
Piątkowa awaria sygnalizacji świetlnej powinna skłonić i prezydenta, i urzędników do poważnych przemyśleń. I nie chodzi tu o jakieś zasilanie awaryjne w razie kolejnej obstrukcji systemu. Chodzi przede wszystkim o to, że po wyłączeniu świateł, ruch po mieście w końcu zaczął odbywać się płynnie.
W okolicach południa w miniony piątek otrzymaliśmy pierwsze sygnały, że coś złego dzieje się w Białymstoku. To złe miało polegać na wyłączeniu sygnalizacji świetlnej. Przynajmniej tak alarmowali nas kierowcy, którzy nie wiedzieli co się dzieje. Na początku zaczęły się formować sznurki aut. Z tym, że trwało to bardzo krótko. Dość błyskawicznie kierujący samochodami zorientowali się, że inne niż pomarańczowe światło, raczej się szybko nie zapali.
Kiedy kilka minut po godzinie 13.00 próbowaliśmy sami sprawdzić jak wygląda ruch w Białymstoku, byliśmy zszokowani. I bynajmniej nie rozmiarami awarii, ale tym, że praktycznie wszędzie ruch odbywał się płynnie. A to już powinno poważnie postawić znak zapytania nad zasadnością zakupu systemu zarządzania ruchem. Zresztą tę płynność jazdy zauważyło wielu kierowców, którzy dzielili się na portalach społecznościowych radością z jazdy po białostockich ulicach. Bez świateł sygnalizacji.
„Ale zajedwabiście jeździ się po mieście, częściej takie awarie :) #miódmalina” – napisał Jacek.
„i nie ma korkow i jest lepiej ,czyli te swiatla sa do d***y, wiecie inteligentne jak widza nadjezdzajace samochody to wlączaja czerwone bez sensu” – to słowa Grzegorza.
„Na wysockiego kolbego raginisa wyłączone i świetnie się jeździ. .. mogłoby tak być codziennie” – podzielił się swoim spostrzeżeniem na naszym fanpage Paweł.
„dobrze że padł ten system bardziewny,od razu korków nie ma” – to jeszcze słowa Krzysztofa.
Na system zarządzania ruchem wydaliśmy z miejskiej kasy blisko 30 milionów złotych wraz z dofinansowaniem unijnym. Kierowcy od początku krytykowali mocno cały ten zakup, ale przede wszystkim jakość działania systemu. Choć w tym przypadku można śmiało mówić o jakości niedziałania. I naprawdę warto by było, aby po piątkowej awarii komukolwiek w magistracie przyszła jakaś refleksja, żeby ten cały system odsprzedać, albo zwyczajnie wyrzucić do kosza. Bo i tak nie działa. Jeśli można poruszać się płynniej, to chyba lepiej dla wszystkich. Natomiast utrzymywanie jakiegokolwiek urzędnika do obsługi czegoś co i tak nie działa, mija się z logiką i ekonomią.
Przy okazji wyszło na jaw, jak bardzo kierowcy nauczyli się jeździć na pamięć i jak bardzo przez to nie myślą za kierownicą. Wpadamy w ten sposób w pewien niezdrowy nawyk za kółkiem i jeździmy nie zważając na znaki drogowe. To oducza myślenia za kierownicą i czujności, którą każdy kierujący powinien mieć niezależnie od pory dnia czy roku. To zresztą kolejny powód, że aby było bezpieczniej, należy zlikwidować większość świateł z sygnalizacją, bo może się to w ogólnym rozrachunku przełożyć na większe bezpieczeństwo dla wszystkich uczestników ruchu drogowego.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Przydałyby się jakieś twarde dane potwierdzające ten fenomen aby przycisnąć miasto do muru. Zapytanie do policji o wzrost liczby kolizji; Informacja z transportu miejskiego o wzrost liczby opóźnionych autobusów; etc.
Prozę pamiętać, że bez sygnalizacji na drogach bądź co bądź miasta nie będzie bezpieczniej a ruch stanie się dziki. Awaria na dzień czy dwa daje efekt plus tylko dlatego, że jest to szok dla kierowcy i pilnuje się na drodze. Poza tym Białystok bardzo mocno się rozwija i taka inwestycja niesie ze sobą rozładowanie dzikich korków i opanowanie ruchu na przyszłość. Zresztą sugestia że to, że kierowcy jeżdżą na pamięć, dlatego należy usunąć światła bo to poprawi bezpieczeństwo jest poniżej krytyki. Proponuję usunąć jeszcze znaki drogowe. I pasy. Kolejne bezsensowne, nastawione na tanią nagonkę wypociny Pani Agnieszki. Jeśli naprawdę ma Pani takie poglądy, proszę rozważyć wizytę u odpowiedniego specjalisty. Tekst pisany na poziomie gimnazjum. Przypomniały mi się moje pierwsze rozprawki...
W jakimś małym miasteczku, chyba w Holandii, przeprowadzono kiedyś doświadczenie i usunięto na jakiś czas znaki drogowe i światła. Wynik był taki, ze liczba groźnych wypadków zmalała, ponieważ kierowcy bardziej uważali na drodze. Niestety nie pamiętam źródła, może ktoś to znajdzie. Tak więc to, ze łatwiej się jeździ po Białymstoku bez świateł mnie nie dziwi, wszelkie automatyczne systemy na ogół zawsze utrudniają zamiast pomagać.
Artykuł tak samo beznadziejny jak i teoria. Akurat w piątek dużo jeździłem po mieście i luźniej to było tylko w kierunku z pierwszeństwem a na podporządkowanych tragedia, wątpię aby autorka artykułu posiadała w ogóle prawo jazdy.
A co to za światła,to bardziew jakich mało.Czy się jedzie o 2 w nocy czy to 10 lub 22 tak samo wszystkie czerwone światła.A od 22 do 5 rano wydłużony czas stania bo włącza zielone światło na przejściu dla pierwszy,choć żywej duszy nie ma.Trasa Bolesława Krzywoustego,w stronę Piastowskiej aż do Zwierzynieckiej.Pętla indukcyjna w asfalcie łapie mój samochód zamiast umożliwić przejazd to przed nosem wskakuje czerwone światło.Dodam nikogo oprócz mnie nie ma na Tych skrzyżowaniach.Zapala rzecz jasna zielone światło na przejściu dla pierwszych i dla samochodów jadących z boku.Nikogo nie ma.Tylko pojawia samochód z boku który ma zielone światło pętla łapie,i nagle mu zapala czerwone a mi zielone.Im szybciej się pojawi tym krócej stoję.Pytam się gdzie tu też jest ekologia?Auto ruszając wydala najwięcej spalin w atmosferę,pył z klocków hamulcowych,strata czasu,dyskomfort,i brak bezpieczeństwa.
co za brednie... korek na Plażowej był aż do samego Chortenu! bez sensu artykuł!
Artykuł nieprawdziwy. W piatek byłem w szoku skąd takie korki pojawiły się w mieście. Po raz kolejny pani Agnieszka pisze bzdury byle tylko przeczepić się do miasta.
System może jest OK, ale zapewne trzeba kogoś, żeby to sensownie ogarnął. Z takich doświadczeń to czasaami uda się przejechać aleję w stronę solidarności i jana pawła stojąc tylko na jednych światłach z sienkiewicza, poza tym np piastowska miłosza zwierzyniecka kopernika zdarza się stać praktycznie na każdych.
Jeszcze jedno na wlocie z Augustowa często światła są wyłączane i wtedy nie ma korków. Tam bez świateł działa to 100% lepiej, zawsze tylko ludzie jadący z tysiąclecia nie zwracają uwagi na to że jest znak ustąp.
Na pewno się poprawiło, ale w miejscach gdzie ma się pierwszeństwo przejazdu. Dużo jeżdżę po Białymstoku i ten dzień to był dramat. Po drugie, zaobserwowałem w ten dzień mnóstwo stłuczek. Po trzecie "bynajmniej" jest zaprzeczeniem i w tym kontekście nie powinno być "nie" za tym słowem. Pozdrawiam serdecznie.