
Za nami już – i chyba na szczęście – Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. To chyba jedyne dotąd igrzyska, na których pierwszoplanową rolę grała polityka, a nie sport. Zaczęło się od uroczystości otwarcia, a dalej było już tylko gorzej. Z wielu powodów o tych Igrzyskach najlepiej jest zapomnieć, ale wcześniej warto wyciągnąć wnioski.
Dziś w moim „Słowie po niedzieli” chciałam poruszyć temat, który poruszali już wielokrotnie różni ludzie jeszcze w trakcie trwania Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. W sumie to ciężko jest podsumować tę imprezę, bo choć miało to być święto sportu, stało się to imprezą obfitującą w tak dużą liczbę skandali, że omówić je wszystkie w jednym miejscu, jest praktycznie nierealne.
Przede wszystkim po raz pierwszy w historii Igrzyska Olimpijskie były bardziej wydarzeniem politycznym niż sportowym. Już na samym starcie Francja błysnęła niczym chrząstka w salcesonie brakiem wyczucia, smaku i była daleka od tego wszystkiego, co niesie za sobą tak ważne wydarzenie dla sportowców. Choć warto powiedzieć to, o czym nikt praktycznie dziś nie wspomina. Tradycją Igrzysk Olimpijskich dotąd było ustanie wojen na czas rozgrywek sportowych. Tymczasem w tym roku nie tylko żadne konflikty nie ustały, to na dodatek w kilku miejscach wzmożono działania zbrojne, a sportowcy z państw agresorów bez problemów pojawili się na różnych sportowych obiektach paryskich.
Komitet Olimpijski nawet się nie zająknął w tej sprawie, podobnie milczała Francja. I kiedy niemal cały świat krytykował występy podczas ceremonii otwarcia, prezydent Francji cieszył się i był dumny z tego, co zostało tam pokazane. Muszę przyznać, że do tej pory nie udało się jeszcze nikomu w jednej sprawie połączyć chrześcijan, muzułmanów i syjonistów w jakiejś sprawie. To się akurat udało Francuzom, ale ja bym jednak się z tego nie cieszyła. Dlaczego? Dlatego, że Francja przypomina obecnie bardziej trzeci świat niż państwo europejskie z ponad tysiącletnią historią.
Ostatnie dni to przede wszystkim dyskusja o dopuszczaniu mężczyzn do rozgrywek z kobietami. Dziwny trafem mężczyźni nie chcą z nimi rywalizować w tych dyscyplinach, które nie są siłowe. Nie ma mężczyzn pływających synchronicznie, mężczyźni też nie rywalizują w gimnastyce artystycznej czy też w innych tego rodzaju dyscyplinach sportowych. A najgorsze jest to, że feministki milczą, kiedy pluje im się w twarz, a patriarchat wjechał na pełnej… kurtyzanie do świata, który kobiety sobie wywalczyły ciężką pracą i litrami potu na treningach.
Najwięcej chyba emocji wzbudził pojedynek naszej Polski – Julii Szeremety o złoty medal. Młoda dziewczyna została pobita przez faceta przy kompletnej ciszy feministek. Zapraszam do obejrzenia i wysłuchania mojego najnowszego słowa po niedzieli.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Cios Gołoty z diagnozuje hormony X czy Y. Tylko medalu szkoda. Ale chyba Paniom mniej takie ciosy szkodzą? To może zmienić regulamin i je dopuścić. To rozwiąże problem na przyszłość z damskimi bokserami.