Reklama

Cel Volvo: W 2020 roku nikt podróżujący nowym Volvo ma nie zginąć ani zostać poważnie ranny [WIDEO]

Taką deklarację złożyła szwedzka marka. Obietnica jest - co trzeba przyznać - bardzo odważna, a jednocześnie tworzy aurę tajemniczości i prowokuje pytania. Ale jak, czy to w ogóle możliwe, w jaki sposób chcą to osiągnąć?! Koncern najwyraźniej uważa, że można, bo w końcu tak poważna sprawa jak ofiary wypadków drogowych nie jest tematem do śmiechu. Z drugiej strony, jeśli spojrzymy na założony cel - kto inny, jeśli nie Volvo? W końcu to ta marka od lat uchodzi za twórcę najbezpieczniejszych aut świata i prekursora wielu technologii, które zapobiegają kolizjom lub ratują życie, gdy już do nich dochodzi.

Poprzeczka została zawieszona wyjątkowo wysoko. Wydaje się, że żaden z producentów samochodów nie podniesie rzuconej rękawicy. Bo niby kto miałby to zrobić? I choć deklaracja Volvo może dla wielu wydawać się nierealna, to jest to jedyna marka, która mogła zdobyć się na taki krok. Takie jest nasze zdanie. Teraz trzeba będzie śledzić poczynania Volvo. Wizja jest piękna, choć trzeba się zastanowić, czy na pewno realna.

Jedno jest pewne - Volvo poniekąd daje prztyczka w nos tym koncernom, które przygotowują nowe modele pod względem bezpieczeństwa w taki sposób, by przeszły testy zderzeniowe Euro NCAP z końcowym wynikiem pięciu gwiazdek, chwaląc się potem taką oceną w folderach reklamowych. Nie od dziś wiadomo, że choć ta organizacja ds. oceny bezpieczeństwa pojazdów co jakiś czas podkręca normy, by było coraz trudniej osiągnąć najlepsze rezultaty, to nie na wiele to się zdaje. Albo na krótko. Przykładem może tu być wprowadzenie właśnie tej piątej gwiazdki pod koniec lat 90. ubiegłego wieku. Początkowo wydawało się niemożliwe, żeby po nią sięgnąć. Tymczasem stało się to już w 2002 roku, obecnie nie dziwi to nikogo, nawet jeśli chodzi o pojazdy z niższych segmentów, przeznaczone na rynek masowy. Wymagania, jakie stawia Euro NCAP podczas testów są z góry znane, zatem nie jest tajemnicą, że właśnie pod nie budowane są kolejne samochody.

Dlatego tym bardziej Volvo swoją deklaracją zjeżdża z utartych dróg i przeciera własny szlak. Nie po raz pierwszy zresztą. Przypomnijmy, że w 1959 roku jako pierwszy producent na świecie wprowadził do seryjnej produkcji pasy bezpieczeństwa.

Warto obejrzeć powyższy film, który otrzymaliśmy białostockiego dealera Volvo Nord Auto, będący częścią globalnej kampanii, którą przygotowało Volvo Cars we współpracy z agencją Forsman&Bodenfors. Jest to zwrócenie uwagi na zupełnie nowe podejście do produkcji samochodów. Bohaterką ponad dwuminutowego spotu jest dziewczynka. Podróżując na tylnym siedzeniu auta zastanawia się nad wypadkami drogowymi, zanieczyszczeniem powietrza i tokiem myślenia producentów samochodów, którzy budują je bardziej z przeznaczeniem na tory wyścigowe niż ulice miast. Bohaterka rozmyśla, co gdyby któryś z z nich pomyślał o ludziach, środowisku...

Naszym celem jest, by w 2020 roku nikt podróżujący nowym Volvo nie zginął, ani nie został poważnie ranny w wypadku - Håkan Samuelsson, CEO, Volvo Cars.

Pod koniec spotu dowiadujemy się, że dziewczynka podróżuje Volvo XC90, następnie pojawia się cytat Håkana Samuelssona, prezesa Volvo Car Group: - Naszym celem jest, by w 2020 roku nikt podróżujący nowym Volvo nie zginął, ani nie został poważnie ranny w wypadku.

Pozostaje pytanie, w jaki sposób marka chce ten cel osiągnąć. Na pewno jednym ze środków jest program autonomicznych pojazdów. Technologia ta jest istotnym elementem strategii 2020.

Samochody autonomiczne oznaczają ogromny postęp w dziedzinie bezpieczeństwa na drogach - powiedział prezes Volvo Car Group Håkan Samuelsson. - Im szybciej takie auta trafią na ulice, tym szybciej będziemy w stanie skuteczniej chronić życie uczestników ruchu.

Według szacunków niezależnych pracowni badawczych rozwój technologii pojazdów autonomicznych może zmniejszyć liczbę wypadków o 30%. Obecnie około 90% wszystkich wypadków spowodowanych jest przez błąd kierowcy. Volvo chce, by tam gdzie zawodzi ludzka koncentracja, wkraczała technologia.

Technologie jazdy autonomicznej w branży motoryzacyjnej rozwijają się ostatnio niezwykle szybko. Producenci samochodów przewidują, że w latach 2018-2020 będzie przybywać odcinków dróg, na których auta będą poruszały się bez aktywnego udziału kierowcy. To zmniejszy liczbę wypadków. Nawet jeśli dojdzie do jakiejś stłuczki, systemy bezpieczeństwa będą w stanie zredukować prędkość pojazdu i zminimalizować jej skutki - powiedział szef działu badawczo-rozwojowego firmy Thatcham Peter Shaw.

W gęstym ruchu miejskim samochody autonomiczne są w stanie upłynnić ruch i redukować korki.

Wypada podsumować, że obecnie stosowane technologie w samochodach Volvo sprzedawanych na polskim rynku są wysoko zaawansowane i można stwierdzić - niedoścignione. Przykładem niech będzie działający zarówno w dzień, jak i w nocy City Safety.

Jeśli kierowca nie zareaguje odpowiednio szybko w sytuacji potencjalnej kolizji, system uruchomi proces automatycznego hamowania.

Do głównych funkcji tego układu należą:

- ostrzeganie przed nadjeżdżającym z naprzeciwka pojazdem (zarówno samochodem, motocyklem, jak i rowerem), np. w trakcie manewru lewoskrętu;
- wykrywanie potencjalnej stłuczki z pojazdem poruszającym się w tym samym kierunku - jeśli różnica prędkości pomiędzy pojazdami wynosi mniej niż 50 km/h, City Safety jest w stanie całkowicie zapobiec stłuczce, w przypadku gdy różnica prędkości jest większa, system pomoże zniwelować skutki wypadku;
- zapobieganie zderzeniom z rowerzystami gwałtownie przecinającymi drogę samochodu;
- zapobieganie potrąceniu pieszych - przy prędkości do 45 km/h City Safety jest w stanie całkowicie wyhamować samochód, nawet w przypadku, kiedy pieszy nagle wtargnie na jezdnię.

Artykuł powstał we współpracy z białostockim dealerem Volvo, firmą Nord Auto.

(Piotr Walczak / Wideo i foto: Volvo)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do