Reklama

Był pod wpływem amfetaminy. Tłumaczył się, iż nie wiedział, że wjechał w ludzi

Mężczyzna, który w ubiegłym roku zabił na przystanku autobusowym dwie osoby tłumaczy się przed sądem. Zeznał, iż wpadł w poślizg i nie wiedział, że wjechał w ludzi. Wiadomo natomiast, że w trakcie zdarzenia był pod wpływem amfetaminy.

Rozpoczął się proces głośnego wypadku samochodowego, który poruszył niemal całe miasto. W sierpniu ubiegłego roku Białystok obiegła informacja, że w przystanek autobusowy wjechało auto. W wyniku tego zdarzenia śmierć poniosła kobieta i mężczyzna. Kierowca po zdarzeniu, nie zatrzymał się, nie udzielił pomocy i na dodatek oddalił się z miejsca wypadku. Został zatrzymany przez kierowcę taksówki, który był jednym ze świadków zdarzenia oraz przez policjantów, którzy błyskawicznie zjawili się na miejscu.

W miniony wtorek (27 marca) rozpoczął się przed sądem proces w tej sprawie. Oskarżonemu prokuratora postawiła zarzuty spowodowania wypadku, ale także prowadzenia samochodu będąc w stanie po spożyciu narkotyków, ucieczkę z miejsca zdarzenia oraz nieudzielenie pomocy ofiarom. Zarzuty usłyszały jeszcze cztery inne osoby, które także nie udzieliły pomocy poszkodowanym. Jedna z nich była pasażerem samochodu, który spowodował wypadek. Pozostałe jechały innym autem tuż za nim.

Sprawca wypadku, jak się okazało był pod wpływem amfetaminy, ale przed sądem tłumaczył się tym, że wpadł w poślizg. To spowodowało, że stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w przystanek, nie wiedząc, że byli tam ludzie.

- Znajdując się pod wypływem substancji psychotropowych w postaci amfetaminy, zbliżając się z prędkością około 115 km/h do skrzyżowania, nie zachował szczególnej ostrożności i potrącił idących prawidłowo wzdłuż ulicy Antoniukowskiej pieszych – odczytał w sądzie prokurator Andrzej Litwińczuk.

- Chciałbym przeprosić rodziny poszkodowanych i prosić o zrozumienie. Z biegiem czasu proszę także o wybaczenie za to, co się stało. Wolałbym sam zginąć w tym wypadku, niż poszkodowani – powiedział przed sądem oskarżony Adrian K.

Nieodpowiedzialny kierowca przyznał przed sądem, że nadużywał narkotyków w okresie poprzedzającym wypadek, w tym amfetaminy. Zdarzało się, że zażywał ją codziennie. Jednak w dniu, kiedy doszło do wypadku, twierdził że był czysty, nie miał w organizmie narkotyków, które wziął dwa dni wcześniej. Badania potwierdziły jednak coś innego. I tu duże stężenie amfetaminy w organizmie oskarżony tłumaczył tym, że zażywał ją niemal regularnie przez ostatnie pół roku przed tragicznym zdarzeniem. I z pełnym przekonaniem twierdził, że nie miał świadomości, iż wjechał w ludzi.

- Nie widziałem nikogo. Gdybym widział, nie odjechałbym stamtąd. Po prostu zamknąłem oczy, kiedy samochód wpadł w poślizg – tłumaczył oskarżony kierowca.

Pozostali oskarżeni, którym prokurator stawia zarzuty nieudzielenia pomocy, twierdzą, że byli w szoku i nie wiedzieli co robią. Jedna z osób, jak się też okazało, w momencie zdarzenia, była pod wpływem alkoholu. Aczkolwiek to nie ona siedziała za kierownicą drugiego pojazdu, który nie zatrzymał się do udzielenia pomocy poszkodowanym.

Sąd przesłuchał już świadków tragicznego wypadku. W połowie kwietnia zapozna się jeszcze z opinią biegłych w tej sprawie. Oskarżyciele posiłkowi tymczasem nie zgadzają się na dobrowolne poddanie się karze przez osoby oskarżone. Sprawca tragedii, to młody kierowca, ma 29 lat.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: podlaska.policja.gov.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do