Reklama

Taka gmina: Imię katastrofy

Białystok ma w tym roku za sobą kolejne kilka zimowych i śnieżnych dni. No i znowu się zaczęło: potwornie śliskie ulice, mniejsze dodatkowo zaśnieżone, stłuczki, korki i biało wszędzie. Zima jak zwykle swoim nadejściem w styczniu (a wcześniej w grudniu) kompletnie zaskoczyła drogowców i urzędników miejskich. A w czwartek i piątek miasto dodatkowo zaatakowały resztki orkanu Frederik, który trochę posypał śniegiem w mieście. I znowu był paraliż, białe jezdnie, lód i zaspy. Wiem, że pewnie sporo uzna, że się czepiam, ale ten miejski coroczny zimowy paraliż ma wiele wspólnego z inną katastrofą, która zdarzyła się nam wiele lat temu i trwa nadal. A na imię jej Tadeusz.

Tak się składa, że w czwartek wieczorem byłem w stolicy i obejrzałem śnieżnego Frederika w akcji. Sądząc z tego co widziałem to był niemal "śniegoggedon". Sypało i wiało tak, że nie widać było budynku stojącego 20 metrów dalej, a jazda samochodem przypominała podróż po myjni, gdzie widać głównie szczotki jeżdżące po szybkie. Tak było w czwartek w stolicy (z opowieści znajomych w Wielkopolsce, Łodzi i w Lubuskim wiem, że tam było jeszcze gorzej). Jechałem 20-30 kilometrów na godzinę stołecznymi ulicami i najczęściej spotykanymi pojazdami były... pługi i posypywarki. Było biało, było ślisko ale czułem, że Warszawa walczy z żywiołem śniegu. Potem jechałem ponad 3,5 godziny drogą Warszawa - Białystok i też nie było najfajniej. Ale spotkałem kilkanaście pługów jadących z naprzeciwka i przed sznurem wozów, w którym jechaliśmy 60-70 km na godzinę. Przyśpieszenie powodowało, że samochodem miotało: było ślisko, sypało śniegiem i wiał silny boczny wiatr. Mimo to... nie miałem wrażenia pozostawionego samemu sobie - widziałem, że ktoś próbuje walczyć ze śniegiem, lodem, zimą.

Przed północą dojechałem do Białegostoku. Tak mniej więcej za Zambrowem przestał intensywnie sypać śnieg, wiatr zelżał. Spotkaliśmy kilka pługów odśnieżających ekspresówkę. Granice Białegostoku powitały nas nieskalaną bielą jezdni. I lodem na ulicach. Żadnych pługów, żadnych piaskarek. Nic! Cisza. Jakby Frederik to było mglista wizja, a Aleja Jana Pawła czyli arteria, w którą przeszła ekspresówka była główną ulicą np. w Kapicach Starych. Odruchowo skręciłem w obwodnicę i natychmiast autem zaczęło miotać. Lekkie dotknięcie hamulca upewniło mnie: pod kołami był lód a obok - na drugiej jezdni - kompletnie nie tknięta warstwa śniegu. Wszystkie auta zwolniły do 30-40 na godzinę, bo szybsza jazda w Białymstoku groziła kraksą.

Tak powitała nas siedziba cywilizacji jakim jest stolica województwa - w porównaniu do niezamieszkałej ekspresówki. Dlatego proszę Szanownych Czytających o wybaczenie: to nie zima z nami wygrywa, to stan umysłu naszych władz przegrywa ze wszystkimi przeciwnościami. Mimo, że w latach 80-tych i 90-tych nie znane były nowinki techniczne (zaawansowana chemia roztapiajacą lód i śnieg i zapobiegająca lodowaceniu jezdni, cudnie profilowane urządzenia do pługów, fantastycznie efektywne piaskarki i inne cuda na kiju) to miasto nie było tak bezbronne jak obecnie. W styczniu 2018 roku wjeżdżając do stolicy Podlasia miałem wrażenie, że dotarłem do miejsca, gdzie jak "Grze o Tron" nadeszła zima i tylko wyglądać lodowatych zombi, a obecni władcy tego miejsca oddali walkę walkowerem czekając na nieuchronne ocieplenie. Może to jest subiektywne odczucie, ale pogłębiło się ono następnego dnia: o ile w nocy było całkiem do dupy, to dzień później było tak, że brakuje mi wystarczająco obelżywych słów na oddanie tego stanu. Śnieg, lód, bezhołowie i generalnie bezradność. Zabawna rzecz: na stadionie lekkoatletycznym BOSiR, ktoś odśnieżył tory do biegania i nie było tam ślisko, a biegający nie zapadali się w zaspy. Za to na białostockich ulicach było ślisko i grząsko i masakrycznie dużo śniegowego błota. Zdumiałem się - to na tym stadionie śnieg całkiem nie padał czy zima przeszła jakoś obok niego? A może po prostu ten stadion ma gospodarza, który dba o niego i myśli jak sobie radzić zimą? A kiedy sam nie wie co robić to pyta mądrzejszych? Ten ktoś na pewno nie jest profesorem ekonomii z cwanymi zastępcami, którzy wszystko wiedzą lepiej, wszystko zmyślnie konsultują i zawsze te badania wychodzą im tak jak tego oczekują. A jak wychodzi wynik inaczej (czyli nie tak jak oczekują) to albo żywioł, siła wyższa albo wrogi PiS zamach na demokratyczne władze miasta przeprowadza. I może to jest problem: zamiast wygadanego profesora z muchami w nosie potrzeba nam gospodarza, który jeśli czegoś nie wie to nie wstydzi się pytać. I szuka mądrzejszych od siebie zamiast samemu być najmądrzejszym.

Nie pojmuję jak to jest, że od dobrych 8 lat Białystok regularnie przegrywa z deszczem, śniegiem, mrozem, smogiem i wszystkim co się do miasta tylko zbliża. A przecież kilkanaście lat temu zimy były jakoś sroższe, mrożniejsze i bardziej śnieżne, ulewne deszcze też się zdarzały i jakoś miasto dawało sobie radę bez stanu klęski. Raju nie było, ale i też nie działy się takie cyrki jak obecnie. Jak to jest, że o gospodarczych sukcesach, świetnym zarządzaniu i fantastycznej pracy włodarzy i ich pracowników dowiaduję się z telwizji, prasy, internetu. A kiedy wyjdę na ulicę albo dostanę rachunki z magistratu to rzeczywistość skrzeczy tak, że uszy puchną. I jak to jest, że jedyni zachwyceni z tego stanu rzeczy to Pan Prezydent i jego czciciele lub organizatorzy licznych plebiscytów? Studiując ich wyniki i głowiąc się jak to możliwe, że Białystok jest w nich górą gdzieś małą czcionką (lub po jakimś czasie) odkrywam, że aby wystartować w nich trzeba było za coś słono zapłacić, kogoś wesprzeć lub do czegoś dołożyć. Ot i tajemnica sukcesu - myślę sobie wtedy. Ciarki mnie przechodzą jak słyszę, że tak świetny gospodarz jak Pan Tadeusz musi nam panować w nieskończoność. No i wartoby pomyśleć nad elekcją jego syna, bo ten geniusz tkwi w genach. A jeśli nie syna to chociaż klakiera i doradcy - mego imiennika - Przemysława. I wtedy przychodzi straszna myśl, że chyba lepszy byłby Kononowicz. No bo jakby nie było niczego to może i bałaganu by nie było? Obserwując bohaterski i nierówny bój przedstawicieli miasta z własnoręcznie wybranymi drogowcami odpowiedzialnymi za odśnieżanie oraz tychże firm nierówną walkę z zimą, zaczynam głęboko wierzyć w słowa Napoleona Bonaparte. Powiedział on kiedyś, że lepiej jest mieć armię baranów dowodzą przez lwa niż armię lwów dowodzoną przez barana. Jak patrzę na Białystok to dochodzę do wniosku, że cesarz Francuzów był geniuszem.

Białystok się rozwija: budowane są drogi, obwodnice, nowe budynki. Miasto rozświetlają pewnie najpiękniejsze lampki w Polsce i mamy coraz więcej zdobyczy cywilizacji. Nie ujmuję prezydentowi Tadeuszowi Truskolaskiemu tego rozwoju miasta i związanych z tym sukcesów. Ale liczba porażek - zwłaszcza w ostatnim czasie - i zwłaszcza w tematach tak trywialnych jak deszczówka, śnieg, lód czy kontakty międzyludzkie (vide pieniactwo pana Tadeusza, kłótnie z ludźmi, pozarządówkami i kim się jeszcze tylko da) rzuca na kolana. Ewidetnie widać, że jak się realizuje dalekowzroczne wizje to nie widać tego co jest bliskie. I kiedy słucha się klakierów i potakiwaczy, a zamiast doradców bierze się dworaków zaś prawdziwym uczuciem obdarza beton zamiast drzew i ludzi to miasto grozi katastrofa w starciu ze śniegiem, deszczem, mrozem i upałem. A to już jest bardzo groźne i zwiastuje kompletną utratę kontaktu z rzeczywistością. I w tym momencie przypominają mi się słowa, że najgroźniejsza nie jest władza niedemokratyczna tylko taka, która traci kontakt z realnym światem i żyje w świecie swoich wizji. Wtedy trzeba albo emigrować, albo przeczekać albo zmienić władze. I niestety nie da się normalnie żyć.

Przykro mi ale dopóki mamy katastrofę imieniem Tadeusz to Białystok nie poradzi sobie z żadnym większym czy mniejszym kłopotem. Będzie miał nowe drogi, obwodnice, hajlajf, wifi, cyfrowy urząd, kolejne  nowe apartamentowce ale polegnie z deszczem, śniegiem i wszystkim tym co wymaga kontaktu między ludźmi. I żadna superwizja i superinwestycja tego nie zmieni, bo nie da się zmienić stanu umysłu, który wierzy we własny niezmącony geniusz. Tylko i aż tyle. 

(Przemysław Sarosiek/ Foto: JacentyKasi)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do