
Ku zaskoczeniu tubylców magistratu w pierwszej połowie lutego miasto zaatakowała zima. Sądząc po reakcji prezydenta, jego ekipy oraz drogowców o tej porze roku nastąpiły niespotykane zjawiska czyli mróz, śnieg, błoto pośniegowe i oblodzone drogi. No i poruszanie się po Białymstoku było mocno utrudnione: niebezpiecznie było jeździć, niewygodnie było parkować. A gdy przypomniało się jeszcze jak prezydent Tadeusz Truskolaski w październiku zapowiadał, że miasto jest świetnie przygotowane do akcji zima to szlag trafiał człowieka (a kierowcę w szczególności). Prezydent miał tyle przyzwoitości, że nie skomentował swoich wypowiedzi z października i nie udowadniał, że miasto jest pięknie odśnieżone a ci, którzy narzekają to wrogowie polityczni. Czego nie zrobił to uczyniła jego rzeczniczka, która wyjaśniła, że z zimowym żywiołem nikt nie wygra.
I tak oto wydało się, że nawet geniusz z Kapic nie jest w stanie okiełznąć żywiołu zimy objawiającego się tym, że pada śnieg (taki raczej średnio intensywny), jest mróz (kilkunastostopniowy czyli w tej części świata zjawisko normalne) oraz wieje wiatr (robią się niewielkie zaspy). Wszystko to razem sprawiło, że drogowcy wynajęci przez miasto nie potrafili rozpuścić lodu, bo - cóż za pech - ani sól, ani inne specyfiki nie działają. I jak to mawiał palacz z "Alternatywy 4":
- Pani kierownik jak jest zima to musi być zimno. Takie jest prawo natury. Tak chyba leciała ta kwestia.
Przez ostatnie lata miasto co roku wiosną informowało, że dzięki zapobiegliwości Wielkiego Gospodarza zaoszczędziło na akcji odśnieżanie. Trochę w tym jednak było zasług wyjątkowo łagodnych zim ale niech tam - nie będę małostkowy: Wielki Tadeuszu chwała Ci za oszczędzanie naszych pieniędzy. Rzecz jednak w tym, że obecna zima do łagodnych nie należy. Nie jest też jednak szczególnie sroga (kto chce takie zimy zobaczyć nie sięgnie do wspomnień z przełomu lat 70 i 80-tych, kiedy faktycznie opady śniegu były tak obfite, że zaspy były na wysokość dorosłego człowieka. Były i takie zimy, gdzie temperatura spadała poniżej 25 stopni, a śniegu i lodu też nie brakowało. Tegoroczna zatem jest co najwyżej średnio dolegliwia lub ciut powyżej średniej. Mimo to słuchająć wyjaśnień magistratu i drogowców podejrzliwie wyglądam za okno i drapiąc się w głowę zastanawiam się gdzie jest ten śnieżny Armaggedon. Bo przecież nie w moim mieście - jeździłem ostatnio niemal po wszystkich dzielnicach miasta. Widziałem źle odśnieżone, śliskie ulice i chodniki oraz zasypane parkingi. Ale śladów srogiej zimy nie było widać - ot obfitszy śnieg. A magistrat w kontrze co cytatów z października opowiada, że w Białymstoku były intensywne opady, z którymi żadna ludzka siła nie zdołałaby się zmierzyć i odśnieżyć, tak by miasto było przejezdne przez cały czas.
Winę upatruję w idiotycznej umowie z firmami odśnieżającymi, które mają doprowadzić do drogi do stanu "czarne" (czytaj odlodzone i odśnieżone) w okresie 4 godzin od ustania opadów. Wyciągam z tego wniosek, że gdyby padało 5 dni bez przerwy to do 4 godzin po zakończeniu opadów miasto ma prawo być nieprzejezdne, chodniki nie do przejścia a całość wręcz musi być śliska. Jeśli to nie jest idiotyzm to proszę uprzejmie o wyjaśnienie co nim jest? Mam też wrażenie drugi, które powoduje we mnie przekonanie, że magistrat ponownie zdecydował się zaoszczędzić na akcji odśnieżanie i odbywa się to kosztem jakości tych usług. Ja oczywiście wierzę, że wszystkie pługi i solarko-piaskarki jeżdżą bez przerwy, ale gdyby były ich tylko dwie i obie jeździły to słowo wszystkie też byłoby prawdziwe! Tych pługów i piaskarek jest po prostu za mało. I grzecznie bym pewnie milczał, gdyby po pierwszym ataku zimy ktoś uznał, że - mimo październikowych głupot wygadywanych na konferencji prasowej przez prezydenta - miasto NIE BYŁO przygotowane do zimy. I zaczął to weryfikować: zażądał zwiększenia liczby sprzętu odśnieżającego i postawił na jakość. Opowieści o tym jakie to kary miasto łupie odśnieżającym firmom totalnie mnie nie obchodzą. Nie mnie będą zwracane, a za przykrości z śniegiem, błotem i lodem nikt mnie nawet nie przeprosi. Jak znam życie oszczędności pójdą na premie dla decydentów za rzetelną pracę. A że w tym samym czasie kilkanaście tysięcy wozów i kilkadziesiąt tysięcy osób stało w korkach, uprawiało jazdę figurową autem na lodzie i padało na przejściach to bagatela. Grunt, że miasto karę łupnęło i świat jest piękny.
No to z mojego punktu widzenia oświadczam, że nie jest. Nie interesuje mnie czy cały wynajęty sprzęt jeździ w czasie opadów śniegu czy tylko jego część. Oczekuję przejezdnych ulic BEZ śniegu, lodu i błota. A jeśli to tego potrzeba większej ilości pługów czy piaskarek to trzeba je wynająć. Jeżeli sól nie działa to zapewne są inne środki rozpuszczające lód. No nie wierzę, że w Skandynawii gdzie klimat surowszy i lodu więcej przy - 10 zakładają łyżwy do wozów i mocują żagle i ulicami mkną bojery lub zaprzęgi reniferów! O ile wiem używają innych - droższych i skuteczniejszych - środków. Oszczędzanie na bezpieczeństwie białostoczan (śliskie drogi i chodniki to duże zagrożenie) uważam za skandal! I dlatego - a nie za brednie z października - przyznaję prezydentowi Honorowego Baławana Białegostoku. A jego urzędnikom zwykłe Bałwany. Chętnych do odbioru nagród proszę o kontakt z redakcją - wręczę nagrody osobiście. I mam nadzieję, że nagrody zmotywują magistrat i jego Samowładcę do aktywniejszej walki z zimą. Bo zdradzę Wam wielką tajemnicą - w drugiej połowie lutego też może popadać śnieg i pomrozić. Piszę to nie z ironią ale z troską, żeby zima znowu Pana Prezydenta i drogowców nie zaskoczyła.
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wszystko to razem sprawiło, że drogowcy wynajęci przez miasto nie potrafili rozpuścić lodu, bo - cóż za pech - ani sól, ani inne specyfiki nie działają. I jak to mawiał palacz z "Alternatywy 4": - Pani kierownik jak jest zima to musi być zimno. Takie jest prawo natury. Tak chyba leciała ta kwestia. To raczej cytat z Misia he he
Jaka zwykle robią z mieszkańców idiotów którzy nic nie rozumieją.
Ehh, za dużo nienawiści w tym artykule.
Brawo, że ktoś to zauważył. To nie jest artykuł krytyczny, tylko artykuł hejtujący. Prosimy zatem Pana Przemysławao o zmianę podejścia i rozpoczęcie konstruktywnej krytyki, a nie "walecznej nienawiści". Pozdrawiam!