę sceny politycznej Jarosław Kaczyński pisał tę Konstytucję przyjętą jeszcze ponad 20 lat temu. Małżeństwo, jako związek kobiety i mężczyzny, został w niej zdefiniowany, po czym przyjęty i obowiązujący. Czego tu nie rozumieć?
Ale histeria się rozbujała. Bo w Karcie Rodziny pojawiło się jedno zdanie mówiące o tym, że zakazuje się propagowania ideologii LGBT w szkołach i w instytucjach publicznych. Serio? Jest nad czym histeryzować? Przecież nawet dziś jest to po prostu niezgodne z prawem. W żadnej szkole w Polsce nie można prowadzić żadnych agitacji. Żadnych! Szkoła służy edukacji dzieci i młodzieży. Wszelkie dodatkowe zajęcia muszą być poprzedzone zgodą rodziców. Tak jest od dawna do chwili obecnej. Identycznie jest w instytucjach publicznych, które mają załatwiać sprawy obywateli, dla których do załatwiania spraw zostały powołane. Czy mam rozumieć może, że np. taki szpital to jest miejsce do propagowania takich czy innych kwestii światopoglądowych, politycznych lub religijnych? Czy może jednak jest to placówka powołana wyłącznie do tego by świadczyć pomoc medyczną? A jeśli nie szpital, to może muzeum jest dobrym miejscem do propagowania jakichkolwiek dążeń grup społecznych? Też nie? No to idealny pewnie będzie ośrodek pomocy społecznej.
Szkoda mi czasu tak naprawdę, by rozpisywać się na tematy oczywiste. W Karcie Rodziny zaprezentowanej publicznie przez Andrzeja Dudę nie było nic innego niż to co już obowiązuje. Zaś cała Karta miała na celu wyeksponowanie priorytetów, które mają przyświecać głowie państwa w nowej kadencji, a stojącej na straży Konstytucji. Tak! Tej samej Konstytucji, w której jest to już zapisane. Zakaz dyskryminacji kogokolwiek też jest zapisany w Konstytucji, a także w Kodeksie Karnym i podlega penalizacji. Tak mamy skonstruowane prawo w Polsce i jest ono respektowane. Nie chcę już odnosić się do faktu, że osoby homoseksualne piastują wysokie stanowiska w Polsce, a jeden z przedstawicieli tego środowiska startuje także na prezydenta kraju i nikt z tego powodu nie uniemożliwia mu ubiegania się o ten urząd. Ale nie, to przecież nie wystarczy.
Dlatego w ramach wolności słowa, na początku wypowiedzi – epatujące rzekomą walką o wolność słowa na wszelkie możliwe strony medium – mam tu na myśli stację TVN – blokuje się możliwość wypowiedzi posłowi, który próbował wyrazić własne zdanie. Rozumiem, że będzie akceptacja, kiedy ja przy jakiejś okazji nie dam nic powiedzieć np. politykowi z pewnej lewicowej partii, który będzie mówił o tym, że należy ukraść ludziom mieszkania i oddać je innym, którzy nie mają gdzie mieszkać. Albo po prostu nie dam się wypowiedzieć nikomu, z kim się nie zgadzam. No co? Jak jednym wolno, to drugim też powinno być wolno.
Ale nie ma co tego wątku roztrząsać. Bo w ciągu zaledwie pięciu dni dotarliśmy w debacie na temat LGBT do holocaustu i mordowania ludzi. Znaczy się, nie ja, ale niektórzy politycy i dziennikarze. Zaledwie w minioną niedzielę Paweł Rabiej, zastępca prezydenta Warszawy, który najwyraźniej jest tak dyskryminowany i do tego stopnia, że musi się kryć po kątach, aby mu pisowscy siepacze czy inni narodowcy nie pozwalali pracować, ani chodzić po ulicach, przypomniał na swoim twitterze, że w Auschwitz mordowano homoseksualistów. Wpis w identycznym tonie zamieścił następny najwyraźniej dyskryminowany poseł Michał Szczerba. I było jeszcze wiele innych wpisów odnoszących się do holocaustu w kontekście homoseksualistów.
Dziwnie przemilczano śmierć w komorach gazowych i pod ścianą śmierci wielu innych ludzi, którzy po prostu tam zginęli. Jedni ginęli bo byli księżmi, inni Żydami, jeszcze inni niepełnosprawnymi, kolejni, bo byli Polakami, Czechami, komunistami, żołnierzami, katolikami, aktorami, dziećmi, Cyganami, mieli krótszą nogę, albo dłuższą nogę, bo mieli okulary, albo ciemne włosy, byli starzy, byli młodzi, byli piegowaci, byli pisarzami, aktorami, pracownikami u szewca, ateistami, rolnikami, mieli kota, albo kurę, niebieski kołnierzyk… mogę tak wymieniać i wymieniać. Niemieccy naziści mordowali wszystkich w obozach zagłady. Wszystkim ludziom nadali numery, pozbawili człowieczeństwa wszystkich bez wyjątku. Dlaczego to robili? Z różnych powodów. Tak im kazał dyktator i pomagierzy dyktatora osadzeni na najwyższych stołkach ówczesnych Niemiec. Inni robili to z przekonania będąc mocno przesiąknięci hitlerowską propagandą, jeszcze inni ze strachu, by nie trafić do obozów w charakterze więźnia, a jeszcze innym było wszystko jedno, po prostu robili to co robili, bo ktoś im płacił za tę robotę.
Tak wyglądają fakty. Choć oczywiście mogę usłyszeć, że prawda już została ustalona i żadne fakty jej nie zmienią. Ale nie mam zamiaru słuchać podobnych bredni. Fakty są takie, jakie są. Wybieranie tylko takich, które pasują do jakiejś tam narracji w bieżącej walce politycznej uważam za słabe. Generalnie to mnie bardzo cieszy, że narracja o holokauście i obozach koncentracyjnych pojawiła się w kontekście LGBT. Naprawdę. Bo zawsze sprowadzanie dyskusji do tego co robili niemieccy hitlerowcy kończyło wszelkie dyskusje na każdy temat. Oznacza to też, że dotarliśmy ostatecznie do końca dyskusji o LGBT. Tu już nie padną żadne mocniejsze czy bardziej debilne argumenty. Więc teraz można bezpiecznie wyłączyć komputer i iść spokojnie spać. Nic więcej już powiedziane nie będzie i nic więcej się nie wydarzy.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie