
Wybory w najmłodszej gminie w województwie już się zakończyły dość dawno. Katarzyna Todorczuk kilka dni temu złożyła ślubowanie i objęła fotel wójta gminy Grabówka. W Radzie Gminy ma absolutną większość i spokojnie rządzi. Kto przegrał? Platforma Obywatelska, a w szczególności klan Truskolaskich. Czy to początek upadku rządów PO i dynastii panów T.? Jeżeli rzeczywiście pycha kroczy przed upadkiem to tak - oglądamy początek końca.
Wybory w Grabówce to w sumie banalny temat. Ale to co się tam wydało może mieć duże znaczenie dla całego regionu. Dlaczego? Bo pycha dwóch ludzi stojących na czele partii trzęsącej województwem przesłoniła im rzeczywistość. A ich ego jest tak wielkie, że nie dostrzegają swoich błędów. Skąd to wiadomo? Ano choćby z wywiadu Krzysztofa Truskolaskiego dla Radia Białystok, gdzie między wierszami powiedział, ze mieszkańcy Grabówki nie poznali się na wielkości Tomasza Frankowskiego. Czyli w rzeczywistości na mądrości jego samego oraz jego tatusia. A przyczyną klęski PO w Grabówce był wielbłąd panów T. Dlaczego? A już wyjaśniam!
W tej małej podbiałostockiej gminie osobą, która miała najwięcej zasług przy jej powstaniu była Katarzyna Todorczuk. To ona była twarzą lokalnych działaczy dążących do rozwodu z Supraślem. Zaś siłą polityczną, która przy tej sprawie zyskała najwięcej była Platforma Obywatelska. Rzecz w tym, że PO zamiast poprzeć panią Todorczuk jako naturalną kandydatkę na wójta, która by z wdziękiem z tego poparcia skorzystała, postanowiła wybrać inaczej. Dlaczego? Bo ego Tadeusza Truskolaskiego jest wielkie, a jego syn odziedziczył tą cechę po ojcu. Nie odziedziczył zaś jego talentów politycznych i intelektu, co widać, słychać i czuć na każdym kroku.
W sumie to nie wiem co sprawiło, że panowie T. postawili na Frankowskiego zamiast na Todorczuk. Mogłaby być to małostkowość prezydenta Białegostoku, który nie mógł darować Katarzynie Todorczuk, że odeszła z jego komitetu w czasach gdy była białostocką radną. Truskolaski uważa, ze to co dobre dla niego jest dobre dla Białegostoku, a ostatnio także i dla całego województwa podlaskiego. No chyba, że decydująca była megalomania Krzysztofa Truskolaskiego, któremu wydaje się, że wystarczy, że kogoś wskaże, a ta osoba otrzyma potrzebne stanowisko. Jeżeli to on zadecydował, że na przyszłego wójta namaszczono Tomasza Frankowskiego to faktycznie daleko mu do politycznych talentów swojego ojca.
Tak czy inaczej były Frankowski, były poseł do Europarlamentu, który mieszka w Grabówce i tam właśnie buduje osiedle mieszkaniowe został kandydatem na wójta z namaszczeniem PO. I nie ma znaczenia, że startował z komitetu wyborców, a nie wprost pod barwami Platformy. Rzecz w tym, że w Grabówce polityczne barwy nie miały dużego znaczenia. Zwłaszcza, że Frankowski to bardziej polityczny celebryta, niż organizator, który zna lokalne sprawy. Okazało się, że były gwiazdor Jagi nie umie pracować organicznie w wyborach samorządowych. A w Grabówce, żeby wygrać trzeba znać wszystkich (a nie tylko być znanym), chodzić od drzwi do drzwi i rozmawiać i słuchać ludzi. Czyli wszystko to co wójt Todorczuk robiła od lat, gdy walczyła o mobilizację mieszkańców Grabówki, Sobolewa i Zaścianek w batalii o oddzielenie się od Supraśla. Frankowskiemu - jak i Truskolaskim - wydawało się, że wystarczy sypnąć kasą na plakaty, banery, polityczną reklamę oraz zrobić sobie zdjęcia w Grabówce z ważnymi politykami PO. I najważniejsze: mieć poparcie Truskolaskich. Jak się okazało ludzi tym nie przekonał.
Nie wiem kto namówił Frankowskiego, aby kandydował na stanowisko wójta. Jeżeli był to starszy z Truskolaskich to znaczy, że mściwość i małostkowość przysłoniła już mu polityczne doświadczenie i naprawdę uwierzył, że jest wszechmogący. Skoro cesarz Kaligula z konia zrobił senatora, a on z Brzozowskiego wojewodę i Prokoryma marszałka to cóż dla niego taka Grabówka. No i się przejechał... A jeżeli wymyślił to młodszy z klanu to dowód na oderwanie od rzeczywistości i polityczną naiwność. No i na wiarę we własną propagandę. Jeżeli poseł Truskolaski uwierzył we wszystko co mówi o sobie (a usłużne media powtarzają) przy okazji każdej uroczystości to zapadł na manię wielkości. Złośliwie wspomnę, że ostatnio bałem się otworzyć konserwę, bo nie wiem czy nie pojawi się przy tej okazji młodszy z Truskolaskich opowiadając jakie ma zasługi dla jej produkcji.
Z pewnością pomysł z Frankowskim to wielbłąd któregoś z nich. Niezależnie od tego, który z nich był autorem pomysłu to ten wielbłąd ma wspólny mianownik: niezachwianą wiara w swoją wszechmoc oraz przekonanie, że to oni teraz rządzą. A gdy mają na usługi wszystkie media (a prawie wszystkie mają) to mogą wszystko.
Rzecz w tym, że ten błąd będzie ich drogo kosztować. Dlaczego? Bo obecność polityków z pierwszych stron gazet (ministrowie, kandydat na prezydenta RP, itp.) to skutek tego, że do Warszawy od nich popłynął komunikat, że Frankowski w Grabówce to murowany zwycięzca. A skoro to familia Truskolaskich kogoś wskala to w tym regionie ich wola jest decydująca. W efekcie parę osób z Platformy dało twarz w tych wyborach popierając Frankowskiego. I kiedy ich kandydat nie tylko przegrał w pierwszej turze, ale dodatkowo poległ jeszcze z nieznanym szerzej wiceburmistrzem Supraśla to mit wszechmocy panów T runął z hukiem. Oto skala upadku: mając poparcie obu demiurgów Truskolaskich, wojewody i marszałka zająć trzecie miejsce w wyborach na wójta Grabówki. I to pomimo majątku, brukselskiej przeszłości i znanego nazwiska.
Co poza upokorzeniem dla Platformy i obu Truskolaskich może wynikać z tej porażki? Najboleśniejsza będzie utrata zaufania w centrali partyjnej. To się odbije zarówno dla przyszłych propozycji personalnych familii Truskolaskich jak i ich ocen politycznych. Tusk takich rzeczy nie wybacza. Niebawem może się okazać, że pozycja młodego Truskolaskiego jako lidera struktur regionalnych wcale nie jest taka oczywista. i nawet wycięcie ewentualnych pretendentów do roli lidera nie wystarczy. Zwłaszcza, że wielu z nich tylko pozornie uznała jego wyższość. Zaś bardziej doświadczeni politycy PO, którzy tylko pozornie są na aucie, nie musza nic robić. Wystarczy spokojnie czekać na postępującą erozję wszechmocy Truskolaskich.
Nie będą czekać długo. Kiedy okaże się, że wyniki Rafała Trzaskowskiego na Podlasiu są słabsze niż te z wyborów parlamentarnych i samorządowych PO ktoś za to zapłaci. Tym razem nie będzie dodatkowych głosów Szymona Hołowni, którego czar już prysł co było widać podczas ostatniej wizyty. Tusk nie ma już czego zabierać dla regionu: uciął inwestycje w lotnisko, ekspresówki, Brest Cancer Unit i niewiele więcej da się zabrać. Przejść granicznych nie otworzy skoro właśnie ograniczył prawo do azylu tak jak nie uruchomi dodatkowych środków na wparcie lokalnego biznesu. Wniosek? Skończy się spektakularną klapą PO.
Obecnie żaden z polityków PO i PSL nie sprzeciwia się krzywdzeniu regionu przez centralę. W Platformie chodzi o ewentualne ministerialne i brukselskie destynacje dla familii, w PSL o tłuste pensje dla Cezarego Cieślukowskiego i wiceministerialne zaszczyty dla Stefana Krajewskiego oraz ich stronników. Tyle, że PO i PSL są też inne frakcje. A za porażki ktoś będzie musiał zapłacić. . Może się nagle bowiem okazać, że ktoś straci stanowisko w spółce lub urzędzie wojewódzkim a zajmie je wybraniec całkiem innej frakcji z PO. Odwinąć się też może lekceważony i upokarzany PSL, w którym Cieślukowski i Krajewski też mają przeciwników. Zwłaszcza, że frakcje w Trzeciej Drodze czują niedosyt.
Chińskie przysłowie głosi: „Usiądź na brzegu rzeki i poczekaj, aż trupy twoich wrogów spłyną z prądem”. Takie mam założenie na najbliższy czas. Ale chyba wezmę ze sobą popcorn, bo czuję, że będzie się działo.
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie