Reklama

Czy Tadeusz Truskolaski zmierzy się z Andrzejem Dudą w wyborach prezydenckich?

O tym, że Koalicja Obywatelska mogłaby wystawić Tadeusza Truskolaskiego w wyborach prezydenckich w przyszłym roku, wiadomo jest co najmniej od kilku miesięcy, przynajmniej naszej redakcji. Ale jeszcze nie wiadomo jak potoczą się dalsze polityczne losy prezydenta Białegostoku. Wszystko zależy bowiem od pozycji Grzegorza Schetyny.

Tuż po wyborach parlamentarnych, bardzo szybko zresztą, pojawiło się wiele głosów o tym, że to już koniec szefowania Platformie Obywatelskiej przez Grzegorza Schetynę. Niezadowalający wynik, błędy popełnione w kampanii wyborczej oraz brak akceptacji dla jego osoby nawet we własnym elektoracie – to miały być główne powody, dla których części polityków tej formacji przyszło do głowy, że powinno dojść do zmiany na stanowisku lidera. Ujawniło się nawet kilku takich, którzy zdążyli poinformować media, że jak by co do czego, to są gotowi stanąć w wyborach wewnętrznych na szefa partii.

Piszemy o tym nie bez powodu, ponieważ właśnie od pozycji Grzegorza Schetyny będzie zależało to, kto wystartuje w wyborach na prezydenta RP w przyszłym roku i kto z ramienia Koalicji Obywatelskiej zmierzy się z urzędującym Andrzejem Dudą. Dziś można rozpatrywać między innymi Małgorzatę Kidawę – Błońską, ale jej start nie jest przesądzony. Tym bardziej, że wiadomo już, że swój start zapowiedział Władysław Kosiniak – Kamysz z PSL, swojego kandydata wystawi także Lewica oraz Konfederacja. W zasadzie nie ma już możliwości wystawienia jednego kandydata całej opozycji przeciwko Andrzejowi Dudzie. Sytuacja natomiast wyglądała zupełnie inaczej jeszcze kilka miesięcy temu, kiedy cała opozycja szła w jednym bloku politycznym przeciwko Prawu i Sprawiedliwości.

- To było na początku lutego tego roku. Wtedy z Tuskiem spotkało się kilku polityków Platformy byłych i obecnych, ale był tam również Tadeusz Truskolaski. Oficjalna wersja z tego spotkania była taka, że omawiano niby jakieś ustalenia obchodów rocznicy 4 czerwca, ale spotkanie dotyczyło wyłonienia kandydata na prezydenta RP. Tusk spotkał się z tymi, którzy takimi kandydatami mogli być. Bo oprócz Tadeusza Truskolaskiego był tam jeszcze Rafał Trzaskowski i Aleksandra Dulkiewicz. I już wtedy ustalono, że Tusk poprze Truskolaskiego jako wspólnego kandydata całej opozycji – przekazała naszej redakcji jeszcze we wrześniu tego roku jedna z osób z bliskiego kręgu prezydenta Białegostoku.

Przekazano nam również, że na spotkaniu z Tuskiem ustalono jeszcze dwie sprawy. Po pierwsze ostateczna decyzja w sprawie kandydata na prezydenta RP miała zapaść po wyborach do Parlamentu Europejskiego, gdy będą już znane wyniki. Zaś drugą sprawą były kolejne wybory, w których właśnie Grzegorz Schetyna miał – zdaniem Donalda Tuska – sobie nie poradzić, przez co miał zostać odsunięty przez działaczy partii. Wtedy bowiem, jak twierdzi nasz rozmówca – zakładano wariant, w którym wybory do Parlamentu Europejskiego miały zostać wygrane przez opozycję, ale w wyborach parlamentarnych zakładano, że PiS ponownie wygra.

- Wygrana PiS-u do PE pokrzyżowała plany i ustalenia, bo ten cały antypisowski front w zasadzie się rozpadł. Donald Tusk też nie chciał brać pod swoje skrzydła przegranych. W międzyczasie okazało się, że Dulkiewicz kompletnie nie nadaje się na kandydata na prezydenta, podobnie jak Trzaskowski, bo nawet przychylne im dotąd media zaczęły ich krytykować. Na polu boju został Truskolaski, który miał pomóc synowi zrobić jak najlepszy wynik w wyborach parlamentarnych. Po pierwsze po to, żeby przeskoczyć lidera listy w okręgu – Roberta Tyszkiewicza. I po drugie, żeby jego nazwisko mocno zafunkcjonowało przynajmniej w tej części kraju. To dlatego wszędzie jeździł z synem w czasie kampanii – mówi nasz rozmówca.

Te informacje niemal w całości udało się nam potwierdzić w kręgach warszawskiej Platformy. Mało tego, część polityków tej formacji wiedziała już wtedy, że Donald Tusk na pewno nie będzie kandydował na prezydenta RP. Przekazano nam również, że stanowisko szefa Unii Metropolii Polskich, które po śmierci Pawła Adamowicza zaczął pełnić Tadeusz Truskolaski, też było wynikiem ustaleń. Chodziło o to, aby samorządowcy z Unii Metropolii Polskich pomagali w kampanii wyborczej.

- Unia Metropolii Polskich zrzesza duże miasta, gdzie gospodarzami są albo ludzie Platformy, albo są to ludzie jakoś z nią związani. Poza tym to w dużych miastach PiS przegrywa, a PO wygrywa. Prezydenci czy burmistrzowie mają duży wpływ na mieszkańców i w takich wyborach mogą dużo pomóc. W dużych miastach też, nie ma co się oszukiwać, są pieniądze na kampanię – przekazał naszej redakcji warszawski informator.

To, co na pewno się udało, to zrobienie dobrego wyniku wyborczego posła Truskolaskiego w województwie podlaskim. Pobił on ponad dwukrotnie lidera listy w zebranych głosach. Kolejnym krokiem, według przekazanych nam informacji, miało być odsunięcie Roberta Tyszkiewicza na bok i formalne przekazanie podlaskiej Platformy w ręce Krzysztofa Truskolaskiego, którą realnie zarządzałby, wciąż też formalnie będący poza partią, Tadeusz Truskolaski. Plan o tyle wiarygodny, bo nie od wczoraj wiadomo, że Robert Tyszkiewicz jest bliskim współpracownikiem Grzegorza Schetyny, więc miał zniknąć z pierwszego szeregu wraz z liderem ugrupowania.

- Tyszkiewicz jest sprawnym graczem politycznym. Tak łatwo nie da się wysadzić z siodła. Grzegorz Schetyna tym bardziej. A teraz, kiedy opozycja wzięła Senat, pozycja Schetyny wzmocniła się. A jeśli wzmocnił się Schetyna, to nie da utrącić swoich ludzi w regionach. Ale trzeba pamiętać, kto w Białymstoku rozdaje stanowiska i pracę i to nie jest Tyszkiewicz. Gdyby w Polsce rządził rząd Koalicji Obywatelskiej to Tadeusz Truskolaski nie byłby mu za bardzo do niczego potrzebny. Na razie są skazani na siebie, bo za dużo mają do stracenia, tak samo jeden, jak i drugi. Jak ich drogi by się rozeszły, to nastąpiłby rozpad koalicji w Białymstoku, a to mogłoby znów dać przewagę PiS-owi, co jest akurat większym koszmarem Truskolaskiego niż Tyszkiewicza – przekazał nasz białostocki rozmówca.

Sytuacja polityczna choć uległa zmianie, to wcale nie zmiotła z pola Tadeusza Truskolaskiego jako kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Polski. Jego nazwisko wciąż krąży na liście potencjalnych nazwisk, choć teraz gdzieś jest bliżej końca. Zresztą niedawno sam to przyznał na łamach Kuriera Porannego.

- Nie jestem zaskoczony. Takie opinie pojawiają się. Niejedna osoba mi to mówiła, ale bardziej ze środowisk lokalnych. Moi koledzy i koleżanki z samorządów też są wskazywani. Ja jestem wymieniany gdzieś na szarym końcu. Myślę, że w Warszawie bierze się raczej pod uwagę kandydata partyjnego, choć moim zdaniem jest to błąd – powiedział Porannemu Tadeusz Truskolaski.

Jego bliskie otoczenie, najwyraźniej kibicuje mu w walce politycznej o najwyższe stanowisko w Polsce. Zaledwie w miniony wtorek, 12 listopada, były radny PO, Tomasz Janczyło, zamieścił jednoznacznie brzmiący komentarz pod wpisem Tadeusza Truskolaskiego na twitterze: „Nasz Senat, Nasz Prezydent! @Platforma_org” ze zdjęciem, które można zobaczyć powyżej. Ale o tym, kto z Koalicji Obywatelskiej zmierzy się z Andrzejem Dudą, dowiemy się być może jeszcze do końca tego roku. Choć bardziej prawdopodobne, że nazwisko oficjalnego kandydata poznamy dopiero po nowym roku.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2019-11-14 11:32:51

    Treść komentarza...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do