Mieszkańcy od kilku miesięcy wskazują na bałagan w samym centrum Białegostoku. Drażni ich to, co muszą oglądać pod swoimi blokami. Spółka „Lech” odpowiedzialna za gospodarkę śmieciową w naszym mieście twierdzi, że reaguje na sygnały o bałaganie. Z tym, że ta reakcja wygląda nieco dziwnie, bo skargi cały czas spływają.
Do naszej redakcji w okolicach kwietnia tego roku zaczęły napływać pierwsze skargi od mieszkańców o bałaganie w ścisłym centrum Białegostoku. Na skrzynkę mailową otrzymywaliśmy zdjęcia przepełnionych śmietników, porozrzucanych śmieci i oczywiście prośby o interwencję. Faktem jest, że część przepełnionych pojemników, to pojemniki bardziej przemysłowe, bo należące do różnego rodzaju podmiotów gospodarczych. I faktem jest też i to, że część bałaganu robią sami mieszkańcy, bo wyrzucają śmieci wielkogabarytowe.
Niemniej, zdjęcia otrzymywaliśmy także i z innych osiedli w Białymstoku. Między innymi bałagan śmieciowy mieszkańcy obserwują na osiedlu Bojary czy Słoneczny Stok. Część osób narzekała, że pojemniki na odpady są za małe, że nie wszystko się w nich mieści i mieszkańcy kolejne worki lub reklamówki ze śmieciami muszą zostawiać pod kubłem lub koło śmietnika.
- Kiedyś były duże pojemniki i jakoś wszystko się mieściło. Teraz często jest tu burdel, bo w co mamy śmieci wrzucać, jak wszystko zapakowane pod korek? Każdy tu widzi, że te pojemniczki są za małe, a tylko urzędnicy nie widzą – pisała kilka tygodni temu do naszej redakcji mieszkanka osiedla Białostoczek.
- Proszę o interwencję. Nie mam już siły dzwonić i co kilka dni zgłaszać ten sam problem. Może Dzień Dobry Białystok będzie bardziej skuteczny w egzekwowaniu czystości na naszym osiedlu – to akurat mail od kobiety, która podpisała się jako Pamela. Dodała również, że mieszka na osiedlu Sienkiewicza.
Mieszkańcy informowali spółkę „Lech” o występującym problemie. Ta obiecała się sprawie przyjrzeć. Na odpady dla przedsiębiorców miały stanąć dodatkowe pojemniki, ale najwyraźniej nie stanęły. Bo bałagan jest nie mniejszy, choć minęło od pierwszych zgłoszeń już kilka miesięcy. Spółka „Lech” twierdziła także, że odbiór śmieci wielkogabarytowych nie następuje codziennie. Więc jeśli ktoś takich śmieci się pozbywa, możliwe że pozostaną one pod śmietnikiem nawet kilka dni.
Teraz skarga trafiła do radnych miejskich, którzy z pewnością zapytają, co się dzieje i dlaczego nie podjęto stosownych kroków celem poprawy sytuacji. Z interpelacji radnego Zbigniewa Brożka, którą kierował do prezydenta Białegostoku kilka miesięcy temu, dowiedzieliśmy się, że firmy odbierające odpady, zostały kilkukrotnie ukarane za nienależyte wykonywanie obowiązków. Być może, jeśli sytuacja się nie poprawi, trzeba będzie nałożyć nowe kary. Mieszkańcy w każdym razie mają dość bałaganu.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: nadesłane przez czytelika)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ja mieszkam na ulicy Lipowej20 tam smietnik jest ciagle zawalony ciagle pelno wielkich smieci kosze przepelnione a moze by tak uruchomic jakis specjalny telefon dla ludzi którzy maja smieci wielkogabarytowe zeby mogli to zglosic i wtedy przyjezdzal by samochod i je poprostu odbieral
Duże kontenery to dopiero był bałagan. Na szczęście na Słonecznym Stoku od kiedy są mniejsze jest ok