
Experteam, spółka mająca siedzibę w Białostockim Parku Naukowo - Technologicznym, to jedna z tych firm, która w momencie wybuchu pandemii SARS-CoV-2, zareagowała momentalnie na chaos, który zaczął panować w gospodarce. By ograniczyć jego skutki, które były efektem rosnącej niepewności przedsiębiorstw i wprowadzanych przez rządy różnych krajów obostrzeń, przestawili produkcję na inne tory. Opracowali i zaczęli drukować w technologii wtrysku tworzyw sztucznych przyłbice w ilościach masowych, które przeszły następnie proces certyfikacji. Wytworzyli też boksy ochronne do bezpieczniejszej intubacji chorych. Przedsiębiorstwo nie było nastawione tylko na zysk: produkty trafiały do wielu instytucji i placówek medycznych w całym kraju w ramach darowizn. Jak ocenia ostatnie miesiące w rozmowie z Piotrem Walczakiem prezes Anna Rusiecka, COVID-19 był lekcją ekspresowego wdrożenia własnego wyrobu. To nauka na przyszłe kryzysy i tąpnięcia w gospodarce.
Piotr Walczak, Dzień Dobry Białystok: W pierwszej połowie roku pokazaliście elastyczność i zdolność do szybkiej adaptacji. Błyskawicznie przestawiliście linię produkcyjną...
Anna Rusiecka, prezes Experteam: Pierwsza połowa 2021 roku dla wszystkich na świecie niosła duży niepokój, chaos, mnóstwo decyzji ograniczających działalność, a co za tym - ryzyko wzrastającego bezrobocia i upadku wielu firm.
Między marcem a majem 2020 dyskutowaliśmy o tym ze znajomymi z branży i wszyscy mieliśmy wrażenie zamrożenia biznesu. Prowadzone dotychczas rozmowy na temat nowych zleceń stanęły pod znakiem zapytania. Te realizowane zaczęły się wydłużać, w związku z obostrzeniami pandemicznymi.
Nasi pracownicy zaczęli pytać, czy zmniejszamy aktywność, jak zaleca rząd, czy będziemy pracować tylko zdalnie. W tym samym czasie media bombardowały informacjami dotyczącymi deficytu środków ochrony osobistej dla pracowników szpitali. Zaczęło się ogólnopolskie drukowanie przyłbic. Natychmiast przeliczyliśmy możliwości drukarek w stosunku do wydajności wtryskarek i wynik wyszedł jeden: trzeba szybko wyprodukować formę wtryskową i natychmiast uruchomić masową produkcję przyłbic.
Najsłabszym ogniwem okazał się wówczas zakup szybek i gumki do przyłbic, ceny szalały, hurtownie wyprzedawały całość na pniu. Mimo wszystko to była najlepsza decyzja, jaką mogliśmy wtedy podjąć. Zaabsorbowani całym procesem uruchomienia produkcji, daliśmy sobie i pracownikom trochę komfortu psychicznego. Wiedzieliśmy, że robimy coś pożytecznego, a przede wszystkim integrowaliśmy się jako zespół podejmując to zadanie i cierpliwie czekaliśmy na rozwój sytuacji.
Dzisiaj, z perspektywy czasu, mogę ocenić, że to była dla nas super lekcja ekspresowego wdrożenia własnego wyrobu. Zwykle robimy to tylko dla klienta, na własny wyrób nigdy nie było czasu. Wykorzystaliśmy więc tę chwilę maksymalnie. Przeszliśmy cały proces od projektowania przyłbicy po jej wykonanie, a dodatkowo uzyskaliśmy certyfikację CIOP, o którą tak wiele podmiotów walczy. Zmieściliśmy się w zakładanym budżecie i częściowo osiągnęliśmy zamierzony cel biznesowy. Ponadto uzyskaliśmy znak CE - certyfikat potwierdzający, że nasz produkt jest bezpieczny w użytkowaniu. Zaproponowaliśmy na rynek duże ilości przyłbic w niskiej cenie. Zgłosiliśmy gotowość zaopatrywania placówek medycznych w masowe ilości przyłbic, temat jest cały czas aktualny.
Choć wśród przedsiębiorców w pierwszych miesiącach pandemii królowała niepewność, a u wielu zaczął pojawiać się strach, co dalej z biznesem, wy zaczęliście dostarczać darowizny dla placówek medycznych.
- Duży zysk w tym projekcie nie był priorytetem, tym bardziej, że przyłbice produkowała cała Polska. Dla nas kluczowa była jakość produktu oraz certyfikacja poświadczająca bezpieczeństwo użytkowania wyrobu. Z czystymi sumieniami pomogliśmy więc wielu instytucjom, przekazując nasze przyłbice jako darowiznę. Wspieraliśmy nie tylko lokalnie, ale i w całej Polsce. Nawiązaliśmy w tym czasie mnóstwo wartościowych kontaktów, które będziemy pielęgnować.
Dziś nadal jest niepewność, czy rynek powoli się odbudowuje?
- Dla wielu podmiotów w ostatecznym rachunku ten rok może okazać się interesujący biznesowo. Jak to mówią: na smutki najlepsze robótki. Kto mógł, skoncentrował się na pracy, żeby oderwać się od informacji o pandemii i zapewnić sobie środki do przetrwania.
Jak słyszę w biznesowych kuluarach, tym, którzy zawsze oferowali usługę czy produkt na wysokim poziomie, pandemia nie zrobiła krzywdy. Znam restauratorów, którzy zaliczają ten rok do najlepszych, ale oczywiście mieli zawsze pyszne dania i opcja na wynos po prostu przyniosła im jeszcze większe przychody niż dotychczas.
Niektórym niestety wiatr mocno wiał w oczy, mam na myśli ludzi organizujących targi branżowe, hotelarzy, organizatorów turystki i tych, którym ograniczenia prawne mocno zadłużyły biznesy.
Część z nich po tym roku wyjdzie mocno poturbowana, ale wierzę, że przy wsparciu środkami UE dostaną kolejną szansę. Z pewnością wezmą też pod rozwagę szerszą ofertę w swoim biznesie i jakiś plan awaryjny. Wierzę, że my Polacy, szybko uczymy się i wyciągamy wnioski z kryzysowych sytuacji.
A mieliście w którymś momencie myśli, że może trzeba będzie zwijać interes?
- Absolutnie nie, obstawialiśmy tylko, że wzrośnie zapotrzebowanie na produkty z branży medycznej, a to szansa dla nas i mieliśmy w tym zakresie rację. Termometry, glukometry, zminiaturyzowane urządzenia diagnostyczne cieszą się coraz większą popularnością, a my mamy tam swój wkład w postaci obudowy. Teraz zleceń z tego zakresu jest więcej, więc mamy co robić.
Sądzisz, że możliwy jest powrót do takiego funkcjonowania firmy, jak przed epidemią koronawirusa, czy też planujecie wchodzić na inne drogi?
- Myślę,że nigdy już sytuacja nie będzie taką, jaka była przed koronawirusem. Fakt zaistnienia szczepionki trochę uspokoi społeczeństwo, ale pojawią się pewnie za jakiś czas kolejne, mniejsze czy większe zagrożenia chemiczne, biologiczne, generowane przez zniszczone środowisko czy zaprojektowane przez człowieka i w sposób niekontrolowany zaimplementowane do środowiska. To efekt wyścigu w rozwoju technologii. Wiemy coraz więcej, mamy rewelacyjne narzędzia usprawniające naszą pracę, ale są zawsze jakieś skutki uboczne.
Trzeba jednak pamiętać, że cały czas konkurujemy z innymi państwami w wielu obszarach branżowych i każda nowa myśl techniczna pozwala nam utrzymać się na powierzchni, zrewolucjonizować archaiczne rozwiązania i pójść krok do przodu. Gdyby medycyna sprzed 100 lat nie rozwinęła się tak dynamicznie, nie uratowalibyśmy się dzisiaj przed koronawirusem - z pewnością nikt nie wynalazłby szczepionki.
Moim zdaniem w najbliższych latach ostrożność w kontaktach między ludźmi będzie raczej się rozwijała - to nie jest pozytywna informacja. Tym bardziej, że to wszystkim nam dobrze nie wpływa na psychikę. Potrzebujemy kontaktu z ludźmi i pewnie na chwilę po szczepionce rozszalejemy się w tym zakresie. Temat mutującego wirusa jest jednak nadal otwarty, dlatego sądzę, że kontakt wirtualny będzie rozwijał się na dobre.
Upatruję w najbliższych latach wielu wynalazków, które znajdą zastosowanie w medycynie, edukacji, komunikacji miejskiej i międzynarodowej. To będą bardzo ciekawe czasy dla rozwoju nowych technologii po doświadczeniu z pandemią.
W gospodarce co jakiś czas dochodzi do tąpnięć. Jakie wnioski wysnuwacie po tym, które wciąż trwa?
- Zakładaliśmy biznes ze świadomością, że na rynku zaproponujemy rewolucyjne rozwiązanie na warunki polskie, czyli zewnętrzny zespół R&D do zadań specjalnych w branży przetwórstwa tworzyw sztucznych i proszków metali. Zwykle takie działy tworzone są w korporacjach i mają za zadanie tworzenie nowych wyrobów.
Co ważne, nowy wyrób ma być tak zaprojektowany przez inżynierów, aby można go było wyprodukować wewnątrz firmy, czyli klient obsługiwany jest od projektu detalu, po jego produkcję i dostawę do drzwi. My zaproponowaliśmy właśnie takie usługi, ale w outsourcingu. Tyle, że nasz klient może współpracować z nami w trzech wybranych modelach biznesowych: zaprojektowanie detalu, zaprojektowanie i wykonanie formy wtryskowej, produkcja detali.
Klient, jak już trafi do nas, współpracuje na stałe - to dowodzi, że wybraliśmy dobry kierunek i wykonujemy swoją pracę terminowo i rzetelnie.
Nie spoczywamy jednak na laurach, od dwóch lat rozwijamy kierunek usług doradczych i szkoleń - akurat w pandemicznych warunkach ta opcja nam przyhamowała, ale to doskonały argument za tym, że trzeba postawić w firmie na rozwój kilku PKD, urozmaicać ofertę, aby w trudnej sytuacji przekierować energię na te działania, które pozwalają wypracować zysk.
Taki model wszechstronnej oferty do klienta pielęgnujemy od początku naszej działalności i dzisiaj widzimy, że to przynosi same profity. Jeśli działoby się coś w branży tworzyw sztucznych, obsługujemy także technologię MIM, polegającą na wtrysku proszków metali - to jedna z rezerw w naszych zasobach.
Dziękuję za rozmowę.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie