Reklama

Tu musiał stać się cud!

Wczorajszy, wcale nie tak mocno ulewny przecież deszcz, objawił nam cud w Białymstoku. I to nie jeden. Nasze miasto wszak widziało większe ulewy w ostatnich latach. Dlatego nastał nam cud wyjątkowy – bo złożony z innych cudów. Zacznijmy od tego, że na osiedlu Dojlidy można było pływać pontonem i bynajmniej nie po stawie, tylko po ulicy.

Cud zauważony na osiedlu Dojlidy i utrwalony na zdjęciu przez jednego z mieszkańców, ma kilka różnych aspektów. Pierwszym z nich jest niedawna przebudowa przepustu na ulicy Wiewiórczej. Najwyraźniej remont był bardzo udany, skoro na Wiewiórczej przepust zadziałał, za to na biegnącej nieopodal ulicy Niedźwiedziej już jakoś nie bardzo. Może dlatego, że tam przepustów nikt nie remontował? Może tak być. Ale zanim wyremontowano je na Wiewiórczej przepusty na Niedźwiedziej działały… jakoś bardziej. Ale skoro remont się na tej Wiewiórczej udał, to trudno, co robić? Cieszyć się tylko zostaje.

Drugi z cudów, który objawiła wczorajsza w sumie nie tak wielka burza nad Białymstokiem, to fakt, iż pogoda kompletnie zignorowała decyzję radnych Sejmiku Województwa Podlaskiego. Uchwała ta dotyczyła wyjścia naszego województwa z Konferencji Peryferyjnych Regionów Nadmorskich. Jeśli ktoś nie wie, to przez 18 lat województwo podlaskie należało do stowarzyszenia europejskiego zrzeszającego regiony nadmorskie. Pod koniec kwietnia tego roku decyzją radnych wojewódzkich nasz region przestał być regionem nadmorskim. Ale najwyraźniej burzowa pogoda jeszcze nie otrzymała stosownych informacji w tej sprawie i na Dojlidach, z dala od stawów, pozwoliła na to, że można było pływać pontonem niczym rozbitek po morskich wodach.

Jest także i trzeci cud, który objawił się nam po wczorajszym deszczu. Udany remont przepustu na Wiewiórczej oraz brak podporządkowania się uchwale radnych wojewódzkich sprawił, że mieszkańcy Dojlid mieli przez jakiś czas nieco czystsze powietrze. Na niewiele ponad godzinę w części osiedla zniknęły całkowicie spaliny samochodów. Wszystko dlatego, że po ulicy Niedźwiedziej zamiast jechać autem, można było chwycić za wiosło i przepłynąć pontonem lub kajakiem do sąsiadów lub do sklepu. Ponton, który widać na zdjęciu, nie posiada silnika spalinowego. Napęd odbywa się jedynie siłą mięśni ciała.

I tak oto, przy wcale nie tak dużym deszczu, jednego dnia w Białymstoku, zdarzyły się trzy cuda jednocześnie. Podobne cuda mieszkańcy oglądali już wielokrotnie wcześniej i nawet w różnych miejscach. Ale jakaś dziwna zależność działa w takich sytuacjach. Że im więcej mamy w mieście powierzchni szczelnych, tym więcej cudów pojawia się nam przy każdym i nawet coraz mniejszym deszczu. I to samo w sobie, to chyba też prawdziwy cud.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: nadesłane przez czytelnika)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do