Reklama

Systemu ostrzegania przed zalaniem nie ma, bo kierowcy z tego nie skorzystają

Bardzo długo i burzliwie dyskutowali radni na ostatnim posiedzeniu w sprawie zalewania Białegostoku. Między innymi poruszany był temat systemu ostrzegania kierowców przed zalanymi tunelami. Zdaniem władz miasta, nie jest to potrzebne, bo kierowcy z systemu nie skorzystają.

O problemach z zalewaniem Białegostoku podczas większych ulew pisaliśmy już dość sporo. Powraca jednak temat montażu systemu ostrzegania kierowców przed zalanymi miejscami. Chodzi głównie o tunele Fieldorfa „Nila”, przy ulicy Wasilkowskiej i Jurowieckiej. To tam każdorazowo woda zbiera się tak głęboko, że nie sposób jest przejechać. Kierowcy nie wiedząc o zalaniu wjeżdżają, gubią tablice rejestracyjne, uszkadzają samochody.

Z pomysłem montażu systemu ostrzegania kierowców zwracał się jeszcze na posiedzeniu Komisji Infrastruktury radny Wojciech Koronkiewicz. Swoją prośbę ponowił podczas debaty na forum Rady Miasta. Podkreślał, że odpowiedź władz Białegostoku w sprawie montażu takiego systemu ostrzegania jest kompletnie niesatysfakcjonująca. Chodzi o to, że zdaniem władz miasta, białostoccy kierowcy z takiego systemu zwyczajnie nie skorzystają.

- Kierowcy nie skorzystają z ostrzeżenia, że tunel jest zalany i tam wjadą. Ale może dajmy im szansę. Może dajmy szansę tym ludziom, którzy jadą i nie wiedzą, że tunel może być zalany, że będzie ostrzeżenie. Skierujmy inaczej, pojedźmy inną drogą. Może zapewnijmy sygnalizacją ludziom, którzy nie znają miasta, żeby ominęli te miejsca, które są zalewane – mówił radny Wojciech Koronkiewicz.

System ostrzegania miałby działać podobnie jak ten, który działa pod przejściem podziemnym na skrzyżowaniu Sienkiewicza i Alei Piłsudskiego. Na ścieżce rowerowej zamontowano sygnalizację, która komunikuje przejeżdżającym tamtędy rowerzystom czerwonym światłem, że szlak jest zalany i przejechać nim się nie da. Przed zalewanymi tunelami miałyby stanąć podobne sygnalizatory, które ostrzegałyby kierowców. Bo nawet nie wszyscy mieszkańcy Białegostoku mają świadomość, że przejechać się nie da, dopóki sami nie przekonają się o tym, wjeżdżając pod tunel, w którym często utykają na dłużej.

Taki system ostrzegania przede wszystkim służyłby również kierowcom, którzy nie znają Białegostoku lub są w naszym mieście przejazdem. Oni zupełnie nie mają świadomości o miejscach zalewowych.

- Mówiliśmy o fizycznych barierach, które nasze służby, straż miejska w porozumieniu z policją, ze strażą pożarną, powinny w poprzek na danej ulicy ulicy po prostu postawić. O tyle myślę, że jak się skupimy na samych tunelach, czyli tych miejscach jakby zagłębionych, takich jednoznacznych, to tutaj można sobie wyobrazić tego typu rozwiązanie, o którym mówi pan radny Koronkiewicz. Ale zachowania kierowców są różne – odpowiadał zastępca prezydenta Adam Poliński.

Na razie – jak powiedziano – ma obowiązywać inny system ostrzegania. Polegać ma właśnie na blokowaniu ulic zalanych pojazdami służb mundurowych. Wówczas kierowcy będą wiedzieli, że mają nie wjeżdżać na dany obszar. Do tej pory jednak służby mundurowe pojawiały się dość późno, kiedy część kierowców zdążyła wjechać na zalany teren i ugrzęzła w wodzie. Być może przy następnych obfitych opadach, będzie przynajmniej lepsza koordynacja, skoro o montażu systemu ostrzegania czerwonym światłem, na razie mowy nie ma.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: nadesłane przez czytelnika)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do