
Wiele osób, instytucji, czy w końcu przecież i mediów, na koniec roku robi zestawienia różnych ważnych wydarzeń z minionego roku. Ja tego nie robiłam. Nie mam wpływu na to, co było. Stało się i się nie odstanie. Mam za to wpływ tylko i wyłącznie na to co będzie. Dlatego postanowiłam w pierwszy dzień nowego roku skupić się na tym, czego bym życzyła sobie w nowym roku.
Przeszłości nie da się zmienić choćby nie wiem co. Można z niej tylko co najwyżej wyciągnąć wnioski. Dlatego nie chcę pisać o tym, co było, jak było i dlaczego tak było, bo i tak nie ma i nie będzie to miało żadnego znaczenia. Znaczenie natomiast może mieć wyciąganie wniosków z tego, co się wydarzyło. Ale i tak najbardziej kreatywne jest dążenie do zmiany na lepsze. Na to wpływ ma każdy z nas. Tylko tu też – każdy z nas co innego widziałby jako to dobre, lepsze, jak też i same pomysły na zmiany każdy ma inne. Jako, że jest to felieton, w którym mogę podzielić się własnym, osobistym zdaniem, skorzystam z tej możliwości i napiszę, czego życzyłabym sobie w przyszłym roku.
W nowym roku chciałabym najbardziej, żeby ludzie zaczęli w końcu siebie słuchać, a nie przekrzykiwać się na racje. Od tego, kto głośniej krzyczy, racja nie zależy. Bardziej od argumentów, które im spokojniej są wyrażone, tym bardziej są zrozumiałe. Chciałabym, żebyśmy nie byli społeczeństwem tak mocno podzielonym, jak jesteśmy teraz. I żebyśmy przestali na siebie warczeć czy szczekać, a zaczęli rozmawiać w taki sposób, żeby kiedy jedno mówi, to drugie słuchało. Właśnie na tym polega rozmowa.
Życzyłabym sobie również większego szacunku dla wartości, które są niezmienne od lat. Niezależnie od rządów, polityków, partii, władz, urzędników czy prezesów lub dyrektorów, każdy z nas chciałby być szanowany. Nie widzę powodu, żeby szerzej rozpisywać się o wartościach, bo raczej każdy kojarzy czym jest szacunek dla drugiego człowieka. Zawiera się w nim wiele rzeczy. Choć trzeba dodać, że szacunek nie jest równoznaczny przyjmowania określonych poglądów czy zapatrywań na życie lub czyny innej osoby. Szacunek, w moim odczuciu, to zrozumienie, że ktoś ma prawo żyć po swojemu, otaczać się ludźmi, z którymi dobrze się czuje. Szacunek to też w końcu umiejętne zwrócenie uwagi, kiedy ktoś zaczyna – mówiąc kolokwialnie – przeginać pałkę. Dodam, że zwrócenie uwagi to nie to samo, co ocena postępowania danej osoby, ale raczej podkreślenie, że taka czy inna osoba, wywyższa się nad inne. Przynajmniej ja tak to rozumiem.
W nowym roku życzyłabym również spokojnej kampanii samorządowej. Brutalność w życiu publicznym męczy, myślę że nie tylko mnie. Chciałabym, żeby więcej można było dowiedzieć się o tym, co się poprawi mieszkańcom, jakie są pomysły na przyszłość, zamiast wytykania błędów i skakania sobie do gardeł. W związku z tym, mam jeszcze jedno życzenie – żeby zmienili się politycy w Białymstoku i w województwie. Życzyłabym sobie innego prezydenta, innych radnych, innego marszałka i zarządu województwa podlaskiego. Chciałabym również, żeby politycy przestali traktować społeczeństwo jak stado bałwanów, któremu można wmówić każdą głupotę. Ja, podobnie jak i wielu innych, nabrać się nie dam. Zresztą coraz mniej osób się nabiera, więc liczę na to, że mniej będzie kłamstwa i tłumaczeń prosto z kosmosu, a więcej prawdy i słowa „przepraszam”, tam gdzie powinno ono paść.
Moim życzeniem na nowy rok jest również mniejsza ilość protestów. Jestem nimi już tak zmęczona, że nie chcę więcej. Owszem, kiedy trzeba, niech ludzie wychodzą, manifestują, mówią o rzeczach ważnych. Ale o rzeczach ważnych! A nie wydumanych. Przecież nie ma miesiąca, żeby nie odbywały się jakieś protesty w Polsce, czy w regionie. Mało z nich pożytku, a więcej problemów. Lepiej ze sobą rozmawiać i przekonywać argumentami zamiast krzykiem.
Moim życzeniem na nowy rok jest również likwidacja Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Uważam, że przynosi on więcej szkody niż pożytku i najczęściej szkaluje różne osoby, które mają inny punkt spojrzenia na różne sprawy niż administratorzy fanpage OMZRiK. Jak dla mnie całe to przedsięwzięcie jest obliczone na wyciągnie pieniędzy od różnych ludzi, żeby kilku osobom żyło się lepiej, bo nie muszą brudzić rączek żadną pracą. Wyciąganie jakichś zdarzeń sprzed 10 czy więcej lat ma taki sam sens, co lepienie bałwana ze śniegu sprzed kilku lat. Jaki z tego pożytek? Żaden. Nie znam ani jednej osoby, której Ośrodek pomógłby w czymkolwiek. Po co więc on?
Moim marzeniem w nowym roku jest również sprawny system zarządzania ruchem w Białymstoku. To, co się dzieje na ulicach od kilku lat woła o pomstę do nieba. I przy tej okazji życzyłabym sobie, żeby sądy zaczęły w końcu rozliczać urzędników ze szkodliwych działań na równi z przedsiębiorcami, którzy zalegają z jakimikolwiek płatnościami wobec ZUS czy urzędu skarbowego. Nie ma miesiąca, żebym nie otrzymała skarg od ludzi na różne decyzje urzędników z różnych urzędów, które mijają się z rozumem i z prawem. Pora, aby urzędnik tak samo jak każda inna osoba, odpowiadał za swoje czyny.
Na mojej liście życzeń w nowym roku jest także brak podwyżek za paliwo oraz wszystkich innych dokuczliwych podwyżek. Życzyłabym również dokończenia rozpoczętych inwestycji, żeby po Białymstoku można było poruszać się w końcu normalnie. Za to planowanie inwestycji chciałabym, aby było konsultowane z mieszkańcami, a nie narzucane wolą kilku panów lub pań z urzędu.
Dużym moim życzeniem na nowy rok jest także i to, abyśmy nie byli okłamywani, manipulowani, a ludzie, którzy do tej pory tak postępowali wobec nas, zrozumieli, że kłamstwo ma krótkie nogi. Wcześniej czy później i tak wyjdzie na jaw. Warto oszczędzić nerwów sobie i innym. To życzenie dotyczy zarówno osób z życia publicznego, jak i z naszego osobistego.
Marzy mi się jeszcze, żeby unijni dyplomaci, nie mający zielonego pojęcia o warunkach panujących w Polsce, przestali wtrącać się w wewnętrze sprawy naszego kraju. Choć życzyłabym sobie bardziej, żeby zeszli na ziemię i dostrzegli realne problemy toczące dziś całą Unię Europejską. Mogliby zauważyć, że polityka lewicowo-liberalna umiera i coraz mniej sensu ma reanimowanie trupa. Społeczeństwa różnych krajów, nawet także i poza Europą, mają zupełnie inne oczekiwania obecnie niżeli jeszcze kilka lat temu. Pora takie rzeczy w końcu dostrzec.
Lista życzeń jest znacznie dłuższa, ale w tym miejscu zamieszczę jeszcze jedno. Chciałabym, aby ludzie, którzy wyznają wartości narodowe przestali być nazywani faszystami. Podobnie, jak i ci, którzy wyznają wiarę w Boga przestali być nazywani ciemnogrodem. Tym bardziej, że takie poniżanie w sferze publicznej zwyczajnie przestaje działać i skutkuje wyłącznie radykalizowaniem się społeczeństwa. Resztę życzeń pozostawię sobie, życząc wszystkim po prostu dobrego 2018 roku.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie