Prezydent Białegostoku chciał, aby Rada Miasta zajęła stanowisko w sprawie propozycji zawarcia ugody z konsorcjum Eiffage. Radni odrzucili dyskusję na ten temat i nie uwzględnili jej w ogóle w porządku obrad. Powodem jest bark szczegółowych informacji na ten temat.
Radni dziś zdecydowali by nie procedować przygotowanego przez prezydenta Białegostoku projektu stanowiska ugody, którą Miasto Białystok mogłoby zawrzeć z konsorcjum Eiffage. Chodzi o pierwszego wykonawcę budowy stadionu miejskiego, który najpierw został wyrzucony z budowy, a następnie przegrał proces sądowy. Na mocy wyroku sądowego konsorcjum Eiffage powinno zapłacić Miastu Białystok 110 milionów złotych, a do tego odsetki tytułem odszkodowania. Jednak teraz okazuje się, że została złożona skarga kasacyjna do Sądu Najwyższego od tego wyroku i istnieje obawa, że po uwzględnieniu skargi Miasto Białystok nie otrzyma ani złotówki. Stąd wyszła propozycja zawarcia ugody.
Radni wskazywali jeszcze na posiedzeniu Komisji Budżetu i Finansów, że propozycją ugody zostali zaskoczeni. Do tego na tym posiedzeniu nie było ani prezydenta, ani nikogo z jego zastępców, aby wyjaśnili problem oraz możliwości jego rozwiązania. Mimo tego, prezydent chciał, aby radni wyrazili zgodę poprzez stanowisko w sprawie zawarcia ugody. Na jej mocy Eiffage miałoby zapłacić Miastu 80 milionów. Ale to właśnie z powodu braku odpowiednich informacji Rada Miasta zdecydowała, że dopóki nie zapozna się ze szczegółami, nie jest w stanie takiego stanowiska przyjmować.
- Sprawa jest niezwykłej wagi, ale podjąłem już tego typu decyzję, że czekam na to stanowisko Rady, bo ono jest niezwykle ważne. Oczywiście nie zajęcie stanowiska jest też zajęciem określonego stanowiska. Państwo otrzymaliście takie informacje – mówił na poniedziałkowej sesji Rady Miasta prezydent Tadeusz Truskolaski.
- Prezydent dwukrotnie zignorował posiedzenie komisji budżetu i finansów. Dwukrotnie nie pojawił się – odpowiadał prezydentowi radny Tomasz Madras, szef tejże komisji.
Radni chcą najpierw poznać szczegóły istoty sprawy. Skierowali już pytania na piśmie i dopiero po otrzymaniu odpowiedzi, będą w stanie podjąć decyzję o zajęciu stanowiska w sprawie ugody z Eiffage. Jest to kluczowa sprawa dla wyrażenia poparcia lub nie popierania pomysłu zawierania ugody. Jak już informowaliśmy, nawet zawarcie ugody nie daje żadnej gwarancji, że firma spłaci należności wobec Miasta Białystok.
Widać było podczas debaty jednak dość wyraźnie, że prezydent albo obawia się samodzielnego podejmowania decyzji w tej sprawie, albo wolałby mieć wsparcie radnych dla swojej decyzji. Kiedy Rada Miasta odrzuciła debatę na temat przyjęcia stanowiska ugody z konsorcjum Eiffage, Tadeusz Truskolaski zażądał zwołania sesji nadzwyczajnej. Zgodnie z prawem musi się ona odbyć w terminie najdalej siedmiu dni od daty złożenia takiego wniosku. Być może podczas sesji nadzwyczajnej będzie wiadomo, dlaczego prezydent Białegostoku chce zrezygnować z ponad 30 milionów złotych i zawrzeć ugodę z pierwszym wykonawcą stadionu miejskiego.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
a za tyle pieniędzy można było zbudować nowoczesną halę sportowo-widowiskową na kilka tysięcy osób i organizować z zyskiem koncerty światowych gwiazd, targi, wydarzenia sportowe! Stadion miał być gotowy na EURO 2012, POtem były 3 miesiące oPOźnienia, teraz jest już 12 miesięcy oPOźnienia i 250 mln zł drożej:( cena wzrosła prawie 400%? projektant Kuryłowicz (zginął w podejrzanej katastrofie lotniczej) przegrał przetarg na projekt Stadionu Narodowego w Warszawie na Euro 2012 podobno ze względu na brak doświadczenia - to jego pierwszy stadion i eksperyment na czyjś koszt? Np. w Portugalii np. stadiony po Euro były tak deficytowe że trzeba je było przebudowywać zmniejszać itp. Co do Euro 2012, podobnie jak np. w Niemczech i wszędzie na świecie pozostają tylko długi (taki socrealistyczny pomysl a la Gierek bis) - szacuje się ze caly zysk włączając sklepy, hotele, itp. wyniósł 500 mln euro, a wydatki 10 x tyle. Kibice stanowili zaledwie 0.01% turystów rocznie. Polecam tekst: Dziesięć mitów Euro 2012 ! kanty na okrągło:(wszystkie wystawy targi igrzyska to gigantyczne przekręty P Ozawyżane koszty łaP Ówki? a POlskie EURO 2012? Stadiony z wadami oPOźnieniami 3x droższe niż w Niemczech:)?Euro 2012 było gorszym kataklizmem niż słynna powódź tysiąclecia z 1997 roku! W końcu kosztowała ona jedyne 4,5 miliarda tyle co nasze puste stadiony a nie POnad 100 miliardów!
Czy Jagiellonia szwagra prezydenta skompromitowała by się w Europie jako mistrz Polski stąd remis w ostatnim meczu? Pamiętacie polski film „Piłkarski poker”? Tygodnik „The Economist” zawstydza twórców tego arcydzieła i pokazuje, do czego służy dziś futbol. Polska też się pojawia W PIŁCE BEZ ZMIAN: Jan Laguna, mistrzowsko zagrany przez Janusza Gajosa główny bohater filmu „Piłkarski poker”, to były zawodnik, który do sędziowskiego etatu dorabia „ustawianiem” meczów. Film, choć nakręcony pod koniec lat 80. ubiegłego wieku, wciąż się nie zdezaktualizował. Nowy sezon piłkarski przed nami, a wraz z nim nowi gracze, drogie zestawy replik koszulek, spodenek, szalików i właściciele klubów dumnie zasiadający w lożach honorowych. Tygodnik „The Economist” pisze, że jeśli jesteś jednym z takich właścicieli, to większość obserwatorów będzie pewnie zakładała, że finansujesz piłkę, by „wyprać swoją reputację”, i jesteś gotów tracić miliony na filantropii sportowej. Brytyjczycy twierdzą, że kluby piłkarskie są często wykorzystywane do prania brudnych pieniędzy i spełniają rolę maszyn do malwersacji. Tygodnik podaje przykłady, jak to się odbywa, ale zastrzega na samym początku, że choć historie są prawdziwe, to większość szczegółów została ukryta. Z czego mogą skorzystać nieuczciwi właściciele klubów? Pierwszy sposób to wyolbrzymiona frekwencja na meczach, która pozwala zamienić brudne wpływy z poprzedniej kariery właściciela w uzasadnione dochody. Podstęp działa najlepiej w przypadku klubów średniej klasy, które nie wyprzedają wejściówek na pniu. Prawdziwym targowiskiem możliwości wyprania pieniędzy jest jednak międzynarodowy rynek transferowy. Płatności przechodzą przez tak dużą liczbę rąk, że idealnie nadają się do ukrywania pochodzenia gotówki i kierunku jej przepływu. Transfery mają jeszcze jedną zaletę — dotyczą subiektywnych sum. Piłkarz jest przecież wart tyle, ile ktoś zdecyduje się za niego zapłacić. Wszystko to opiera się jednak na dość wysublimowanych operacjach finansowych. Z artykułu „The Economist” wynika, że są kraje, gdzie piłka nożna jest polem bitwy, i to nie tylko w przenośni. W Bułgarii zamordowano w ciągu ostatniej dekady aż 15 szefów klubów piłkarskich, a jedna z amerykańskich depesz dyplomatycznych, ujawniona przez WikiLeaks, stwierdzała, że bułgarską plagą są zarzuty nielegalnego hazardu, ustawiania meczów, prania brudnych pieniędzy i oszustw podatkowych. Hazard i ustawianie meczów to zjawisko prawdopodobnie tak stare jak sama gra i dość dobrze znane w Polsce — nie tylko za sprawą „Piłkarskiego pokera”, ale też głośnych afer, o których rozpisywały się gazety w ostatnich latach. „The Economist” do artykułu dołączył tabelkę pokazującą, jaki odsetek profesjonalnych piłkarzy był nagabywany o możliwość „ustawienia” meczu. Polska zajęła w tym zestawieniu siódme miejsce. Wyprzedziły nas Kazachstan, Grecja, Bułgaria, Rosja, Czechy i Ukraina. Tuż za Polską uplasowały się natomiast Serbia, Chorwacja, Słowenia i Węgry. Od czasów filmu Janusza Zaorskiego niewiele się więc zmieniło — blok wschodni rządzi. Nieciekawie wygląda też inne zestawienie — odsetek piłkarzy, którzy twierdzą, że ich wypłata nie wpływa na konto na czas. Potwierdziło to aż 43 proc. ankietowanych zawodników z Polski, co daje nam miejsce w ścisłej czołówce. Gorzej jest tylko w Grecji (78 proc.), Bułgarii (55 proc.) i Chorwacji (60 proc.). http://www.pb.pl/3239775,79394,futbolowa-maszynka-zla W dzisiejszym sporcie jednym z największych problemów jest korupcja. Do tej pory najgłośniej było o ustawianiu spotkań w futbolu. Od pewnego czasu cały świat żyje jednak aferą, jaka ma miejsce we francuskiej piłce ręcznej. Prawdopodobnie i tam nie wszystko jest do końca czyste. Wszystko zaczęło się w maju tego roku po meczu Motpellier z Cesson-Sevigne, który wygrał drugi z tych zespołów (31:28). Zgłoszono wówczas na policji, że podejrzanie dużo osób postawiło na porażkę mistrzów Francji. Palce w tym maczali sami zawodnicy, a także ich najbliżsi. Media donosiły, że w trakcie meczu w zakładach bukmacherskich pojawiały się żony i partnerki piłkarzy Montpellier. Sprawą zajęła się policja, a pierwsze efekty śledztwa poznaliśmy wczoraj. Zatrzymano aż dwanaście osób! http://www.sfora.pl/Aresztowali-gwiazde-sportu-Na-oczach-kibicow-a48031 Jeden z najlepszych piłkarzy ręcznych świata jest oskarżony o ustawianie wyników meczów. Ustawianie wyników zawodów sportowych to nie wymysł dzisiejszych czasów. Jak się okazuje, nielegalne praktyki stosowane były już w starożytności - podaje portal Fox News. Naukowcom udało się rozszyfrować dokument pochodzący z roku 267. Ku zaskoczeniu archeologów, była to umowa zawarta pomiędzy dwoma nastolatkami, biorącymi udział w prestiżowych zawodach w Egipcie. W kontrakcie ojciec młodzieńca o imieniu Nicantinous godzi się na zapłacenie łapówki trenerom drugiego młodzieńca, Demetriusa. Obaj chłopcy mieli wziąć udział w zapasach podczas finałów 138 zawodów w mieście Antinoopolis. Demetrius podczas walki upadnie trzy razy, po czym podda się. W zamian otrzyma trzy tysiące osiemset srebrnych drachm - przewidywała umowa. Za taką kwotę można było kupić osła Kontrakt zakładał zapłatę nawet, jeśli sędzia zorientowałby się, że mecz jest ustawiony i przerwał zawody. Naukowcy głowią się tylko, czemu starożytni sportowcy sporządzali pisemne umowy. http://www.sfora.pl/swiat/Juz-wtedy-ustawiali-wyniki-spotkan-Dowod-na-antyczna-korupcje-a66842
Dach stadionu w Białymstoku grozi zawaleniem! Tak wynika z pisma jakie wpłynęło do Wojewódzkiego Inspektoratu Budowlanego w Białymstoku. Zawiadomienie wysłała spółka Eiffage Polska Budownictwo. Znany na całym świecie wykonawca konstrukcji stalowych (jej założyciel był spokrewniony z budowniczym Wieży Eiffela przyp.) miał być głównym podwykonawcą konstrukcji dachu, podczas pierwszej fazy stawiania inwestycji. W czerwcu 2011 roku pracownicy Eiffage zeszli z budowy. Władze firmy przeprowadziły ekspertyzę, z której wynikało, że projekt dachu ma wady budowlane i aby go dokończyć trzeba nanieść poprawki w projekcie. Miasto Białystok słysząc to zerwało jednostronnie umowę z francuską firmą. W późniejszym terminie stadion został dokończony (przez konsorcjum Hydrobudowa - OHL), ale wady konstrukcyjne pozostały. Co więcej druga część trybun, która jest właśnie budowana, będzie stawiana według tego samego projektu. W tej chwili trwa proces sądowy między miastem Białystok, a Eiffage. W grze jest ok. 30 mln zł kar umownych i odsetek. Grudniu 2013 roku na wniosek sądu została wykonana ekspertyza. Jej autorami są pracownicy naukowi Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Gdańskiej. Najważniejsze zdania z ekspertyzy są druzgocące dla projektantów i inwestora: - Konstrukcja jest wysoce oryginalnym i prototypowym rozwiązaniem, w którym wizja architektoniczna zdominowała i zepchnęła na drugi plan rozwiązania konstrukcyjne. Naszym zdaniem konstrukcja zadaszenia stadionu jest obarczona mankamentem pierwotnym. Konstrukcja musi pod obciążeniem pionowym wykazywać duże deformacje poziome. W świetle dotychczasowych analiz i zastosowanych rozwiązań projektowych nie możemy uznać konstrukcji zadaszenia za bezpieczną – piszą prof. dr hab. inż Krzysztof Żółtowski i dr hab. inż Piotr Iwicki, którzy opiniowali m.in. PGE Arenę w Gdańsku. http://przegladsportowy.onet.pl/pilka-nozna/ekstraklasa,stadion-jagiellonii-bialystok-grozi-zawaleniem,artykul,421490,1,718.html http://static.przegladsportowy.pl/2014/02/13/635279131785070000.jpg