Reklama

W Białymstoku asfalt jest dużo droższy niż w Suwałkach?

Trudno będzie znaleźć inne wytłumaczenie swoistego fenomenu budowy dwóch pasów startowych niż różnicę w cenach asfaltu. Obydwa pasy będą realizowane wkrótce w miastach na prawach powiatu, przez władze miasta, do tego będą miały taką samą długość i szerokość. Co je różni? Cena budowy. W Białymstoku inwestycja ma kosztować ponad dwa razy drożej.

Jak przekuć wieloletnie zaniedbania w sukces? W tym ekspertem jest nasz urząd miejski z prezydentem na czele. Od grubo ponad dziesięciu lat trwają starania i wbijanie kolejnych łopat pod budowę lotniska na Krywlanach. A niedawno prezydent chwalił się, że podpisano porozumienie z marszałkiem w sprawie lotnisk lokalnych, co można było zrobić już ponad dwa lata temu. Ale… skoro sukces jest, to niech będzie. Ogólnie jaki przyniosło to efekt, jest powszechnym znanym faktem. Można sobie co najwyżej poczytać rozkład przelotów różnych samolotów, różnych linii lotniczych nad naszym miastem. Lotniska jak nie było tak nie ma. Nie wiadomo czy w ogle kiedykolwiek będzie, nawet niewielkie. Powodów jest kilka. Dziś skupimy się jednak na pewnym fenomenie, którego nie sposób wytłumaczyć w żaden racjonalny sposób.

Otóż wkrótce mają się rozpocząć w regionie dwie inwestycje: jedna w Białymstoku, druga w Suwałkach. Obydwie dotyczą budowy pasa startowego dla małych samolotów. W zasadzie można mówić o prywatnych awionetkach. Te dwa pasy mają mieć taką samą długość i szerokość i wiadomo, że nie będzie budowana do nich żadna infrastruktura do odprawy pasażerskiej, bo tej zwyczajnie nie będzie. Różnica jednak w tych inwestycjach jest i to spora. Chodzi bowiem o kwotę około 15 milionów złotych, być może więcej. O tyle drożej ma wynieść w Białymstoku wylanie betonu z asfaltem pod budwę identycznego pasa startowego.

- Chcemy zbudować pas na zasadzie partnerstwa publiczno-prywatnego. Negocjacje prowadzone są od dłuższego czasu, ale za wcześnie na ujawnianie szczegółów – mówił jeszcze jesienią ubiegłego roku Kamil Sznel, asystent prezydenta Suwałk.

I to może być kluczem do inwestycji, chociaż też nie do końca. Bo to, że pas startowy ma być zbudowany na zasadzie partnerstwa publiczno-prywatnego przecież nie przesądza o całkowitych kosztach budowy. W Suwałkach inwestycja ma zamknąć się w kwocie około 15 milionów złotych. Tymczasem w Białymstoku już blisko trzy lata temu szacowano identyczną inwestycję na nieco ponad 24 miliony, później nieco ponad 25 milionów złotych. Ostatnio padła już kwota 31 milionów złotych.

- Mamy dokumentację techniczną, decyzję środowiskową. W marcu złożymy wniosek na realizację inwestycji lotniczej do wojewody. Ta procedura potrwa około pół roku. Ogłosimy przetarg i w 2018, w czwartym kwartale, to lotnisko będzie gotowe do użytku – mówił Tadeusz Truskolaski na pczątku stycznia tego roku.

Nie padło nigdy jednak ani zdanie wyjaśnienia, jakim cudem identyczny praktycznie pas startowy w Suwałkach będzie o połowę tańszy niż pas startowy w Białymstoku. Nam przychodzi wyłącznie jedno wytłumaczenie – w naszym mieście najwyraźniej asfalt jest dużo droższy niż na północy regionu. Z tym, że jak sprawdziliśmy, w samych Suwałkach i okolicy, nie ma żadnego zakładu produkującego asfalt po tak zwanej taniości. Dlatego trudno jest zrozumieć takie wyliczenia.

Nasze tak zwane lotnisko na Krywlanach już swoje kosztowało, chociaż właściwa inwestycja jeszcze się nie rozpoczęła. Blisko dwa lata temu z budżetu miasta wydano grubo ponad milion złotych na opracowanie niezbędnej dokumentacji oraz kolejne setki tysięcy na budowę ogrodzenia. Przetarg na budowę ogrodzenia wygrała firma Innovator, która zaproponowała najkorzystniejsze warunki, oferując atrakcyjną cenę i termin wykonania prac. Wykonawca miał bowiem zakończyć zadanie do 2 października 2015 roku. Ale ogrodzenie wykonano z dużym opóźnieniem, bardzo dużym. W tej chwili wszystko jest ogrodzone i na teren Krywlan nie da się wjechać.

Co ciekawe, prezydent Białegostoku nie widzi w budowie droższego pasa startowego niczego niemądrego czy niegospodarnego. Uważa, że zrealizowanie takiej miejskiej inwestycji ma sens i jeszcze miesiąc temu nie krył tego, że nie zależy mu na budowie lotniska regionalnego w pobliżu Białegostoku. Wskazywał, że wkrótce do Warszawy będziemy mogli dojechać pociągiem w nieco ponad półtorej godziny. Zupełnie zapominając, że o ile w ogóle taka szybka podróż będzie możliwa, to i tak najwcześniej za co najmniej trzy lata, być może później.

- Myślę, że lotnisko lokalne w Białymstoku i Suwałkach zaspokoi w 100 proc. zapotrzebowanie na komunikację lotniczą w województwie. Pamiętajmy też, że ponowne rozpoczęcie procedury związanej z lotniskiem regionalnym może potrwać kolejnych 7-8 lat, a koszt jego utrzymania będzie znacznie większy niż tych obu lokalnych – dodawał w styczniu prezydent BiałegostokuTadeusz Truskolaski.

Niekoniecznie może to być prawda. Głównie dlatego, że utrzymanie lotniska lokalnego na Krywlanach w całości będzie spoczywało na mieszkańcach Białegostoku. Za to polatają z niego wyłącznie ci, których będzie stać na loty prywatne. Można więc założyc, że będą to głównie biznesmeni lub wyjątkowo osoby, które zechcą szybko do Białegostoku się dostać lub z niego wydostać. W przypadku lotniska regionalnego, utrzymanie spoczywałoby w większości na samorządzie województwa podlaskiego, które dysponuje znacznie poważniejszymi środkami finansowymi i swoje pieniądze zostawialiby tam wszyscy pasażerowie. Bo i lotnisko służyłoby wszystkim.

Z tym, że nawet tłumaczenia o szybkim połączeniu z Warszawą, czy nierentowność utrzymywania lotniska regionalnego, plus pewnie kilka innych spraw, niewiele wyjaśnia dwukrotnie wyższe koszty budowy identycznego pasa startowego dla takich samych samolotów w Białymstoku w porównaniu do Suwałk. Dodając do tego fakt, że Białystok miał już gotowe grunty, a Suwałki musiały je wykupić od skarbu państwa, podnoszony problem wydaje się wręcz niewytłumaczalny.

W całej tej sytuacji, cena asfaltu w Białymstoku chyba może co najmniej dziwić, jeśli wziąć pod uwagę hektolitry, jakie już zostały tu wylane. Dlatego można też chyba puścić wodze fantazji i założyć, że powinniśmy mieć nie tylko kartę stałego klienta u producenta, ale i specjalne ceny na jego zakup. Stąd trudno zrozumieć, dlaczego budowa pasa startowego na istniejącym przecież lotnisku na Krywlanach ma kosztować ponad dwa razy drożej, niż budowa pasa startowego o tej samej długości na lotnisku w Suwałkach.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: pixabay.com/ airport)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do