Reklama

Taka gmina: Będzie zadupie i bezmyśl sportowa. Albo zmienimy władze

Ominęły nas młodzieżowe mistrzostwa świata, omijają nas mecze futbolowych reprezentacji wszelkich kategorii, nie ma meczów siatkarskiej czy koszykarskiej kadry. Chwała Niebiosom za to, że jest hala w Dojlidach i działacze tego klubu, bo od czasu do czasu można popatrzeć na reprezentantów kraju w tenisie stołowym. Wielkie słowa uznania także dla działaczy lekkoatletycznych, którzy ściągnęli do stolicy Podlasia najlepszych sportowców w lekkiej atletyce, choć ponownie raczej nieprędko ich tu zobaczymy, bo na obiekt na Zwierzyńcu wielu przyjezdnych sportowców narzekało, że za ciasny i za mały.

Spójrzmy prawdzie  w oczy: Białystok - miasto zamieszkałe przez 300 tysięcy ludzi jest sportowym   zadupiem. I pozostanie nim dopóki nie dorobi się obiektów sportowych z prawdziwego zdarzenia. A te powstaną dopiero wtedy, kiedy za białostocki sport zaczną odpowiadać ludzie znający się na rzeczy. Na razie jest pic na wodę, popelina i wielki lans. I tyle!

Najbardziej okazały jest Stadion Miejski w Białymstoku. To obiekt akurat do zawodów ekstraklasy piłkarskiej i europejskich meczów pucharowych niższych szczebli. Na nic większego nie ma co liczyć. Po pierwsze - NAJWAŻNIEJSZE - Białystok nie ma boisk piłkarskich do treningów dla kadrowiczów. Zgodnie z restrykcyjnymi przepisami UEFA i FIFA na potrzeby reprezentacji musi być udostępnionych kilka boisk: trawiastych i tych ze sztuczną nawierzchnią. Boiska muszą mieć szatnie na poziomie czyli z bieżącą wodą, bez dziur w ścianach, grzyba, pleśni i powierzchni pozwalającej 20 dorosłym ludziom na swobodne przebranie się, kąpiel i rozmowę. Takich obiektów - poza Stadionem Miejskim - w Białymstoku nie ma.

To, że ich nie ma to powód do gigantycznego wstydu dla prezydenta i jego ekipy. Zbudowanie Stadionu Miejskiego bez zaplecza to tak jakby założyć frak i cylinder i śmierdząc gnojem, potem i brudem wejść na salony. Żaden z białostockich obiektów nie spełnia wymogów reprezentacyjnych i wstyd go pokazać. Żaden z reprezentantów kraju (i ich gości) nie będzie przebierał się w szatniach szkolnych. A boiska, które otwiera z pompą Tadeusz Truskolaski, to obiekty szkolne lub coś na wzór orlika. W obu przypadkach płot obok linii bocznych (kopnięta silniej piłka leci gdzieś hen, hen). Szatnie też są lekcyjne przewidziane dla kilkunastu uczniów. Jeśli ktoś w magistracie uważa, że mogą być zapleczem dla meczów reprezentacji to jest niespełna rozumu.

Boisko boczne na Słonecznej jest w nieco lepszym standardzie, ale... jako miejsce do zajęć reprezentantów (przeważnie meczom towarzyszy zgrupowanie, a turniejom nawet wielodniowy pobyt drużyn) nie nadaje się absolutnie. Przede wszystkim tam jest TYLKO sztuczna nawierzchnia. Dobra jako miejsce zajęć uzupełniających, ale tylko takich. Jedyny obiekt, który z biedą mógłby służyć takim celom czyli boiska przy Świętokrzyskiej jest z uporem maniaka przez magistrat pozbawiany remontu. Bo siedzi na nim znienawidzony przez prezydenta MOSP i nawet znaczący wkład w remont Ministerstwa Sportu nie przekonuje Tadeusza Truskolaskiego do inwestycji w te - przecież miejskie - obiekty.

Nie, bo nie! Ma być tak jak on mówi (czyli bez MOSP-u), a jak nie to niech się wali w gruzy. Skutek tego jest taki, że Białystok nie ma ŻADNYCH szans na poważniejsze imprezy piłkarskie. I nawet budowa wypasionego lotniska tego nie zmieni dopóki prezydent Truskolaski i jego pełen ignorancji i buty zastępca Rafał Rudnicki nie zrozumieją, że mają gówno, a nie boiska futbolowe w Białymstoku. A nawet jeśli zrozumieją (w co wątpię znając potencjał intelektualny i charakterologiczny obu panów) to też nic nie pomoże. Ich doradcy - urzędnicy albo nie mają zielonego pojęcia o sytuacji albo totalnie brak im charakteru, żeby się szefom postawić i powiedzieć w oczy, że jest źle. Bardzo źle. 

Sytuacja z lekkoatletyką też nie jest różowa. Na szczęście BOSiR udostępnia za symboliczne pieniądze obiekty sportowe dla sportowców i są oni w stanie się przygotowywać do dobrych wyników. Ale już na zgrupowania i starty czasami brak jest pieniędzy - zwłaszcza dla młodszych zawodników. Obiekt na Zwierzyńcu - po remoncie - wygląda dobrze, ale... nie da się ukryć, że niektóre dyscypliny sportowe trudno na nim uprawiać. Skok w tyczce na przykład jest raczej teoretyczną możliwością, a i rzut młotem jest pewnym problemem, ze względu na małą przestrzeń. Obiekt jest - co tu kryć - ciasny, a możliwości jego rozbudowy wręcz żadne. Cieszyć się trzeba, że jest i dbać o niego, ale oczekiwanie, że stanie się dyżurną areną czempionatów choćby krajowych to wielka naiwność. O imprezach większej rangi nawet nie dyskutujmy. Hala widowiskowo-sportowa - o ile kiedyś powstanie, w co prywatnie wątpię - nie będzie miała akcentów lekkoatletycznych.

I tak Białystok w imię mitycznych nadziei na sukcesy i imprezy w drużynowych sportach halowych (są tradycje wielkich sukcesów ale obecnie nie ma szans na ich powtórzenie na poziomie choćby najwyższym w kraju - poza futsalem) odciął się od dyscypliny, która przynosi mu największą chwałę. Co więcej - minister sportu, który miałby dołożyć się do inwestycji - jasno mówił, że wolałby, żeby na hali lekkoatletyczne akcenty jednak były. Magistrat wiedział lepiej, zaprojektował po swojemu. Ale do ministra wyciągnął ręce po dotacje licząc zapewne na amnezję. I nadal trwa w przekonaniu, że kasę dostanie bo mu się należy. Nie wiem tylko za co? Za nadzwyczajny takt prezydenta Tadeusza Truskolaskiego, który nie znalazł ani minuty na spotkanie z ministrem czy za jego (i jego zastępcy Rafała) twitterowe konfabulacje o ustaleniach i spotkaniach z Witoldem Bańką? Szkoda gadać...

Sporty halowe (ściślej mówiąc koszykówka, siatkówka, piłka ręczna, futsal i być może tenis stołowy i badminton) mogłyby gościć w hali sportowej, ale widowni nie zapełnią. Obiekt będzie stał pusty. Tylko futsal, tenis stołowy i badminton są na najwyższym krajowym poziomie (ekstraklasa), ale tylko ten pierwszy tak naprawdę czeka na halę widowiskową. Tenis stołowy gra na Dojlidach, gdzie czuje się jak u siebie i daje gwarancje przy pełnej hali. Grać na wielkim obiekcie, gdzie z 5 tysięcy miejsc zajęte będzie raptem jedna dziesiąta to średnia reklama i średni doping. Badminton też radzi sobie na Pietraszach i nikt tam na halę sportową w napięciu nie czeka. Inna rzecz, że to - choć olimpijska - to jednak niszowa dyscyplina. Futsal zapełnia trybuny (MOKS, Helios) i osiąga wyniki, ale budowa hali sportowej tylko dla niego to doprawdy nadmierna rozrzutność.

Inny temat to utrzymanie potencjału futsalu, który w Białymstoku jest już od 20 prawie lat. Awans MOKS-u Słoneczny Stok i dobre wyniki w ekstraklasie spowodowały apetyt na tą dyscyplinę wśród białostoczan i zainteresowanie miastem w kraju. Helios - najstarszy futsalowy klub w województwie i jeden ze starszych w kraju - też zaczął osiągać sukcesy. To daje pewne nadzieje, że - jeśli kiedyś powstanie ta hala - to w Białymstoku pojawią się kadrowicze i znaczące imprezy.  

Siatkówka? Wolne żarty: BAS zajmuje się głównie produkcją zawodniczek i zawodników z zamiarem transferowania ich z zyskiem. Wyniki drużyn to przy tym dodatkowy element, a gra na poziomie drugiej - międzywojewódzkiej - w zasadzie ligi tłumów nie przyciąga. Odrębny temat to sens wydawania milionów na szkolenie dzieci i młodzieży z Białegostoku po to, żeby Białostocka Akademia Siatkarska miała kogo sprzedać do klubów z krajowej elity. 

Koszykówka to z kolei pieśń przyszłości. Dopiero się zaczyna i nikt naprawdę nie wie jak ta przygoda się skończy. Wymaga inwestycji, szkolenia młodzieży i długoletniej budowy zawodowego klubu. Piłka ręczna jest jeszcze bardziej w powijakach. O poziomie niech świadczy fakt, że zdaniem miasta nie ma klubów zdolnych do profesjonalnego szkolenia skoro łaskami urzędników cieszy się Towarzystwo Przyjaciół Dzieci. Nie wiem co w takim przypadku ludzie z magistratu sądzą np. o takim MOSP-ie czy AZS-ie, skoro wspierają w tym zakresie TPD. Inny temat, że gra toczy się na obiektach szkolnych i jeszcze długo na nich będzie. A kadra koszykarska czy siatkarska nie przyjdzie gdzieś, gdzie nie ma tradycycji, odpowiedniej ilości fanów, zaplecze. 

Białystok z woli obecnych szefów jest zadupiem, które znane jest z biegów ulicznych, półmaratonów i maratonów organizowanych przez zapaleńców z Fundacji "Białystok Biega" pod wodzą narwańca Grzegorza Kuczyńskiego. Chwała Grześkowi, że poświęca się pracy nad tą dyscypliną i tworzy markę, ale tak naprawdę odwala robotę za urzędoli i prezydenta. Dobrze chociaż, że otrzymuje dotacje umożliwiającą (a nie przeszkadzającą) w pracy. I chwała, że zgromadził wokół siebie ludzi, którzy są podobnie pozytywnie zakręceni jak on. Jest szansa, że ta inicjatywa nie upadnie. 

Tenis stołowy rozkręcił się w mieście i to chyba jedyna sensowna i udana inwestycja w białostocki sport magistratu. Trwa on jednak i rozkwita dzięki zapaleńcom z kilku klubów - z największymi Dojlidami na czele. Setki dzieciaków trenujących, najlepsi zawodnicy - to buduje nadzieje, choć obecnie ekipa z Dojlid raczej dąży do dna Superligi niż do jej góry. Są jeszcze futboliści amerykańscy, ale - mimo ogromnej sympatii do Lowlandersów - to uprawiają niszową dyscyplinę. I dziesięciolecia miną zanim to się przełoży na popularność równą choćby siatce. POza tym obiektu do grania w tą dyscyplinę w Białymstoku też nie ma. 

Reasumując: jesteśmy sportowym zadupiem, nie mamy strategii rozwoju, nie mamy pomysłu i żyjemy od konkursu na dotacje do przypadkowego eventu. Magistrat zaś przecina wstęgi, pozuje ze sportowcami i grzeje się w blasku sukcesów, w których nie ma żadnego udziału. Taka jest niestety prawda. I dopóki przy władzy będzie dalej bezmyśl sportowa jak obecnie nie ma nadziei na poprawę. Więc porzućcie nadzieję. Albo ruszymy zmienić władzę.

(Przemysław Sarosiek/ Foto: nadesłane przez czytelnika)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2018-03-25 21:41:04

    o to to to, mają gówno nie boiska, tak przecie jest w samej rzeczy maja gówno nie boiska i dalej mieć będą gówno nie boiska

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2018-03-27 08:19:43

    No tak, jedynie kurdupel może zmienić coś na lepsze. Przemciu, pamiętam jak z hukiem wyleciałeś z gazety, bo twoja wiedza była iluzoryczna. Teraz tu piszesz głupoty. Zawsze byleś malutki (w realu też)

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2018-04-05 19:48:41

    Prawdę napisał, ten Przemciu. Wystarczy odwiedzić nowo wybudowany basen na ul. Stromej. Widać w tym obiekcie małostkowość naszego obecnie panującego prezydenta Truskolaskiego. Ten basen to bubel za duże pieniądze. Gdzie to widać? Od samych drzwi , gdzie wejście jest wąskie z barierami dla niepełnosprawnych. Dwoje drzwi otwieranych tak trudno na takim obiekcie??? to komu to wybudowane??? Tylko dla Tadeusza Truskolaskiego??? Kto nie wierzy niech odwiedzi ten BUBEL. A przekona się , że niedociągnięć ten obiekt posiada tak wiele, że aż złość ciśnie mocne słowa. Sauny w tym obiekcie to już szkoda mówić, tam to dopiero bieda. Zatem takie obiekty nam pan prezydent buduje, nasz gospodarz. Ludzie nie głosujcie już na niego, szkoda czasu na kolejne szanse.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do