
Jeszcze dziś poprawiamy humor wieściami, które nie zmieściły się wczoraj. Nasze miasto dostarcza tak wiele kontentu do wieści, że momentami palców brakuje, a klawiatura płonie żywcem pod opuszkami. Dlatego przed Wami nowa porcja czarnego i białego humoru w wydaniu gminnym białostockim.
Swój, swojszy, nasz
Radni Prawa i Sprawiedliwości odrzucili jako patrona ulicy Władysława Bartoszewskiego. Radni POTruskolascy oraz poprawni politycznie oburzyli się ogromnie z tej przyczyny. Nie odpowiedzieli tylko na jedno pytanie, które sami zadali przy okazji dyskusji o budowie pomnika Lecha Kaczyńskiego: co patron ma wspólnego z naszym miastem. Poza tym, że był wasz, przyzwoity i przeżył Auschwitz? Wieści rozumieją nietaktownośc naszego pytania. Wszak każdy poprawny politycznie patron godzien jest uczczenia i związki z miastem nie są do niczego wymagane.
Kucyka szkoda
W końcu czerwca szykuje się sesja absolutoryjna. Radni PiS kolejny raz nie przyznają absolutorium prezydentowi, który mimo obrony radnych POTrusków zostanie znowu zdyskryminowany. Radnego Biernackiego, lidera PO, prosimy o stonowane słowa oburzenia i rozpaczy. Wiemy, że będzie pan porażony i na pewno padnie coś o politycznym zamówieniu. Ale prosimy nie wyrywać włosów! Kucyka szkoda – taki hipsterski.
Ludzki prezydent
Największy z białostockich Tadeuszów to jednak ludzkie panisko. Wprawdzie olał uchwałę radnych w sprawie wykupu mieszkań komunalnych i chętnym mieszkańcom odpisał, żeby spadali na palmę banany prostować, ale ostatnio zmienił zdanie. Zapowiedział, że teraz niektórzy będą jednak mieli szansę. On – Wielki Tadeusz – osobiście wskaże kto i gdzie. A uchwała radnych w tej sprawie? A niech będzie – papier wszystko wytrzyma.
W trybie zębatym
W miniony poniedziałek odbyła się sesja Rady Miejskiej. Z licznych facecji wynikających z pogwarek między radnymi ze szczególnym uwzględnieniem wiecznie oburzonego radnego Biernackiego, patriotycznego radnego Chojnowskiego młodszego oraz specjalisty od skrótów myślowych, czyli radnego Brożka, nam najbardziej przypadł do gustu dialog prezydenta z przewodniczącym. Mariusz Gromko widząc pędzącego na mównicę prezydenta i mówiącego nie na temat – zapytał grzecznie – w jakim trybie chce mówić. Usłyszał, że "w prezydenckim". Kiedy zauważył, że nie ma takiego, to dowiedział się, że jest wtedy, kiedy prezydent ma coś do powiedzenia. Przypominamy Gromce, że kiedy prezydent będzie chciał kogoś ugryźć to użyje trybu zębatego. Prezydent wszystko może – jak chce.
Boisk mamy dostatek
Pan Prezydent na czele sił rządzących pochwalił się tym jak wspaniale jest w naszym mieście z boiskami. Nic to, że właśnie rozwiązano drużynę rezerw Jagiellonii, bo musiała grać swoje mecze aż w Wysokiem Mazowieckiem (z braku boiska), a ostatnie czwartoligowe derby miasta rozgrywano w Wasilkowie i Juchnowcu. Prezydent powiedział, że powstało około 40 boisk. Redakcja Wieści grzecznie prosi o wskazanie, którye z nich nadają się do gry w piłkę nożną przypominając, że do grania trzeba po 11 zawodników i plac odpowiedniej wielkości. A taki większy trawnik ze sztuczną (czy naturalną trawą) to jednak nie boisko. Tak jak nie każdy prezydent jest ekscelencją.
Nowoczesne pytanie
Wicek z Nowoczesnej i poselski syn prezydenta postanowili zapytać mieszkańców czego sobie życzą. Powstanie z tego mapa potrzeb. Obok konferencji dla dziennikarzy, na której ogłoszono ten radosny fakt przystanął – przypadkiem rzecz jasna – prezydent Tadeusz. Prywatnie ojciec posła i prywatny gość Nowoczesnych konwencji. Nie pytamy czy to komiczne, bo odpowiedź jest oczywista. Zastanawia nas tylko czy jak mieszkańcom z mapy potrzeb wyjdzie nowy prezydent, to w jakim trybie będzie to zrealizowane?
A może przy obiedzie?
A propos tej mapy Nowoczesnej i komizmu. Wice Tuchliński, zwany też niesłusznie Starszym Teczkowym, od lat biega za prezydentem i wysłuchuje mieszkańców dopuszczając przed oblicze szefa wyłącznie zadowolonych. Z kolei syn swojego ojca Krzysztof, zamiast obiecywać spełnienie próśb mieszkańców dopiero przy Budżecie Obywatelskim, powinien załatwiać je przy niedzielnych obiadkach z rodzicielem. Chętnych do rozmów miałby wówczas więcej niż wyborców kiedykolwiek.
Zawiadowca Jerzy
Marszałek Jerzy z Leszczyńskich kolejny raz zabawił się w zawiadowcę. W ramach walki z podprogowym wynikiem sondaży odprawił pociąg do Walił. Pociągiem tym pojechał do stolicy Puszczy Knyszyńskiej, gdzie witał go chlebem i solą miejscowy wójt. Niestety potem pociągiem wrócił do Białegostoku, choć tu nikt go nie witał ani na niego nie czekał. Poza panem Kaziem ze służbową limuzyną.
Święto zalewanych
Nie wiem czy Czytelnicy wiedzą, ale 21 czerwca było święto białostoczan. Nie, nie chodzi nam o wigilię wigilii Dni Białegostoku. Po prostu w środę był Światowy Dzień Hydrografii. Chwała zalewanym.
Uchodźcy zostali
20 czerwca – we wtorek – Wielki Tadeusz wraz z radnymi POTrusków powinni byli świętować Światowy Dzień Uchodźcy. W ramach tegoż mogli zaprosić uchodźców na obiad lub do zamieszkania w dużym (lub małym) pokoju albo chociaż w piwnicy. Niestety nie zrobili tego. Zamiast tego, dalej chcą zapraszać potencjalnych terrorystów za państwowe (czytaj głównie nasze) pieniądze.
Kebab, golonka i Garfield
W poniedziałek odbył się Dzień Kota Garfilda. I to by tłumaczyło wyjątkowo długą przerwę obiadową podczas sesji Rady Miasta i radnego Madrasa pałaszującego kebaba. Wprawdzie Garfild wolał lasagne, ale radnemu Madrasowi trochę do tuszy tego kociego celebryty brakuje. Za to radny Brożek świętował właściwie: z golonką i hamburgerem. Wzór!
Szkoda święta
W niedzielę (18 czerwca) był piękny dzień, którego niestety nie świętował nasz prezydent z zastępcami. Wielka to szkoda, bo tego dnia był Dzień Ewakuacji. Obchodzony właściwie powinien ewakuować ich daleko poza teren miasta. Bez prawa powrotu.
(Adam Remy/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie