Reklama

Słowo po niedzieli: Cztery lata o tym bębnię na cały regulator

Ostatnio, bo zaledwie kilka dni temu, ktoś ze znajomych podesłał mi pewien tekst. Normalnie nie zwróciłabym na niego uwagi, ale link do tego tekstu był jeszcze opatrzony komentarzem: „To Cię zainteresuje. Pisałaś o tym od czterech lat, sama miałaś z tym problemy, a Anka dopiero to zauważyła”. Musiałam zobaczyć o co chodzi. Zobaczyłam i zniesmaczyło mnie to co przeczytałam.

Ten tekst dotyczył problemu, z którym zmagam się osobiście od kilku lat. Zmagali się także kandydaci w różnych wyborach w kolejnych kampaniach wyborczych. Artykuł dotyczył mianowicie fejkowych kont na Facebooku, które wyrastają jak grzyby po deszczu w okresie każdych w zasadzie wyborów od czterech lat. Pierwszy raz miałam z tym do czynienia w trakcie kampanii wyborczej z 2014 roku. Wiele osób wiedziało o tym co się działo w sieci, natomiast w tym roku i też w trakcie wyborów samorządowych, było jeszcze gorzej niż cztery lata temu. Ale nikt poza mną o tym nie pisnął ani słówka.

Problem nagle zobaczyła Anna Mierzyńska, była dziennikarka z Białegostoku, która chyba wróciła do zawodu i pisuje do OKO Press. W mojej ocenie – po przeczytaniu jej tekstu na tym portalu – zauważyła problem raczej wybiórczo i to mocno wybiórczo. Owszem pisze ona, że fejkowe profile atakowały Rafała Trzaskowskiego, jak i Patryka Jakiego, ale w Białymstoku zauważyła wyłącznie jedno konto, które atakowało w wyborach Tadeusza Truskolaskiego. Nie widziała niestety dziesiątek innych kont, które za główny cel obrały przede wszystkim Tadeusza Arłukowicza jak i Jacka Żalka. Takich fejkowych kont do hejtowania tych konkretnych polityków było utworzonych około dziesięciu jak nie więcej. Były i są nadal na Facebooku konta, które powstały wyłącznie do hejtowania redakcji Dzień Dobry Białystok, albo wyłącznie mojej osoby. Tego Anna Mierzyńska nie widziała i nie widzi. Być może jej zdaniem to nie jest problem, bo nie dotyczy akurat nikogo, kogo ona popiera i z kim się utożsamia.

Przypomnę Ci Aniu, że cztery lata temu takich fejkowych kont było dziesiątki. Byli pomawiani kandydaci na radnych z PiS, był pomawiany Jan Dobrzyński, Robert Żyliński, Krzysztof Jurgiel, o sobie ze skromności nie wspomnę. Jednak przypomnę – o czym wydaje się, że kompletnie zapomniałaś – były zakładane profile podszywające się pod redakcję Dzień Dobry Białystok, było skradzione logo, adres i tożsamość redakcji. Na dodatek Ty byłaś wtedy częściowo odpowiedzialna za kampanię kandydatów Platformy Obywatelskiej i byłaś mocno zaangażowana w kampanię Tadeusza Truskolaskiego. Tylko wtedy Ci to nie przeszkadzało.

Moim skromnym zdaniem być może nawet wiesz kto cztery lata temu dokonywał tych wpisów, kto prowadził przynajmniej niektóre fałszywe profile, stworzone wyłącznie do hejtowania i ośmieszania kontrkandydatów Tadeusza Truskolaskiego oraz kandydatów do Rady Miasta innych niż z Platformy Obywatelskiej. A nawet jeśli nie wiesz, to jako ówczesna dyrektorka biura posła i jednocześnie szefa regionalnego Platformy Obywatelskiej, czyli partii, która wówczas rządziła, miałaś inne możliwości wraz ze swoim pracodawcą, zrobienia porządku z tym procederem. Już wówczas na poziomie rządu można było starać się wymusić na Facebooku zmiany, które by ograniczyły podobne patologie. Ale skoro wtedy to nie był problem, to dziś mamy taką sytuację, że patologia urosła jeszcze bardziej.

W tym roku, w wyborach samorządowych w lokalnej sieci facebookowej, był jeszcze gorszy syf niż cztery lata temu. Latały płatne linki, sponsorowane posty, ale Anna Mierzyńska zwróciła uwagę wyłącznie na jeden jedyny fejkowy fanpage, kiedy innych było o wiele więcej. Tylko te inne akurat szkalowały polityków, z którymi byłej szefowej biura poselskiego nie jest po drodze.

Anna Mierzyńska też nie zająknęła się nawet ani słowem o sytuacji, kiedy SLD dokonało wpisu szkalującego jednego z kandydatów na radnych z komitetu Białystok na TAK, po czym w sądzie wyparło się własnego fanpage i tego wpisu. A może właśnie od tego warto było zacząć swój felieton? Można też było zacząć od tego, że urzędnicy prezydenta Truskolaskiego w godzinach pracy, na służbowym sprzęcie, w obecności prezydenta Tadeusza Truskolaskiego nagrywają filmy ośmieszające jego konkurentów politycznych i wrzucają to później na Spotted Białystok, który ma ponad 100 tys. fanów na Facebooku, a nie 500 osób? I może trzeba było dodać, że ów fanpage prowadzi mąż byłej szefowej klubu radnych Tadeusza Truskolaskiego, obecnej radnej Sejmiku Województwa Podlaskiego? I może warto było dodać, że nie chciał się przyznać do tego, że go prowadzi, choć wrzucał płatne posty szkalujące przeciwników politycznych Tadeusza Truskolaskiego? Co Aniu? Odwagi zabrakło? Czy może akurat temu panu i takim działaniom politycznym wymierzonym w konkretną stronę wolno więcej?

Anna Mierzyńska pominęła jeszcze największą wylęgarnię płatnych trolii internetowych, które wrzucały sponsorowane posty – „Sok z Buraka” na Facebooku. Ale może pominęła dlatego, że już dawno internauci wykryli, że ten fanpage prowadzony jest przez płatnych trolli opłacanych przez środowiska i polityków związanych z Platformą Obywatelską? Jakie były intencje felietonu Anny, nie wiem i nie chcę zgadywać. Ale wiem jedno, z tym należy skończyć. I mam nadzieję, że w tym przypadku, płatne wpisy z fejkowych kont i same fejkowe konta uda się z Facebooka wyrzucić raz na zawsze. Bo dla mnie nie ma znaczenia, kto się takim dennym działaniem posługuje w kampanii wyborczej. Jest to obrzydliwe do granic szczytu.

Ja o tym problemie bębnię od lat. Od co najmniej czterech. Kiedy pierwszy raz miałam z tym do czynienia, byłam zbulwersowana i w szoku. Po latach szkalowania mojej redakcji oraz różnych polityków nauczyłam się zwyczajnie nie reagować na tę szczujnię. Ale też nauczyłam się tropić osoby prowadzące takie profile. Niestety, szkoda tylko, że w tej walce jestem w zasadzie sama.

Tym razem, daję Ci na tacy Aniu mężczyznę odpowiedzialnego za szkalujące wpisy na Spotted Białystok i liczę na to, że pomożesz doprowadzić go przed wymiar sprawiedliwości. W końcu przecież i mi i tobie zależy na tym, żeby nie było manipulacji, a ludzie otrzymywali rzetelne informacje, pod którymi podpisuje się jakakolwiek osoba, która w przypadku naruszenia prawa lub dóbr osobistych, poniesie stosowne konsekwencje lub sprostuje nieprawdziwe informacje. I w tym temacie nie chcę już bębnić kolejne lata, tym bardziej, że przed nami w przyszłym roku są dwie kampanie wyborcze. Tu możemy sobie jak najbardziej podać ręce i tropić razem płatnych trolli. To jak? Challenge accepted?

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2018-11-20 10:01:37

    Proszę nie utożsamiać fałszywych kont z pisaniem pod pseudonimem - wiele osób pisze z fałszywych kont, bo w takim grajdole jak Białystok, gdzie połowa pracuje w budżetówce to jest jedyny sposób na to aby wyrazić pogląd i nie narazić się zwierzchnikom. Dawniej w Internecie, w jego początkach nikt nie podpisywał się nazwiskiem tylko pseudonimem. Anonimowość była normą. Jeśli trolle rosyjscy istnieją, to są polacy i muszą oni być werbowani i opłacani. Dopóki nikt takich ogłoszeń nie znalazł, to możemy uznać że rosyjscy trolle to są nasi rodacy o innym światopoglądzie.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do