
Taką informację przekazał podinsp. Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji. Mimo że organizator pochodu otrzymał wiadomość o rzekomej bombie od funkcjonariuszy, nie rozwiązał zgromadzenia. Ostatecznie żadnego ładunku wybuchowego nie znaleziono.
Około dwóch tysięcy uczestników wzięło udział w II Marszu Równości w Białymstoku. To dane otrzymane od policji. Na 9 października zgłoszonych zostało 10 zgromadzeń, mających odbyć się w mieście. Największe to wspomniany marsz Na Rynku Kościuszki zorganizowana została też stacjonarna kontrmanifestacja, która zgromadziła ok. 100 osób.
W trakcie przemarszu na numer alarmowy 112, o godz. 13.44, wypłynęła informacja o podłożeniu ładunku wybuchowego na trasie przemarszu. Tę informację przekazano organizatorowi, który nie rozwiązał zgromadzenia. W związku ze zgłoszeniem policjanci sprawdzili trasę w trakcie trwającego przemarszu. Ładunku nie ujawniono - podaje podinsp. Krupa.
Marsz zabezpieczały setki policjantów. Nad przebiegiem wydarzeń czuwał sztab kryzysowy z zastępcą prezydenta Przemysławem Tuchlińskim na czele.
Najważniejsze, że dziś każdy, w spokoju mógł skorzystać, z konstytucyjnego prawa do swobodnego wyrażania swoich poglądów - mówi zastępca prezydenta Przemysław Tuchliński. - Było bezpiecznie i obyło się bez większych incydentów. Za to należą się podziękowania przede wszystkim funkcjonariuszom policji, ale także miejskim służbom, które marsz zabezpieczały.
Ponieważ zgłoszonych było aż 10 zgromadzeń, powołany został sztab kryzysowy, który monitorował przebieg wydarzeń. Przedstawiciele prezydenta Białegostoku, Komendy Miejskiej Policji, Straży Miejskiej, Biura Zarządzania Kryzysowego UM, Białostockiej Komunikacji Miejskiej oraz Zarządu Dróg Miejskich kontrolowali sytuację w mieście, by w razie potrzeby reagować na bieżąco.
(Piotr Walczak / Foto: podlaska policja)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie