
Polacy wczoraj z niedowierzaniem oglądali grę polskiej reprezentacji. I każdy, kto śledził grę, ostatecznym wynikiem tego spotkania na mistrzostwach świata nie był zaskoczony. Drużyna Kolumbii była po prostu lepsza. O wiele lepsza. Piłkarze z Ameryki Południowej wygrali zasłużenie. Nam znów pozostało żyć marzeniami. Kolejny raz…
Polacy na tegorocznych Mistrzostwach Świata jak dotąd nie pokazali futbolu, do którego nas przyzwyczaili zanim pojechali do Rosji. Choć piłkarze to głównie ci sami, którzy szli prawie jak burza w eliminacjach do Mistrzostw Świata, to na boiskach u naszego wschodniego sąsiada, wyglądali jakby ich ktoś podmienił. Grali bez ambicji, chaotycznie, kompletnie bez pomysłu. Nie było widać ani ataku, ani obrony, ani nawet pomocy. Była to nic więcej jak bieganina, bez celnych podań i jak się okazało – też bez celnych strzałów na bramkę przeciwnika.
Nie będę jednak rozpisywała się na temat ostatniego meczu. Pominę także pierwszy mecz z Senegalem. Nie to, że nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie. Ale myślę, że lepiej, aby głos zabrali dziennikarze sportowi, którzy baczniej ode mnie śledzą piłkarskie losy różnych drużyn. Ja osobiście oglądam mecze sporadycznie, z braku czasu. Ale od dziecka zawsze oglądałam mecze wszystkich Mistrzostw Świata. Niemniej, nie będę wchodziła w paradę panom, którzy z pewnością mają, i więcej do powiedzenia, i więcej do oceny taktycznej naszej reprezentacji.
W tym miejscu wolałabym się skupić na innym wątku. Bo on leży mi na sercu. To wątek dotyczący rozbudzonych nadziei na sukces. Ten sukces, którego oczekujemy od drużyny biało-czerwonych od blisko 40 lat. Nie mam pojęcia, co się dzieje, że wciąż, za każdym razem, coś staje na przeszkodzie i kiedy dochodzi do starć na boisku, po wszystkim podnosi się lament składający się głównie z niecenzuralnych słów. Przecież nie mamy złych piłkarzy. Grają w zagranicznych klubach, grają też i w naszych, polskich klubach. Dlaczego gubią się na boisku i dlaczego tracą gole?
Czy to wina trenera? Z pewnością część kibiców już po meczu z Senegalem wieszała psy na trenerze Nawałce. Po meczu z Kolumbią, tego narzekania było jeszcze więcej. Ale z drugiej strony przecież to właśnie ten sam trener przygotowywał naszą reprezentację do tych mistrzostw i wszyscy byli zadowoleni. Pokładali w nim nadzieje nie mniejsze niż w piłkarzach. Pamiętam, jak chwalili go prawie wszyscy od morza do Tatr i od Kłodzka po Suwałki. Nagle miał zapomnieć jak to się robi? Niemożliwe.
Myślę, i tu chcę zwrócić uwagę na nas samych. Zarówno media, jak i kibiców. To media w pewien sposób nakręcają atmosferę oraz kształtują nasze nastawienie do piłkarzy, do trenera i wszystkiego, co się z tym wiąże. Może robią to nierzetelnie? Może sami dziennikarze sportowi chcą wierzyć w sukces, którego nie ma od tak wielu lat? Myślę, że może być w tym wiele prawdy, że tak właśnie się dzieje. Jednak z drugiej strony jesteśmy strasznie głodni sukcesu.
Trudno nie odnieść tu się także do sytuacji politycznej, która spycha nas gdzieś na ubocze. Moim prywatnym zdaniem zupełnie niezasłużenie. W Polsce bowiem nie dzieje się nic innego, niż dzieje się w innych państwach na świecie. Polacy są bardzo spragnieni jakiegoś widowiska na arenie międzynarodowej. Tym bardziej, że we własnym kraju hejterów nie brakuje. Dość wspomnieć tylko choćby panią Jandę, która ubolewała nad faktem, że polscy kibice mogą okazać radość z dobrych wyników. Jest to tak bezdennie głupie, że nie ma sensu na dłuższy komentarz.
Jeszcze dość ciekawym wątkiem jest to stałe lansowanie piłkarzy na bohaterów. Nie byłoby nic w tym złego, gdyby lansowanie rozpoczęło się po uzyskaniu dobrych wyników, a nie przed nimi. Stąd, na każdym kroku, widzimy reklamy, portale plotkarskie aż huczą od różnych doniesień – choć często bezdennie głupich, jak komentarz pani Jandy. Ekscytujemy się byle informacją o czymkolwiek, kreując fakty medialne, które w realnym życiu nie mają żadnego znaczenia. Bo co za znaczenie ma, jak ubrana była gdzieś tam żona Lewandowskiego, albo że któryś tam piłkarz zapuścił brodę? Niemniej, przed mistrzostwami, wszystko urasta do niebotycznych rozmiarów. A to wydaje mi się, że polskim kopaczom nie pomaga.
Piłkarze dostają skrzydeł nie tam, gdzie trzeba. Są celebrytami, gwiazdami, bohaterami i pewnie sami zaczynają w to wierzyć. Bo jak nie wierzyć, skoro każdy ruch, każde działanie i każda zmiana fryzury lub zapuszczenia zarostu urasta do wielkiego wydarzenia. Czują, że są ważni, że od ich różnych zachowań zależy nie wiadomo co. A tak naprawdę wszyscy po cichu liczą na dobry wynik na boisku. To tak naprawdę się liczy. I w zasadzie nic więcej. Tu też chodzi o nasze barwy narodowe i o to, żeby Polska odniosła sukces. Polska drużyna, kraj nad Wisłą. Nasi!
Nie będę na pewno w gronie tych osób, które będą krytykować po mistrzostwach świata naszą reprezentację. Nie będę także krytyczna wobec trenera. Kibicuję naszym, niezależnie od tego jak im idzie. Ale kibicuję prawdziwie, bez zbędnej ekscytacji nie wiadomo czym. Dla mnie piłkarze nie są bohaterami, nie są celebrytami, nie śledzę ich nowych fryzur czy zapuszczania zarostu. Nie interesuje mnie to. Gdybym miała możliwość, z chęcią podzieliłabym się swoimi spostrzeżeniami, co mogliby poprawić, czego brakuje im w technice i z pewnością wsparłabym ich dobrym słowem. Tak po prostu, po ludzku.
Przed polską drużyną został jeszcze mecz o honor, bo na wyjście z grupy nie ma już żadnej szansy. Chciałabym, aby kibice zostawili po mundialu piłkarzy w spokoju. Będą musieli nadrobić wiele i przede wszystkim przestudiować z nagrań własną postawę na boisku. Wkrótce rozpoczną się rozgrywki do mistrzostw Euro. Mundial odbędzie się dalej bez nas. Ale Euro za dwa lata może i powinno być z naszym udziałem. Chciałabym nie mieć rozbudzonych oczekiwań, chciałabym nie czytać i nie słuchać o pierdołach, ale wspierać piłkarzy na treningach, w lepszym zgraniu. To jest ich praca, za którą otrzymują wynagrodzenie. Chce oceniać ich po wynikach, a nie czynić ich bohaterami przed tymi wynikami.
Polscy kibice bardzo są głodni sukcesu. To zrozumiałe. Wcześniej czy później nam się to uda. Ale teraz, z powodów o których pisałam powyżej, nie chcę więcej roztrząsać tego, co się stało na mundialu w Rosji, tylko już teraz wykorzystać jeszcze jeden mecz – ten z Japonią – nie jako mecz o honor, ale jako mecz przygotowujący nas do starć w rozgrywkach europejskich.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Nasi piłkarze grają dobrze tylko w reklamach telewizyjnych