Reklama

Słowo po niedzieli: Jeśliś wlazł między wrony, krakaj lepiej jak ony

A kto powiedział, że nie można krakać lepiej jak wrony, do grona których się wlazło? Przecież można. Kwestia wprawy, techniki lub sprytu. Szczególnie, że te wrony są już znane, wiemy jak kraczą i która kracze najgłośniej. Jest tylko jeden problem, niektóre własne wrony są tak głupie, że one wciąż kraczą tak, jakby cały czas chciały dołączyć do grona, w którym od dawna już są.

Piszę to w kontekście głosowanej niedawno przez Sejm ustawy o ratyfikacji decyzji o zwiększeniu zasobów własnych UE. Bo to ile się człowiek nasłuchał głupot w międzyczasie, przechodzi ludzkie pojęcie. A podejrzewam, że to nie koniec, bo tą ustawą będzie wkrótce zajmował się jeszcze Senat. I póki co, wszystko wskazuje na to, że czekać nas będą kolejne jałowe gadki do Władka oraz pretensje do garbatego, że dzieci ma proste.

Jest tak – wleźliśmy między wrony. Dokładnie stało się to 1 maja 2004 roku. Wtedy jako Polska dołączyliśmy do grona wron stając się jednym gronem. Tylko wtedy jeszcze nikt nie wiedział, albo mało kto wiedział, jak patologiczne to grono i że w niedalekiej przyszłości trzeba będzie krakać nowomową, albo grypserą. Normalne krakanie niewiele dało, o czym można było się przekonać wielokrotnie. Ale to też wiemy od niedawna, bo stado starych wron krakało tak, że polskie wrony łykały to jak świeże dżdżownice.

Bardzo szybko ze wspólnoty gospodarczej Unia Europejska przeistoczyła się we wspólnotę gospodarczą, tylko dla wybranych. Ale dla zmylenia przeciwnika, zaczęła się w pierwszej kolejności zajmować takimi głupotami, że aż żal tego słuchać. Problem polega na tym, że to krakanie w Polsce podoba się niektórym, bo takie inne od polskiego, zachodnie, europejskie. Ale jak tak przyjrzeć się dokładnie, to pod płaszczykiem tego całego krakania na zewnątrz i bardzo głośnego, w tle są kliki starych wron, które rozgrywają interesy gospodarcze, tylko furczy. W Polsce, głównie za sprawą opozycji, to co widoczne jest od kilku lat gołym okiem, nie jest to widziane, albo nie chce być zauważone, a szkoda.

Wynegocjowane przed kilkoma miesiącami pieniądze dla Polski, gigantyczne w porównaniu do poprzednich wszelkich negocjowanych pieniędzy, mogą poprawić byt wielu tysięcy, milionów naszych obywateli. Dlaczego ich mamy nie wziąć? Nie przyszły one ani łatwo, ani w sposób nam nienależny. Ale to dlatego, że tak duża kwota ma trafić do Polski, rozpoczął się niemal od razu festiwal przebojów, jak tych pieniędzy jednak Polsce nie dać. Tym bardziej, że już wcześniej testowane były na naszym kraju różnego rodzaju pomysły kar i upomnień za to, co można innym, oczywiście w ramach tego samego stada wron.

Stare wrony szybko się zorientowały, że mają podatny grunt do skubania wszelkich fruktów właśnie w Polsce. A co więcej, to w Polsce mają głupie wrony, które same chcą rozganiać te wrony, jakie są zorientowane w tym co się dzieje. Po co? By robić miejsce starym unijnym wronom, które kraczą inaczej niż te polskie. Ale czyżby? One wcale nie kraczą inaczej. Kraczą tak samo, albo podobnie. Tylko na razie za cicho. Jeszcze nie do końca ośmielone takimi samymi prawami w stadzie, bo miejscowe wrony uważają, że to krakanie jest gorsze. Bez sensu kompletnie.

Aby nie posługiwać się wyłącznie przenośniami do opisania sytuacji, napiszę wprost. Już kilka lat temu bogate kraje Unii Europejskiej postanowiły ściągnąć sobie tanią siłę roboczą z przedstawicieli tak zwanego ludu pustyni. Dość szybko okazało się, że ten lud nie nadaje się na siłę roboczą, a i tani nie jest. Zaczął kosztować bardzo drogo, co pociągnęło za sobą kolejne pomysły. Dla niepoznaki i zrównoważenia utrzymania tysięcy ludzi na drogim socjalu, bogate kraje zaczęły chrzanić o prawach człowieka, o konieczności pomocy i tym podobne dyrdymały. Kiedy chodziło wyłącznie o to, żeby ci, którzy przedstawicieli ludu pustyni nie przyjęli, nie zatrzymywali wypracowanych pieniędzy w ich własnych krajach, przez własnych obywateli, bo jeszcze wezmą i się wzmocnią gospodarczo. A kiedy i to nie przyniosło skutku, unijne tuzy siłą chciały narzucić przyjęcie ludu pustyni, czyli wcisnąć nam tych, z których nie miały u siebie kompletnie żadnego pożytku.

Czy w Polsce znalazł się ktoś kto chciał taki problem wziąć na swoją głowę? Oczywiście. To rząd Ewy Kopacz, której wystarczyło powiedzieć to odpowiednim krakaniem i już była gotowa ze swoimi współpracownikami przyjąć wszystko jak leci. Ale kolejny rząd nie dał się już nabrać na to krakanie i zaczął się odkrakiwać tym najgłośniej krakającym. Więc unijni przywódcy zaczęli głośniej krakać w innych tematach, sądząc chyba, że w końcu zagłuszy język polski i rozumienie rzeczywistości. Jak dotąd nie przyniosło to zadowalających efektów, więc krakanie trwa nadal.

Od samego początku głównymi wronami, najgłośniej krakającymi, są Niemcy i Francja. Wielka Brytania miała tego dość i wypisała się z grona wron. Zauważyła, że krakanie już nie przynosi efektów, a powoduje problemy. W każdym razie już rozpoczęło się kolejne krakanie, o którym pisałam na początku. Czyli jak nie dać tych 770 miliardów złotych, które zgodnie z prawem i wspólnymi ustaleniami wywalczył dla Polski premier Morawiecki. I co robi opozycja? A przynajmniej jej część? Zgodnie z oczekiwaniami starych wron, kombinuje jak pozbawić się należnych nam pieniędzy. Tym bardziej, że towarzyszy temu stare, znane już krakanie o czymś, co nie ma miejsca. Czyli dokładnie tak, jak było to w przypadku ludu pustyni. Z tą różnicą, że teraz – przynajmniej na razie – stare wygi nie chcą nam wciskać swoich problemów. Ale…

Chcą za to pozbawić Polaków możliwości odbudowania gospodarki po epidemii, która i tak na tle innych państw w Unii Europejskiej, trzyma się dobrze lub bardzo dobrze. A jeśli w gospodarkę oraz inwestycje uda się wpompować miliardy, to Niemcy z Francją, być może za chwilę będą musiały bronić interesów swoich przedsiębiorców przed ekspansją polskich przedsiębiorców, w tym także z branży rolnej. Może się też okazać, że to Polska zacznie krakać najgłośniej i to jeszcze tonem rozkazującym w całym europejskim stadzie. I to jest realna obawa starych unijnych wron.

Dlatego uważam, że skoro się wlazło między wrony, to i trzeba krakać jak i ony, tylko lepiej. I zastanowić się przede wszystkim nad jednym. Jak wziąć te 770 miliardów złotych, które się Polsce należą jak psu buda i jednocześnie nie poddawać się dyktatowi starych wron, którym powoli chrypnie głos. Najpierw jednak, na własnym podwórku trzeba albo uciszyć, albo przegonić do kąta głupie wrony z opozycji, które kompletnie nie rozumieją nic a nic z tego krakania oprócz tego, że ma ton rozkazujący albo pochwalny. Ale co jest w rzeczywistości krakane, wypłosze opozycyjne nie ogarniają od lat. Mówiąc po polsku i bez metafor, trzeba wziąć należne nam pieniądze z Unii i ograć głównych graczy. Czyli zrobić to samo, co oni robią z nami od początku.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    arci10 - niezalogowany 2021-05-10 20:52:13

    Eehhh. Czytając ten felieton patrioci trzęsą się z oburzenia i braku elementarnej wiedzy o ustaleniach dotyczących tych nieszczesnych 770mrd. Śmieszy też komunistyczne rozumowanie pani redaktor -nam się należy. Za komuny mówiło się czy się stoi czy się leży...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    hanss - niezalogowany 2021-05-11 14:50:18

    poprostu platforma to zakała zakała polski oplacana sponsorowana

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do