
Antysemityzm, rasizm, ksenofobia, dezynwoltura, relatywizm a ogólnie to pełne rozwolnienie. Przepraszam za wszystkie te nie eleganckie słowa poprzedzające synonim biegunki (z nich wszystkich tylko to ostatnie jest w miarę przyzwoite i prawdziwie odnosi się do sytuacji w naszym kraju). Pierwsze zdanie tego felietonu to ogólny - lecz dość wierny - opis tego co się dzieje w ostatnich tygodniach.
Rozwolnienie czyli sraczka ma bardzo dużo wspólnego z awanturą wokół ustawy o IPN, fochami Izraela, narastającą histerią dyżurnych pedagogów wstydu przypominających nam, żeśmy antysemici. Nawiasem mówiąc, skoro my jesteśmy antysemitami, bo nie lubimy Żydów to wychodzi na to, że skoro oni ich lubią to są Semitami. Ale poważnie: ci tropiciele polskiego antysemityzmu bywają bardziej semiccy niż sami Żydzi i bardziej żydowscy niż chasydzi. Cała awantura wokół zachowań Polaków wobec Żydów w czasie okupacji niemieckiej przypomina mi - par excellence - gównoburzę. Excuse-moi za wulgaryzm, ale jak słucham bredni napływających z Izraela, który ewidentnie zastrzegł sobie patent na bycie wyłączną ofiarą zbrodni niemieckich oraz coraz bardziej wrzaskliwych reakcji naszych rodzimych amoresemitów (nic bliższego znaczeniowo nie znalazłem, więc wymyśliłem neologizm) to nic innego nie przychodzi mi do głowy. Gównoburza to określenie oddające jądro tej awantury.
Po pierwsze: z jakichś powodów przed II wojną światową w Polsce mieszkała największa diaspora żydowska w Europie. No jakoś nigdzie więcej ich nie było. Nie posądzając narodu żydowskiego o masochizm to powodem ich obecności w Polsce było zapewne to, że czuli się tutaj lepiej niż gdziekolwiek indziej. Co więcej ten osławiony polski antysemityzm nie był chyba taki straszny i groźny skoro wielu z nich zasymilowało się się i czuło się Polakami co najmniej w takim samym stopniu co Żydami (i nie piszę tu o wyznawanej religii). Jak dotąd nie znam innych przypadków niż opisywane w psychiatrii (np. syndrom sztokholmski), aby prześladowani asymilowali się z ofiarą do tego stopnia aby przyjmować ich język, kulturę i umiłowanie kraju do tego stopnia, aby wyrażać gotowość poświęcenia życia w ich obronie. Widać Polska (ta przedzaborowa, ta z zaborów i ta po zaborach) była dobrym miejscem do życia, a Polacy dobrymi ludźmi. Jeśli ktoś wątpi to proszę przestudiować choćby historię zsyłki i bieżaństwa. Polacy wysyłani do Rosji i na Sybir - gdy tylko mogli - wiali stamtąd ile sił nad Wisłę. Zostawali tam tylko ci nieliczni, którym tam było dobrze. Wniosek? Żydom w Polsce było dobrze skoro nie wiali z Polski dokądkolwiek. Lub też wszędzie indziej było im gorzej co w sumie na jedno wychodzi. Jak się to ma z tym antysemityzmem opiewanym przez pedagogów wstydu i autorytety zostawiam ocenie czytających.
Po drugie: powtarza się, że Polacy nie lubili Żydów. Możliwe, możliwe. Tak samo jak nie lubili Rosjan, Niemców, Austriaków, Czechów, Ukraińców i innych nacji. Obcy język, kultura i zwyczaje budziły w nas reakcje obronne mniej więcej do czasów sarmackich. Najpierw powodem była megalomania, która głosiła, że to co polskie jest najlepsze (megalomanią było twierdzenie, że generalnie wszystko jest najlepsze, bo jednak niektóre polskie wynalazki zasadniczo trzeba za takie uznać). Potem - w zaborach - była to reakcja obronna na indoktrynację, a potem masową rusyfikację i germanizację. Skutkiem była masowe odruchowe jeżenie się na obcy element jako zagrażający polskości. Mimo to pogromy mniejszości jako masowy element polskiego zachowania wobec obcych to fałszywa teoria. Czy się zdarzały? Zapewne się zdarzały, ale czy z faktu, że największe afery pedofilskie zdarzają się w Belgii na pewno wynika, że kwitnie tam pedofilia? Polacy może i nie lubili Żydów, ale z nimi żyli na tyle zgodnie, by wybierać ich do parlamentu (II Rzeczypospolita), czytać ich wiersze (Tuwim, Hemar, Lechoń, Słonimski) i nie traktować ich z tego powodu jako wrogów.
Po trzecie: w czasie wojny Polacy mordowali Żydów i byli dla nich większym zagrożeniem niż Niemcy. No większej bzdury niż ta opinia dotąd nie słyszałem. Ten pogląd został ponoć ukuty w Izraelu, ale ochoczo został podchwycony przez dyżurne krajowe autorytety. Skoro to prawda to czemuż to Żydzi masowo uciekali z Niemiec do Polski, a nie odwrotnie? Czemu nie wiali do III Rzeszy, skoro była mniejszym zagrożeniem niż Polska sanacyjna? Czy przed 1939 rokiem mieszkali na naszych ziemiach inni Polacy, których - w ramach okupacji - masowo wymieniono na innych? A jeśli to prawda to czemu pragmatyczni do bólu Niemcy wprowadzili w Polsce (i tylko tu) karę śmierci za pomaganie Żydom? Nie dlatego aby, że inne kary stosowane np. we Francji mogły się okazać mało skuteczne? Kontrargument, że mieliśmy szmalcowników obalam kontratezą: zapewne mamy też jakiś promil zoofili, ale nie znaczy to jeszcze, że tu, nad Wisłą, masowo dupczymy owieczki czy kozy! Z marginesu - potępianego przez ogół i karanego przez podziemne państwo - nie można czynić zarzutu dla wszystkich. Inaczej upieram się, że każdy Francuz to żabojad i oprawca zwierząt (tuczenie gęsi dla wątróbek uważam za wyjątkowo wredne), a każdy Amerykanin głupek nie znający geografii (każde badanie wykazuje, że wśród obywateli USA jest najwięcej geograficznych analfabetów). No, a każdy Rosjanin jest alkoholikiem (wnioski po analizie spożycia spirytusu per capita). Z kolei zaś Żydzi urządzili nam polski Holokaust po wojnie, bo wśród ubeckich oprawców było wyjątkowo dużo katów tej narodowości. Absurd? Przepraszam, ja tylko posługuję się logiką podrasowaną przez miejscowych pedagogów wstydu i narracją używaną przez Izrael. Stojącą zresztą w sprzeczności z ilością Polaków uhonorowanych tytułem "Sprawiedliwy wśród narodów świata" przyznawanym dla ludzi ratujących Żydów w czasach Holocaustu. Zastanawiam się czasami co by wyszło z badań jaki jest stosunek liczby Sprawiedliwych do udokumentowanych szmalcowników, donosicieli i uczestników pogromów.
Po czwarte: Polacy nie pomogli ofiarom getta, nie wsparli Żydów, którzy się bronili przed eksterminacją. Ciekawa teoria. Polacy nie zdołali też obronić licznych polskich wsi przed eksterminacją, nie zdołali obronić ofiar Wołynia, nie potrafili ratować dzieci z Zamojszczyzny, polskich ofiar Palmir i wielu innych miejsc zbrodni. Przegrali wojnę, byli pod terrorem okupacji. Nie mieli rządu, który ochoczo organizował wywózki Żydów i dodawał własną policję, by strzegła porządku wśród wywożonych ofiar. A jakoś nie słyszałem o masowym odsądzaniu od czci i wiary Francuzów, bo rząd Vichy właśnie tak postępował. O kilku innych nacjach litościwie pomilczę. Dodam tylko, że w tym samym czasie rządy USA i Wielkiej Brytanii starannie nie zwracały uwagi na doniesienia o obozach śmierci. Wystarczyło solidnie zbombardować tory lub też same obozy, aby położyć kres eksterminacji. Nie pamiętam też, aby uciekinierzy z Niemiec (piszę o Żydach) przed 1939 byli zawracani na granicy i odsyłani z powrotem. A znam historię podobnych wydarzeń w USA i Wielkiej Brytanii. Także wtedy, gdy wiadomo było jak Niemcy poczynają sobie z narodem żydowskim.
Białystok przed wojną miał sporą diasporę żydowską. Pamiętam opowieści moich dziadków i ich rówieśników o Żydach - ich sąsiadach. Opowiadali o nich rzeczy dobre i złe - tak jak mówili o innych sąsiadach z tamtych lat. Za jedno chwalili, inne sprawy ganili - jak to w życiu. O czasach wojny mówili z grozą w głosie. Nie wierzę, że moja babcia grała przed kilkuletnim (potem kilkunastoletnim) wnukiem, kiedy mówiła z grozą w głosie o wysiedlaniu żydowskich sąsiadów. O tym jak wyglądało getto i rozstrzeliwaniach w Lesie Bacieczkowskim. Babcia opowiadała, że zginęli tam m.in. Polacy, którzy pomagali Żydom. Podobno część ofiar to byli Żydzi z getta.
To tyle na temat polskiego - i białostockiego - antysemityzmu. A co do rasizmu... Biorąc pod uwagę liczbę Arabów, Murzynów czy innych nacji wyraźnie różniących się do mieszkańców Podlasia karnacją czy strojem to nawet nie chce mi się tego komentować. Rasizm jest u nas tak samo powszechny - i takie też budzi obawy - jak lęk przed pustynnieniem. Jak się ktoś naczyta głupot i dodatkowo w nie uwierzy to rzecz jasna zacznie krzyczeć o wyższości białej rasy nad wszelką inną. I skrzywi się na człowieka i ciemnej karnacji lub w odmiennym stroju. Z faktu, że kilku debili zrobiło coś piramidalnie głupiego: kogoś pobili, coś naskrobali na ścianie nie wynika nic ponadto, że mamy w Białymstoku debili. Tylko tyle i aż tyle. Mam wrażenie, że więcej jest na ulicach kierowców pod wpływem alkoholu niż tych rasistowskich kretynów, ale nie słyszałem jeszcze o zmasowanej akcji walki z alkoholizmem białostoczan i zamiarach wprowadzenia prohibicji jako metody walki z nimi.
Po co zatem ten rasizm i cała to gównoburza z Białymstokiem? Po co to rozwolnienie z tymi -izmami? Jak nie wiadomo o co chodzi to na pewno chodzi o pieniądze. Moim zdaniem tropienie -izmów to racja bytu dla wielu nieudaczników lub życiowo połamanych, którzy nie mają innego pomysłu na życie. Są przeważnie przekonujący więc towarzyszy im sporo osób, które uległy darowi przekonywania i głęboko wierzą w te treści. Tropiciele -izmów coraz goręcej ostatnio apelują o datki (tym głośniej apelują im więcej ogłaszają doniesień o kretynach) i dlatego muszą mieć z kim walczyć. Więc szukali, szukają i będą szukać. A jak nie znajdą to dopasują coś na kształt lub wymyślą. A fochy Izraela? Poza nadwrażliwością na pewne hasła i naruszony monopol na bycia ofiarą to w grę wchodzi pewnie jeszcze reprywatyzacja. I ustawienie polskiego rządu we właściwym miejscu w tym dialogu. Dlatego trzymałbym nasze miasto i nas - białostoczan - z dala od tej gównoburzy. I bardzo głośno protestował, gdy nas malują na czarno. Bo to co się dzieje jest efektem wielu lat bardzo poprawnego milczenia. Dlatego milczeć nie wolno!
(Przemysław Sarosiek/ Foto: Trzecie OKO)
P.S. Żeby nie było: Tadeuszu Truskolaski, prezydencie Białegostoku. Chwała Ci za to, żeś stanął w obronie dobrego imienia miasta i publicznie nazwał TVN-owskie brednie po imieniu. Jeszcze większa będzie Twoja chwała jeśli pójdziesz za ciosem składając pozew w obronie dobrego imienia Białegostoku i białostoczan i skargę do KRRiT. Choć bardzo nie po drodze mi z Panem w tej sprawie będę Pana bronił.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie