Reklama

Bitwa o Rzeszów może pokazać jak będzie wyglądać bitwa o samorządy za dwa lata

Szczególnie z perspektywy Białegostoku warto obserwować, jak przebiegać będą wybory w Rzeszowie. Nasze miasta są dość podobne i zarówno kampania wyborcza, jak też i jej przebieg może wskazywać, jak potoczą się losy przyszłych wyborów prezydenckich w Białymstoku już za nieco ponad dwa lata.

Obydwa miasta leżą w regionach konserwatywnych, na wschodniej ścianie, ale to stolice województw, które strukturą społeczną i sympatiami politycznymi odróżniają się od regionu jako takiego.

- Rzeszowskie wybory, w opinii opozycji, mają przykryć, albo w zamiarach opozycji mają przykryć kolejne trzy klęski, poczynając od wyborów do Parlamentu Europejskiego, poprzez wybory do Sejmu po wybory prezydenckie i ten Rzeszów ma się stać taką wizytówką – właśnie zaczęliśmy wygrywać, potrafimy wygrywać – i stosuje się różnego rodzaju chwyty, że ta kampania będzie bardzo ostra – mówiła prowadząca program „Gorące Pytania” Aleksandra Jakubowska.

- Rzeczywiście wynik w Rzeszowie będzie elementem głębokiej i szerokiej strategii obozu opozycyjnego. I skądinąd banalne wybory samorządowe nabiorą olbrzymiej rangi przy przygotowaniu do kolejnych kampanii wyborczych. Będą ważyły na wizerunku i opinii o możliwościach sprawczych Zjednoczonej Prawicy, więc ryzyko, które podejmują obaj przywódcy partii koalicyjnych z Prawem i Sprawiedliwością jest nieproporcjonalnie duże od uzysku, który mogą zebrać w Rzeszowie – mówił Marek Formela z Gazety Gdańskiej.

Bo w Rzeszowie jest specyficzna sytuacja, gdzie Zjednoczona Prawica ma de facto trzech kandydatów, z kolei opozycja połączyła siły i wystawiła jednego wspólnego kandydata. W wyborach bierze udział także poseł Konfederacji Grzegorz Braun, który też będzie na pewno częściowo odbierał głosy wyborców o poglądach prawicowych. Czy to dobra strategia na wygraną? Wydaje się, że nie bardzo.

Przede wszystkim dlatego, że Tadeusz Ferenc, który zarządzał Rzeszowem od wielu lat, sam jest politykiem lewicowym, związanym wcześniej z SLD. Wskazał jednak, że najlepszym kandydatem na fotel po nim będzie Marcin Warchoł, polityk Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. Choć sam Warchoł, już jako kandydat na prezydenta Rzeszowa, startuje jako polityk niezależny, ponieważ opuścił szeregi swojej partii.

- Nie rozumiem zupełnie tego, że prawa strona wystawia kilku kandydatów zamiast jednego, kiedy właśnie trzeba się jednoczyć, a w takich sprawach trzeba się jednoczyć. I również fakt, a on jest bardzo ważny, że pan Ferenc, jako ustępujący prezydent, on życzyłby sobie, żeby to Marcin Warchoł został prezydentem Rzeszowa. I tego nie wykorzystać? Przecież pan Ferenc to jest typowy polityk obozu przeciwnego. Jak można takich rzeczy nie wykorzystać? – zastanawiała się Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska z naszej redakcji.

I obserwacja rzeszowskiego podwórka może pokazywać w jakim duchu będzie mogła przebiegać kampania samorządowa także w Białymstoku za nieco ponad dwa lata. Tym bardziej, że Białystok również ma prezydenta o wyraźnie już lewicowych poglądach, a zajmującego fotel w magistracie od wielu lat. Jeśli politycy chcą przygotować strategię na najbliższe wybory samorządowe, powinni patrzeć na to, co się dzieje w Rzeszowie i jak głosują tam mieszkańcy.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: zrzut ekranu z Youtube.com)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do